M O D L I T W A

Twoje światło w Fatimie

piątek, 18 kwietnia 2014

O bandytyzmie wojennym na Kresach II RP

Powrót na stronę główna
Mit obnażony. Sowiecki ruch partyzancki na Kresach II RP
Wielkość tekstu - kliknij odpowiednią literę A A A   SEE

Zwycięstwo Stalina nad Hitlerem podczas drugiej wojny światowej ocaliło Związek Sowiecki i zapewniło jego trwanie przez następne pół wieku. Gdyby nie wybuch wojny państwo sowieckie zakończyłoby swój byt mniej więcej pod koniec lat 40-tych, w skutek kompletnego rozkładu gospodarczego i niedowładu organizacyjnego. Przedłużenie bytu tego państwa komuniści osiągnęli poprzez wielopoziomowe wyzyskanie swego triumfu nad narodowymi socjalistami w Niemczech. Oprócz aspektów wojskowych i ekonomicznych swego zwycięstwa, Kreml idealnie zagospodarował pole propagandy, wykorzystując w tym celu bezwzględnie „postawy lewackie” w państwach zachodnich, jak również tzw. „pożytecznych idiotów”, rekrutujących się przede wszystkim spośród zachodnich „elit”. Po pierwsze, sowiecka propaganda użyła „zwycięstwa nad faszyzmem”, aby zakamuflować zbrodnie komunizmu oraz wzmocnić jego pseudo-moralną pozycję na Zachodzie. Po drugie, spuściznę pogromu Niemiec nazistowskich zastosowano, aby zalegalizować władzę sowiecką u siebie i w krajach, które dostały się pod dominację sowiecką, szczególnie w Europie środkowo-wschodniej w tym w Polsce. To wszystko wymagało stworzenia mitologii zarówno na rynek wewnętrzny, jak i zagraniczny. Punktem centralnym tej mitologii był rzekomy opór sowiecki przeciwko światowemu faszyzmowi. W rzeczywistości mieliśmy do czynienia ze współzawodnictwem między narodowymi i międzynarodowymi formami totalitaryzmu. 

Według kremlowskiego „mitu” tzw. „naród sowiecki” pod kierownictwem partii komunistycznej stawiał opór faszyzmowi właściwie od samego początku aż do jego klęski w 1945 r. Opór ten kulminował podczas „Wielkiej Patriotycznej Wojny Ojczyźnianej (1941-1945)”. Ta propagandowa atrapa wymagała ukrycia wielu podstawowych faktów historycznych, które stanowiły dla niej poważne zagrożenie. Dlatego zaprzeczano istnieniu wielowątkowej i wielopoziomowej, oficjalnej i nieoficjalnej, kolaboracji między sowieckimi komunistami a niemieckimi narodowymi socjalistami. Pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., dzięki któremu wybuchła druga wojny światowa, został zredukowany do taktycznego odwrotu komunistów, a jego Tajny Protokół w ogóle miał nie istnieć. Zaprzeczono, że winnymi za masowe morderstwo polskich oficerów w lesie katyńskim byli Sowieci, a obwiniano Niemców. Mimo tego mord katyński rozpatrywano poza kontekstem mordu w Palmirach, Rurach Jezuickich i w innych miejscach wiosną i latem 1940 r., mimo, że zbrodnie te były zsynchronizowane i miały na celu eksterminację elity polskiej. Pochowano wspomnienia radosnego powitania Niemców przez obywateli sowieckich latem 1941 r. oraz liczny udział w walce tzw. „narodu sowieckiego” po stronie nazistowskich Niemiec przeciwko sowieckiej ojczyźnie. Jednym z najważniejszych udanych zabiegów propagandy sowieckiej było przedstawienie eksterminacji Żydów na wschodzie (w tym na terenach II RP) jako martyrologii „obywateli sowieckich” i pozbawiono ją w ten sposób niezwykłości w dziejach ludzkości (próba wyniszczenia, eksterminacji całej grupy narodowej). Oprócz tego, odwrotnie niż zwalczanie polskiego podziemia przez Niemców i ich kolaborantów, agresja Sowietów i ich podwładnych przeciwko Polakom została spowita kłamstwami i przedstawiona jako walka z faszyzmem.

Jednym z najważniejszych elementów kremlowskiej ofensywy propagandowej po II wojnie światowej, mającym uwiarygodnić tezę o przejęcie wschodnich terytoriów II RP wskutek rozkładu państwa i „radosnej zgodzie” zamieszkującej Kresy ludności, był mit sowieckiego Ruchu Partyzanckiego. Według hagiografii partyjnej, po napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR komuniści „zorganizowali masy”, które zerwały się do walki - automatycznie inspirowane sowieckim patriotyzmem, wznieconym zgodnie z rozkazami z Moskwy, aby bronić sowieckiej ojczyzny. Na terytoriach okupowanych przez hitlerowców ziem wschodnich II RP, „naród sowiecki” albo natychmiast stawił się w szeregach komunistycznej partyzantki, albo całym sercem popierał ją od samego początku. Ciesząc się powszechnym poparciem ludu, oraz będąc szczodrze zaopatrzonymi w sprzęt wojenny przez Moskwę, partyzanci Stalina zadali straszliwe ciosy niemieckim faszystom i ich kolaborantom. W taki sposób, według propagandy komunistycznej, partyzanci w sposób zasadniczy przyczynili się do zwycięstwa nad Hitlerem i zalegitymizowali władzę sowiecką wszędzie tam, gdzie „walczyli” a w szczególności na naszych kresach wschodnich.

Mit ten przeżył nawet rozpad Związku Sowieckiego. Począł kruszyć się dopiero, gdy niezależni naukowcy uzyskali dostęp (choć wciąż ograniczony) do archiwów post-sowieckich: ukraińskich, białoruskich, rosyjskich. Obnażanie kłamstwa sowieckiego postępuje jednocześnie na kilku frontach. Nieliczni polscy naukowcy (niestety) a wśród nich szczególnie: Zygmunt Boradyn i Kazimierz Krajewski, jako pierwsi obnażyli fałsze sowieckiego Ruchu Partyzanckiego na Kresach północno-wschodnich. Na Podlasiu zrobił to Mariusz Bechta. Niestety siła oddziaływania ich prac jest ograniczona, ponieważ z jednej strony historycy ci piszą tylko po polsku, z drugiej strony wpływ postkomunistów na władze III RP jest nadal bardzo duży, żeby nie powiedzieć decydujący. Ponadto widoczna jest w III RP postawa „nie drażnienia Rosji”, przejawiająca się między innymi w niepodejmowaniu tematów, które jak się władzom wydaje mogłyby zaszkodzić naszym wzajemnym stosunkom. Dlatego więc tezy głoszone przez wymienionych wyżej historyków polskich, pozostają na Zachodzie praktycznie nie znane a co gorsze nie są znane i w Polsce. 

Na szczęście z odsieczą przychodzą im historycy z innych państw. Przykładem może służyć historyk polsko-niemiecki Bogdan Musiał. B. Musiał zredagował i opatrzył wstępem wybór sowieckich dokumentów dotyczących komunistycznej partyzantki w województwie nowogrodzkim, czyli - po stalinowsku - w obłasti Baranowicze. Swoją pracę, zatytułowaną Sowjetische Partisanen in Weißrußland: lnnenansichten aus dem Gebiet Baranovice 1941-1944, naukowiec podzielił na 5 części. Skoncentrował się kolejno na, po pierwsze, powstaniu i organizacji regionalnych struktur sowieckiej partyzantki; po drugie, na operacjach wojskowych, zaopatrzeniowych i propagandzie; po trzecie, na stosunkach wewnętrznych w oddziałach oraz wzajemnych między partyzantką a ludnością cywilną; po czwarte, na ich podejściu do grup żydowskich; oraz, po piąte, walce sowieckiej partyzantki z polskimi niepodległościowcami. Badania B. Musiała potwierdzają wiele podejrzeń strony antykomunistycznej oraz rzucają nowe światło na wewnętrzne mechanizmy działania sowieckiej partyzantki. Zamiast "wojskowego profesjonalizmu" u Sowietów, odkrył "dyletancki aktywizm" Według dokumentów z archiwów mińskich, które stanowią podstawę recenzowanej pracy, działalność sowieckiej partyzantki zainicjowała tajna policja Stalina NKWD/NKGB zaraz po nazistowskiej inwazji na Związek Sowiecki i okupowane przezeń tereny Polski, państw bałtyckich i Rumunii. 26 czerwca 1941 r. przywództwo sowieckie na Białorusi wydało rozkaz o utworzeniu i wysłaniu w pole 14 oddziałów partyzanckich. Składały się one z 539 NKGBistów, 623 NKWDzistów oraz z czerwonoarmistów. Oddziały te zostały dość szybko rozbite i rozproszone. 
W tym czasie lasy białoruskie zapełniły się dziesiątkami tysięcy sowieckich żołnierzy – maruderów, których oddziały zostały zniszczone przez Blitzkrieg. Większość z tzw. "okrużników" pozostawała początkowo pasywna. Często znajdowali oni oparcie u ludności wiejskiej: Polaków i Białorusinów. Niemcy nie zwracali na nich uwagi. Dopiero wiosną 1942 r. władze okupacyjne podjęły starania ujęcia zbiegów. Ci ponownie, pojedynczo i grupowo, uciekli do lasów, gdzie założyli leśne bazy i obozy. Wkrótce do grup tych dołączyli zbiegli jeńcy sowieccy i niektórzy Żydzi. Jednak większość żydowskich uciekinierów stworzyła własne, osobne obozowiska. 

W międzyczasie NKWDziści pierwszego rzutu, którzy przeżyli niemiecką ofensywę z lata i jesieni 1941 r., oraz nowi NKWDziści, zrzuceni przez Moskwę później, odkrywali te leśne kryjówki i sukcesywnie podporządkowywali sobie wielu ich mieszkańców. Jednocześnie NKWDziści odtwarzali podziemne komórki partyjne. Do stycznia 1944 r. na 1156 sowieckich oddziałów partyzanckich liczących 187571 członków, 723 grupy z 121903 ludźmi (65%) walczyło na Białorusi, głównie poza granicami II RP. W lipcu 1944 r. sowieckie siły partyzanckie w rejonie baranowickim składały się z 11193 osób, z czego 10% stanowiły kobiety. Większość z partyzantów było Białorusinami - 6792 (60,7%); reszta to Rosjanie - 2598 (23,2%), Żydzi - 973 (8,7%), Ukraińcy - 526 (4,7%), Polacy - 143 (1,3%) oraz inni - 161 (1 ,4%). Wielu partyzantów, a może nawet większość z nich, została wcielona w szeregi przymusowo. Niektórzy z nich uciekli, szczególnie Polacy. 

Żydzi stanowili szczególny przypadek wśród sowieckich partyzantów. Zmuszeni zostali do ucieczki do lasu przez nazistowską akcję eksterminacyjną. Sowieci zwykle przyjmowali młodych, uzbrojonych Żydów. Kobiety. dzieci i starców w najlepszym wypadku pozostawiano swemu losowi, a w najgorszym napadano. Zdarzały się nawet przypadki zabijania Żydów przez sowieckich partyzantów. Po pewnym czasie jednak: odrębne grupy żydowskie - zarówno oddziały partyzanckie jak: i rodzinne grupy przetrwania - podporządkowano kierownictwu partyzantki komunistycznej i uważano za sowieckie. 
Należy przyznać, że partyzantom żydowskim przypadła ciężka dola. Nawet w samych oddziałach leśnych sowieckich musieli stawiać czoła ,,nienawiści do Żydów". Kierownictwo sowieckie obiecywało wyeliminowanie antysemickiej retoryki i czynów, ale równocześnie karało otwarte wyrażanie żydowskiej solidarności i skarg. Na przykład w maju 1943 r. "partyzant Grigorii Rivin, narodowości żydowskiej, został rozstrzelany z powodu systematycznego głoszenia szowinizmu żydowskiego". Winą Rivina było to, że otwarcie i często skarżył się, że "nie przyjmuje się Żydów do oddziału ... oraz, że prześladuje się ich". W czerwcu 1943 r. w Mironce, po tym jak żydowski wartownik zastrzelił przez pomyłkę partyzanta sowieckiego, współtowarzysze tego ostatniego rzucili się na żydowski patrol i zabili siedmiu jego członków. 
Z powodu takich wydarzeń naczelne dowództwo Brygady im. Stalina stwierdzało, że ,,szerzenie żydowskiego szowinizmu i - na równi z tym antysemityzmu - to faszystowska metoda niszczenia partyzanckiej czujności". W ten sposób, zgodnie z marksistowskimi przesądami, syjonizm i antysemityzm zostały uznane za jednakowo chore patologie. Pierwszą z nich karano ostro, a drugą potępiono werbalnie. Pewnie z tego tylko powodu bardzo nieliczni Żydzi uważali się za sowieckich i komunistycznych partyzantów. Większość z nich była wysoce świadoma, że ich doświadczenia są wyjątkowe i bezpośrednio związane z pochodzeniem. Większość z nich skupiła się na zapewnieniu przeżycia niedobitków swej społeczności bez względu na koszty. To wymagało dostosowania się do sowieckiego systemu. 
Niektórzy żydowscy przywódcy wyzyskali sytuację, aby wzmocnić swoją władzę nad swymi żydowskimi podwładnymi. Ci, którzy nie chcieli się podporządkować, byli karani, a od czasu do czasu nawet zabijani. Na przykład Tuwia Bielski i jego sztab skazał na śmierć Izraela Keslera. Według sędziów, Kesler był przedwojennym „złodziejem i podpalaczem”. Zarządzał domem publicznym w Nalibokach i służył jako informator w polskiej defensywie. Po sowieckiej okupacji wschodniej Polski Kesler uciekł na Litwę, a potem ukrył się w Nalibokach. 

Po ataku Hitlera na Stalina latem 1941 r. Kesler rzekomo denuncjował komunistów, w tym aktywistów partyjnych pochodzenia żydowskiego, do Niemców. Następnie uciekł z getta i dołączył do partyzantów Bielskiego. Ujęto go przy rabunku, osądzono i rozstrzelano. Zarzuty te przypominają metody żywcem wzięte ze stalinowskich procesów pokazowych. Dlaczego Bielski w ogóle przyjął „kryminalistę” oraz „kolaboranta” władz polskich i niemieckich do swego oddziału? Czy Kesler był rzeczywiście tak wielkim rabusiem, przecież wszyscy inni sowieccy partyzanci zaopatrywali się w podobny sposób? W każdym razie w jednym z przytoczonych dokumentów sowiecki agent oskarżył samego Bielskiego o kradzież złota, lecz nie spotkały tego przywódcę żadne poważniejsze konsekwencje. Wszak rabunki były podstawową formą walki prowadzoną przez partyzantkę sowiecką. Według raportu z 28 maja 1943 r., ,,niektóre grupy, a w tym żydowskie, zajmują się nie walką ale zdobywaniem prowizji. Niektóre osoby znajdujące się w ich składzie, zbiegłe z obozu, zajmują się bandytyzmem (rabunkiem, pijaństwem oraz gwałtem". Mimo wszystko skargi na temat rzekomych „żydowskich przestępstw” brzmią nieuczciwie w sowieckich ustach. Przecież kryminalnie patologiczne zachowania były normą w oddziałach pod sowieckim kierownictwem. Partyzanci byli niezdyscyplinowani i kochali wódkę. Według wewnętrznych dokumentów działalność partyzancka wielokrotnie sprowadzała się do bandytyzmu, gwałtów, rabunków i morderstw. Od czasu do czasu karano pojedynczych złoczyńców, generalnie jednak dowództwo sowieckiego podziemia uważało rabunek za normalny modus operandi. Aby utrzymać się w polu, sowieccy partyzanci napadali na wsie i zaścianki, ponieważ nie cieszyli się poparciem miejscowej ludności. 
Według wyższego sowieckiego oficera, "większość oddziałów partyzanckich zaopatruje się w jedzenie, ubrania i broń na koszt miejscowej ludności w skutek wymuszeń, a nie w walce z faszyzmem. To wywołuje w ludności uczucie wrogości i ludzie mówią: «Niemcy zabierają wszystko, a resztę trzeba dawać partyzantom»". Akcje aprowizacyjne, tzw. bombioszki, miały wyższy priorytet od jakichkolwiek działań wojskowych. Jednakże ten niesmaczny aspekt działalności sowieckich partyzantów był do niedawna całkowicie pomijany. Zamiast tego tworzono panegiryki o rzekomej potędze partyzantki. Według powojennej mitologii historycznej, partyzanci sowieccy zabili około 1,5 mln ,,Niemców i ich kolaborantów”. W rzeczywistości straty zadane wrogowi nie przekroczyły 45 tys., z czego połowę stanowili Niemcy. Według Musiała ,,im wyższe stanowisko zajmowała osoba pisząca raport, tym większe stawały się straty wroga w tym raporcie". Historyk ten udowadnia swoje stwierdzenie na przykładzie baranowickim. Generalnie Sowieci poważnie ograniczyli swoje ataki na niemieckie cele wojskowe i policyjne. Woleli napadać na kiepsko uzbrojonych i wyszkolonych Białorusinów i innych członków samoobrony i jednostek pomocniczych. Partyzanci palili i równali z ziemią polskie majątki ziemskie znacznie częściej niż wysadzali transporty wojskowe czy napadali na inne militarne cele. Nie chodziło tu o to, że Niemcy ściągali z majątków kontyngenty. Chodziło o to, że majątki były twierdzami polskości i bazami zaopatrzenia dla Armil Krajowej. 

W rezultacie "pod koniec 1943 r. większość majątków ziemskich została zniszczona". Mimo tego dowódcy sowieccy zasypywali Moskwę ,,raportami pełnymi euforii o swych sukcesach wojskowych, które nie odzwierciedlały rzeczywistości". Na przykład podczas ogromnej antypartyzanckiej akcji pacyfikacyjnej pod kryptonimem ,,Hermann", która miała miejsce w puszczy nalibockiej między 12 lipca a 8 sierpnia 1943 r., komunistyczne kierownictwo raportowało o zniszczeniu sztabu i zabiciu dowódcy SS-Dirlewanger Sonderbrigade. Ponadto wymieniono ,,3000 zabitych i rannych wrogów, 29 jeńców oraz 60 zniszczonych pojazdów, 3 czołgi i 4 samochody pancerne". Straty sowieckie to ,,129 zabitych, 50 rannych. oraz 24 zaginionych". W rzeczywistości Oskar Dirlewanger zginął po wojnie, a jego sztabowi podczas operacji ''Hermann'' nic się nie stało. Szczegółowe niemieckie sprawozdania ze strat wykazują ,,52 zabitych, 155 rannych [ ... ] oraz 4 zaginionych". Niemcy zabili 4280 a ujęli 654 bandytów. Pośród ofiar, oprócz partyzantów sowieckich, znaleźli się żołnierze AK. 

Jednak większość strat podczas operacji ''Hermann'' poniosła ludność cywilna polska i białoruska, w tym mieszkańcy miasteczka Naliboki, które zostało kompletnie zniszczone przez narodowych socjalistów niemieckich. Setki ludzi rozstrzelano, kilkaset osób zostało deportowanych na roboty niewolnicze w Rzeszy; tylko niewielu udało się ujść. 
Tragedia Naliboków odzwierciedlała nie tylko ekstremalny charakter polityki niemieckiego okupanta w stosunku do ludności cywilnej ale również skrajną brutalność sowieckich okupantów, którzy mienili się partyzantami. 
Otóż 8 maja 1943 r., dwa miesiące przed tym zanim naziści zniszczyli miasteczko, w trakcie nocnego ataku, partyzanci sowieccy zmasakrowali 128 mieszkańców Nalibok. Byli oni członkami miejscowej samoobrony, a często również żołnierzami. 

W innym wypadku, w styczniu 1944, sowieccy i żydowscy partyzanci spalili wioskę Koniuchy, zabijając co najmniej 34 cywilów. Są to tylko dwa najbardziej Znane przykłady ataków na Polaków. Mimo, że napady na Polaków miały miejsce już w 1942 r., natężyły się znacznie po tym., jak: w reakcji na sprawę katyńską Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem RP w Londynie (kwiecie6 1943). 
Od tej pory sowiecka propaganda pisała o polityce Władysława Sikorskiego, jako ,,kryminalnej i wrogiej ludowi". 
Komunistyczni propagandyści określali często AK jako "bandy białych Polaków". Według innej jeszcze dyrektywy należało mówić i pisać o „polskich legionistach” jako o protegowanych Gestapo". Język propagandy przewija się również w korespondencji wojskowej. Sowieccy dowódcy pisali o ,,arcywrogu naszej Ojczyzny: niemieckich okupantach i ich polskich sługusach". Zmasakrowanych mieszkańców Nalibok opisano jako "elementy kontrrewolucyjne: policjanci i szpiedzy". Polskie oddziały partyzanckie określano jako ''wrogie władzy sowieckiej" i składające się z ,,notorycznych faszystów." Polaków rutynowo zrównywano z niemieckimi narodowymi socjalistami, na przykład w raporcie z 1 grudnia 1943 r., gdzie komendant Brygady im.. Lenina chwalił się, że "dzięki informacjom od naszych agentów oczyściliśmy terytorium puszczy z niemieckich i polskich szpiegów". 

W innych raportach czytamy o "polskiej agentce Marii Downar," którą rozstrzelano, oraz o 19 polskich "elementach anty-sowieckich," których ujęto. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby zgadnąć co się z nimi stało. 
Wrogość komunistów do Polaków manifestowała się na każdym kroku. 23 czerwca 1943 r. kierownictwo partyzantki sowieckiej autoryzowało denuncjowanie polskiego podziemia Niemcom, Później rozkazywano aby ,,rozstrzeliwać polskich przywódców" oraz "dyskredytować, rozbrajać i rozwiązywać" oddziały AK. 
Twierdzono, że AK to ,,nie polskie grupy partyzanckie, ale grupy stworzone przez Niemców ( ... ]. Te niemieckie grupy, które składają się z Polaków, mają być zniszczone", głosiła tajna dyrektywa z 29 czerwca 1943 r. 5 grudnia 1943 r. zdecydowano, że NKWDowska "brygada im. Czkałowa powinna rozpocząć czyszczenie obszaru z band białopolskich [ ... ]. Bandę, szczególnie policjantów, ziemian i osadników, rozstrzelać. Ale nikt nie ma o tym się dowiedzieć". Rozkazy takie po prostu legalizowały sytuację, która istniała od dawna Od 1942 r. pojedynczy polscy patrioci byli zabijani. Przeprowadzano napady na wiele polskich patroli leśnych i komórek podziemnych. Udając przyjaźń, Sowieci zwabili w zasadzkę co najmniej dwa duże polskie oddziały partyzanckie i je zniszczyli. Początkowo, Polacy starali się dogadać z komunistami. Gdy to się nie udało, kontratakowali. 

Według Musiała, do jesieni 1943 r. na Kresach północno-wschodnich rozgorzała lokalna wojna polsko-sowiecka. Między majem 1943 r. a lipcem 1944 miało miejsce co najmniej 230 potyczek i bitew. AK chwiała się pod sowieckimi ciosami i czuła się opuszczona przez KG AK w Warszawie, rząd RP w Londynie i Aliantów (ci ostatni z powodów politycznych zajmowali linię pro stalinowską), a techniczne ograniczenia nie pozwoliły na zorganizowanie zrzutów broni na Kresach). Dlatego kilku miejscowych dowódców AK zdecydowało się zaakceptować przyjęcie broni i amunicji od Niemców. 
Nie zawiesiwszy walki z Niemcami, polska partyzantka kontratakowała przeciw komunistom. Polskie podziemie działało w tym rejonie od jesieni 1939 r. Było zarówno anty-nazistowskie jak i anty-sowieckie. 
Ten ostatni resentyment wywodził się nie tylko z wojny polsko-bolszewickiej, ale również ze świeżej pamięci inwazji sowieckiej we wrześniu 1939 r. i komunistycznego terroru, który szalał na Kresach do lipca 1941 r., kierując swe ostrze głównie przeciw Polakom. 

Większość żołnierzy podziemia na północno-wschodnich ziemiach RP było katolikami. Etniczni Polacy stanowili najprawdopodobniej największą grupę. Ale w AK znaleźli się też Białorusini, niektórzy z nich prawosławni, tzw. "tutejsi," osoby bez wyodrębnionej świadomości narodowej oraz Żydzi. 
Większość żołnierzy podziemia polskiego uczestniczyło w walce jedynie dorywczo. Mobilizowano ich od czasu do czasu do wykonania określonego zadania, a potem wracali na placówki, do zajęć cywilnych. 
Małe, stałe oddziały partyzanckie zorganizowano latem 1942 r. Kilka z nich było zespołami typu komandoskiego, przeznaczonymi do dalekosiężnych operacji. Większość stanowiły oddziały samoobrony, które uderzały w aparat nazistowskiego terroru i - dużo częściej - broniły ludności przed pospolitym i rewolucyjnym bandytyzmem partyzantów sowieckich. 

To właśnie w ramach takich akcji samoobronnych AK schwytała i rozstrzelała 10 członków sowiecko-żydowskiej grupy w Dubnikach w listopadzie 1943 r. Naturalnie, polegli oni nie jako ofiary polskiego antysemityzmu, ale polsko-sowieckiej walki na Kresach. 
Z perspektywy lat wydaje się jasne, że była to walka między Cywilizacją Zachodnią a sowieckim totalitaryzmem. To, że fakt ten jeszcze nie został powszechnie uznany, należy położyć na karb sukcesu sowieckiej propagandy. Zwycięstwo Zachodu oszczędziłoby wielu milionom ludzi pół wieku terroru komunistycznego. Obnażanie mitu sowieckiego Ruchu Partyzanckiego to pierwszy krok, aby tę prostą prawdę zrozumieć.

Krzysztof Kopeć

Tekst (z niewielkimi zmianami w stosunku do oryginału) przygotowany na podstawie opracowania:

Mit obnażony. Sowiecki ruch partyzancki na Kresach 1941-1944: Marek J. Chodakiewicz Institute of World Politics, Washington DC

Źródła wykorzystane w publikacji Marka J.Chodakiewicza:
  • Z. Boradyn, Niemen - rzeka niezgody: polsko-sowiecka wojna partyzancka na Nowogródczyźnie w latach 1943-1944, Warszawa 1999.

  • K.Krajewski , Na ziemi Nowogródzkiej: „Nów” – Nowogródzki Okręg Armii Krajowej, Warszawa 1997

  • M.Bechta, Rewolucja, mit, bandytyzm. Komuniści na Podlasiu w latach 1939-44, Biała Podlaska-Warszawa 2000

  • B.Musiał, Sowjetische Partisanen in Weißrußland: lnnenansichten aus dem Gebiet Baranovice 1941-1944. Eine Dokumentazion, Munich: R.Oldenbourg Verlag, München 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz