M O D L I T W A

Twoje światło w Fatimie

wtorek, 27 sierpnia 2013

Geniusz Jeana MADIRANA


Pamięci Jeana Madirana
Data publikacji: 2013-08-27 07:00
Data aktualizacji: 2013-08-27 07:21:00  


Jak zauważa Roberto de Mattei, tradycjonaliści przeżywają dziś ten sam dramat, który był udziałem Jeana Madirana i innych pionierów oporu wobec katolickiego progresywizmu w latach 60-tych. Razem z Augusto Del Noce i Alainem Besançon Madiran był jednym z najostrzejszych krytyków komunistycznej ideologii, będąc przy tym wnikliwym obserwatorem procesu samozniszczenia Kościoła w okresie posoborowym.

„Herezja XX wieku” była pierwszą książką Madirana przetłumaczoną na język włoski w roku 1972 przez Giovanniego Volpe. W książce, o której mówił, że wyraża wszystkie podstawowe kwestie walki intelektualnej jego życia („Présent”, 13-14 maj 1988 roku), potępiał znoszenie doktryny społecznej Kościoła przez francuski episkopat, widząc w tym jedną z głównych przyczyn kryzysu naszych czasów” – zauważa Roberto de Mattei na łamach „Correspondance européenne”.

Madiran zapisał się w historii jako zdecydowany obrońca tradycyjnej liturgii. „Po konstytucji apostolskiej „Missale Romanum”, którą Paweł VI 3 kwietnia 1969 roku promulgował Nową Mszę, 12 listopada tego samego roku kardynał Marty, przewodniczący konferencji francuskich biskupów, podpisał dekret wprowadzający nowe Ordo Missae w języku francuskim od 1 stycznia 1970 roku. Oznaczało to, że tradycyjna Msza obowiązująca przez wieki miała być zakazana. Wtedy rozpoczął bitwę, która jeszcze się nie zakończyła” – tłumaczył włoski historyk.
Jak argumentował wówczas Madiran, już w latach 50-tych biskupi i francuscy teologowie oddalili się od Rzymu, „oskarżając go (Stolicę Apostolską-przyp. red.) o bycie więźniem jednej szkoły teologicznej i represywnego prawa”. „Drugi sobór watykański był okazją do rozpoczęcia oczekiwanej ofensywy przeciwko rzymskiej szkole teologicznej i przyczynienia się do zwrotu liturgicznego Pawła VI, wrażliwego już od młodości na sugestie środowisk francuskich progresistów”. Kiedy Sobór się rozpoczął, o. Yves Congar - późniejszy kardynał - określił go jako „rewolucję październikową w Kościele” (…), rewolucję, „której szczytem nie były dokumenty Soboru, ale reforma liturgiczna, która po nim nastąpiła”.

Zdecydowaną krytykę posoborowej reformy liturgicznej przedstawiali teologowie reprezentujący różne narodowości a także kardynałowie Ottaviani i Bacci, autorzy słynnej interwencji złożonej na ręce Pawła VI. „Krytykę Novus Ordo sukcesywnie rozwijali czołowi świeccy myśliciele, wśród nich znaleźli się Francuz Louis Salleron, Anglik Michael Davies czy też Brazylijczyk Arnaldo Xavier da Silveira. We Francji Jean Madiran szeroko popularyzował „Krótką analizę krytyczną Novus Ordo Missae” (kardynałów Ottavianiego i Bacciego – przyp. red.), publikując na stronach „Itinéraires” głosy wszystkich tych, którzy w sumieniu nie mogą zaakceptować Nowej Mszy. W kwietniu 1972 roku znany kanonista o. Raymond Dulac opublikował bullę „Quo primum” (1570) świętego Piusa V z szerokim komentarzem, w którym dowodził, że konstytucja „Missale Romanum” Pawła VI nie zniosła i nie mogła znieść bulli (…)” – przypomina de Mattei.

W styczniu 1973 roku Madiran opublikował list otwarty do papieża, w którym prosił biskupa Rzymu, by ten ofiarował Kościołowi „tradycyjną katolicką Mszę i chorał odpowiadający Mszałowi Piusa V”. „Żaden papież – pisał francuski tradycjonalista – nie może, bez nadużycia władzy, zakazać tysiącletniego rytu Kościoła katolickiego, kanonizowanego przez Sobór Trydencki. Gdyby tak się stało, posłuszeństwo Bogu i Kościołowi polegałoby na opieraniu się takiemu nadużyciu władzy a nie na cierpieniu w milczeniu”. List podpisały znane postaci francuskiego życia publicznego, m. in. pisarze Alexis Curvers i Louis Salleron, filozof Marcel De Corte, Henri Rambaud, adwokat, pisarz i dziennikarz Jacques Trémolet de Villers i wielu innych. Nie był to jedyny tak głośny apel wystosowany do biskupa Rzymu w obronie tradycyjnej liturgii Kościoła. W tej samej sprawie zwrócili się brytyjscy katolicy w liście podpisanym przez 57 osobistości świata kultury, w tym przez Agathę Christie, Roberta Gravesa, Grahama Greena, Malcolma Mudderidge’a, Bernarda Walla, Marcela Briona i Juliena Greena. Liczba tych petycji wzrosła wraz z powstaniem stowarzyszenia Una Voce. W tej intencji odbyły się też trzy międzynarodowe pielgrzymki do Rzymu.

„Dla Madirana problem Mszy był ściśle związany z katechizmem i Pismem Świętym. Zakaz Mszy został poprzedzony ogólnym zakazem używania we francuskich diecezjach wszystkich przedsoborowych katechizmów, w tym wspaniałego katechizmu św. Piusa X. Przez 27 lat, od roku 1965 do 1992, w którym Jan Paweł II wydał nowy Katechizm Kościoła Katolickiego, Kościół francuski pozostawał bez katechizmów, a w efekcie, bez nauki religii dla dzieci. Zakazy te towarzyszyły i towarzyszą po dziś dzień egzegetycznemu wandalizmowi niszczącemu Pismo Święte. Wystarczy przypomnieć, że komentatorzy Biblii w języku francuskim uważają, że wszystkie ewangeliczne słowa Jezusa zostały wymyślone po Jego śmierci” – tłumaczy de Mattei. W roku 1965 słowo „współistotny”, wprowadzone do języka dogmatycznego przez Sobór Nicejski (325 r.), zostało odrzucone przez francuskich biskupów. Ruch sprzeciwu wobec progresywizmu wzrósł dzięki zaangażowaniu arcybiskupa Marcela Lefebvre’a. „Biskup Lefebvre, niesłusznie przedstawiany jako „przywódca” tradycjonalistów, był rzeczywiście najbardziej widocznym przedstawicielem zjawiska, które wykraczało daleko poza jego osobę” – zauważa autor „Soboru Watykański II. Historii dotąd nieopowiedzianej”.

„Kościół, któremu Benedykt XVI przywrócił starą liturgię, jest Kościołem chorym, okupowanym przez postępowych prałatów, którzy dalej służą II Soborowi Watykańskiemu, traktowanemu jako pałka służąca do bicia wrogów. To też przypadek Franciszkanów Niepokalanej, niesprawiedliwie atakowanych dekretem, który narusza uniwersalne prawa Kościoła, w tym „Summorum Pontificum” za ich przywiązanie do Mszy trydenckiej, która nie została nigdy zniesiona” – analizuje historyk.

„Jean Madiran wskazał, poprzez swój przykład intelektualny, że katolicki opór wobec niesprawiedliwych nakazów jest znaczny i uzasadniony. Jego głos nie był odosobniony. Na jego pogrzebie, sprawowanym według „nadzwyczajnej” formy przez opata z le Barroux dom Louisa Marie, obecni byli przedstawiciele wszystkich najważniejszych wspólnot tradycjonalistycznych, Bractwa Kapłańskiego św. Piotra, Instytutu Chrystusa Króla Najwyższego Kapłana, Instytutu Dobrego Pasterza i Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Jean Madiran,  określany jako „świadek przeciwko swym czasom” (…), był przede wszystkim katolikiem walczącym. Aż do ostatnich dni życia z naciskiem podkreślał swoje duchowe i kulturalne synostwo poprzez uznawanie katolickiej szkoły kontrrewolucji określanej jako „ultramontanizm” ze względu na przywiązanie do prymatu Rzymu (…) Każdy z nas, świadomie lub nie, należy do tej partii, szkoły, do tej rodziny dusz.” – podkreślał de Mattei.


źródło: correspondanceeuropeenne.eu
mat
 Zobacz -

piątek, 23 sierpnia 2013

Ślady zabójców Księdza.

Czy SB zamordowała  ks. Franciszka Blachnickiego?

SEE

Aktualizacja: 2011-08-4 2:34 pm
Jolanta Gontarczyk jeszcze w 2005 roku kierowała Departamentem Administracji Publicznej MSWiA, należąc do najbardziej zaufanych współpracowników ministra Ryszarda Kalisza.
Gdy 27 lutego 1987 r. w zachodnioniemieckim Carlsbergu zmarł ks. Franciszek Blachnicki, twórca ruchu oazowego Światło – Życie, lekarze uznali, że zgon został spowodowany przez zator płucny.

Przedstawiciele niemieckiej Polonii podejrzewali jednak, że mogło być inaczej. Sugerowali, że ks. Blachnicki, który w 1981 r. założył w RFN antykomunistyczne stowarzyszenie Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów i był inicjatorem głośnych akcji przeciwko władzom PRL, mógł zostać zamordowany przez agentów bezpieki. Po 24 latach od śmierci kapłana wątpliwości ma także Instytut Pamięci Narodowej.


Śledztwo w sprawie zgonu ks. Blachnickiego prowadzą prokuratorzy z katowickiego oddziału IPN.
Na liście świadków są między innymi Jolanta i Andrzej Gontarczykowie, pochodząca z Łodzi para socjologów. W 1987 r. należeli oni do najbardziej zaufanych współpracowników ks. Blachnickiego. Jolanta Gontarczyk była prezesem i sekretarzem ChSWN, a jej mąż – doradcą księdza. W rzeczywistości – jak wynika z materiałów, które IPN udostępnił “Wprost” i TVP 1 – małżeństwo Gontarczyków było szpiegowskim duetem realizującym przez cały pobyt w Niemczech zadania dla XI Wydziału I Departamentu MSW (wywiad). Specjalizował się on w zwalczaniu tzw. dywersji ideologicznej i inwigilowaniu emigracyjnych środowisk opozycyjnych.

Raporty oficera prowadzącego Gontarczyków (zachowały się też odręczne zobowiązania do współpracy) precyzyjnie charakteryzują ich agenturalną działalność w otoczeniu ks. Blachnickiego. Andrzej Gontarczyk działał jako tajny współpracownik Yon, a jego żona jako TW Panna.

Oboje widzieli się z ks. Blachnickim kilka godzin przed jego śmiercią. IPN ma już zeznania, z których wynika, że piana na ustach umierającego księdza niekoniecznie musiała być skutkiem zatoru płucnego.


Jolanta Gontarczyk razem z mężem została przerzucona do Niemiec, oddała liczne usługi kontrwywiadowi SB w Łodzi. Pierwszy dla bezpieki zaczął pracować Andrzej Gontarczyk – w 1974 r. Jolantę Gontarczyk bezpieka zwerbowała w 1977 r. – “w wyniku sugestii jej męża (…), któremu pozyskanie żony do współpracy z SB ułatwiło realizację zlecanych zadań wobec figuranta sprawy krypt. ‘Powrót’ “. Tę osobę, należącą do kręgu ich bliskich znajomych, od 1977 r. rozpracowywali wspólnie.

Gontarczykowie dotarli do antykomunistycznego ośrodka ks. Franciszka Blachnickiego w Carlsbergu dzięki niemieckiemu pochodzeniu Jolanty. Jej najbliższa rodzina podczas wojny podpisała volkslistę. Gontarczykowie zabiegali o wyjazd na stałe do RFN od końca lat 70. W północnej Nadrenii mieszkała zamożna ciotka Jolanty, czekał też na nią spadek po babce. Oficjalnie Gontarczykowie opuścili PRL w ramach akcji łączenia rodzin. Zanim to nastąpiło, łódzka SB przekazała swych agentów cywilnemu wywiadowi. Początkowo zlecono im “uplasowanie się w ośrodkach dywersji antysocjalistycznej”, takich jak Radio Wolna Europa czy Polska Partia Socjalistyczna.

Na początku 1984 r. Gontarczykowie na polecenie centrali nawiązali kontakt z ks. Blachnickim. Po półrocznej weryfikacji zaprosił ich do współpracy w prowadzonym przez siebie ośrodku w Carlsbergu. “W końcu 1984 r. (…) agenci, realizując nasze wytyczne (…), poświęcili się całkowicie pracy dla ks. Blachnickiego, stając się jego najbliższymi współpracownikami. W czerwcu br. agenci, wykorzystując rozbieżności wśród emigracyjnych działaczy antykomunistycznych, przejęli kierownictwo nad stworzoną przez ks. Blachnickiego wielonarodowościową (…) organizacją Chrześcijańska Służba Wyzwolenia Narodów, posiadającą swe przedstawicielstwa w głównych krajach Europy Zachodniej”. Raport ten podpisali płk Henryk Bosak i mjr Aleksander Makowski. Wynika z niego, że “możliwości wywiadowcze” Gontarczyków pozwalały m.in. na kontrolowanie “działalności dywersyjnej” ks. Blachnickiego, “szczególnie tzw. ruchu oazowego na kraj”, rozpracowanie związków księdza z Episkopatem Polski i Watykanem oraz “nawiązanie styków ze służbami specjalnymi USA i RFN”. Centrala zleciła szpiegom zadanie towarzyszenia księdzu w podróżach zagranicznych i nawiązanie kontaktu z wpływowymi osobistościami Polonii w USA.

Operacją przeciwko ks. Blachnickiemu interesowało się kierownictwo MSW. Na dokumentach dotyczących Gontarczyków są odręczne dopiski gen. Władysława Pożogi, wiceministra i prawej ręki ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Pożoga chciał, by “przy pomocy Yona i Panny” wprowadzić do ośrodka w Carlsbergu kolejną agenturę. Do marca 1986 r. oficerowie wywiadu odbyli pięć spotkań z Gontarczykami (m.in. w Splicie i Salzburgu). Kontakty zostały później zawieszone w związku z aresztowaniem agenta o kryptonimie Blesar. We wrześniu 1986 r. oficer o kryptonimie Kossak powiadomił telefonicznie szpiegów, że mają oczekiwać na sygnał z centrali o wznowieniu współpracy.

Jak wynika z raportu z 31 stycznia 1981 r., bezpieka otrzymała ostrzeżenie, że “Solidarność Walcząca” ustaliła, iż Gontarczykowie pracują dla SB. Informacja o tym miała trafić do przedstawiciela “SW” w RFN Andrzeja Wirgi i do jej ośrodka w szwedzkim Lund. Wywiad PRL natychmiast ostrzegł swych agentów przed grożącą im dekonspiracją, wysyłając pocztówkę z umówionym hasłem alarmowym: “(Wojtek) Kupił ostatnio znaczki ‘S’, wydał mnóstwo pieniędzy”. MSW uznało, że kontrwywiad RFN po uzyskaniu informacji o duecie szpiegów “ujmie go w aktywne rozpracowanie, nie dokonując jednak na obecnym etapie zatrzymania”.

Ostrzeżenie Gontarczyków nie było bezpodstawne. Jak ustalił Andrzej Grajewski z kolegium IPN, wkrótce Andrzej Wirga powiadomił ks. Blachnickiego, że Gontarczykowie są agentami SB. 26 lutego 1987 r. ksiądz powiedział swym współpracownikom, że za dwa dni dostanie materiały potwierdzające agenturalność pary socjologów.

Rano 27 lutego doszło do burzliwej rozmowy z nimi. Wkrótce po tej rozmowie Blachnicki zasłabł i w ciągu kilkudziesięciu minut skonał.

Gontarczykowie pozostali w Carlsbergu do następnego roku, oczerniając zmarłego księdza w listach do bp. Szczepana Wesołego, duszpasterza emigracji.
Gdy wokół Gontarczyków narastała atmosfera podejrzliwości, uciekli z Niemiec. Zrobili to w ostatniej chwili, bo kilka dni po ich powrocie do PRL do niemieckiego mieszkania, które zajmowali, wkroczył kontrwywiad RFN. Ewakuacja nastąpiła via Belgrad, gdzie zgłosili się do ambasady PRL. Na granicy węgierskiej, która została specjalnie otwarta “w porozumieniu z towarzyszami z Budapesztu”, czekali na Gontarczyków tamtejszy rezydent wywiadu Kossak (płk Henryk Bosak) i dwaj przedstawiciele centrali.

Po powrocie do Warszawy Gontarczykowie mieli cykl wystąpień w mediach, który zaaranżowały Biuro Prasowe MSW i rzecznik rządu Jerzy Urban. Kampanię – jak informuje “notatka dot. koncepcji rozgrywki propagandowej wokół Gontarczyków” mjr. Wojciecha Garstki z 29 kwietnia 1988 r. – postanowiono zrealizować “za pośrednictwem w pełni dyspozycyjnych dziennikarzy”. Oprócz konferencji prasowej, wywiadów dla telewizji i audycji radiowych mjr Garstka uznał za stosowne “podjęcie publicystyczne tematów wymagających ujęcia pogłębionego i refleksyjnego lub też dobrego reportażu [po 8 maja w tygodnikach "Polityka", "Przegląd Tygodniowy", "Kultura" itp.]“. W artykule Wojciecha Markiewicza “Powrót” (“Polityka”, nr 22/ 1988) Gontarczykowie są kreowani na ofiary “policyjnej gorliwości starszych kolegów” z emigracji, cierpiących na podejrzliwość i szpiegomanię. “Jeśli ktoś nie wszystko widzi w jednym kolorze, naraża się na przypięcie mu łatki ubeka” – skarżą się świeżo ewakuowani agenci. Tekst informuje, że w Wolnej Europie, do której Jolanta Gontarczyk nadała sprawozdanie z Marszu Wyzwolenia Narodów, “pije się na okrągło”, a alkohol można kupić na terenie rozgłośni “taniej, bo kantyna jest dofinansowywana jako jeden z elementów działalności propagandowej”.
SB pomogła Gontarczykom urządzić się w kraju. Przepisano na nich mieszkanie konspiracyjne wywiadu w centrum Warszawy. Zrefundowano koszty remontu. Ostatnie pokwitowania odbioru pieniędzy od SB przez Gontarczyków pochodzą z 18 września 1989 r., czyli już po powstaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego.

W III RP Jolanta Gontarczyk została lewicową feministką działającą pod szyldem SLD. Po wyborach samorządowych w 1998 r. znalazła się w zarządzie województwa mazowieckiego – jako wicemarszałek.

Jeszcze w 2005 roku kierowała Departamentem Administracji Publicznej MSWiA, należąc do najbardziej zaufanych współpracowników ministra Ryszarda Kalisza.

Walterowicz
Walterowicz – prawnik, historyk, publicysta. Były współpracownik ks. Franciszka Blachnickiego.

Mordercy Napoleona Bonaparte.



OUVERTURE.
Święta Helena

St Helena Oczom Francuzów ukazało się miejsce, które miało się stać ich domem. Zobaczyli wielką, jałową ścianę bazaltu, pozbawioną wszelkiej roślinności, wznoszącą się jak naturalna forteca w formie dwóch nagich, ciemnoszarych szczytów. Na wprost nich, zgrupowane w rozpadlinie między dwiema skałami najeżonymi działami, przycupnęły domy, blade na tle czarnej wulkanicznej góry. Był to wrogi, odpychający krajobraz, niczym nie przypominający bujnych, zielonych pól Francji i głębokiego piękna Korsyki - rodzinnej ziemi Napoleona. Francuzi byli przerażeni. "Diabeł załatwił tu swoją potrzebę w drodze z jednego świata do drugiego" - mruknęła jedna z kobiet. Nawet Anglicy byli wstrząśnięci widokiem miejsca, które jeden z nich, Walter Henry - lekarz okrętowy, opisał jako "najobrzydliwszą, najbardziej ponurą skałę o poszarpanej, nierównej powierzchni, wyrastającą jak ogromna czarna narośl z bezdennej głębiny". Marchandowi wyspa przypominała grobowiec. Napoleon przyglądał się jej w milczeniu i, jak wspomina Marchand, "po kilku chwilach wrócił do kabiny, nie wypowiadając ani jednego słowa komentarza i nie okazując swych uczuć". Jakiś czas później cesarz powiedział do Gourgauda: "Nie jest to atrakcyjne miejsce. Lepiej bym zrobił pozostając w Egipcie. Byłbym cesarzem Wschodu".
Źródło: B. Weider, D. Hapgood, Morderstwo Napoleona

Montholon



W oryginale tytuł książki Forshufvuda brzmi: Vem mordale Napoleon? (Kto zamordował Napoleona?). Odpowiedzi na to pytanie szukał Szwed drogą eliminacji podejrzanych, przy założeniu, że podejrzani byli wszyscy mieszkańcy Longwood przebywający u boku cesarza od jego przybycia na Św. Helenę aż do śmierci. Po przepuszczeniu przez sito logiki dedukcyjnej na liście tej został jeden tylko człowiek, który we wszystkich encyklopediach, podręcznikach oraz na Łuku Triumfalnym w Paryżu figuruje jako dzielny żołnierz, a także arcywierny i arcyoddany towarzysz niewoli Bonapartego - generał Karol Tristan hrabia Montholon. Otóż większość tego, co pisano w XIX wieku o dzielności i prawości Montholona i co powtarzają jeszcze dzisiaj niektórzy historycy nie znający ustaleń dokumentacyjnych z początków naszego stulecia - jest w świecie dokumentów z epoki wymysłem. Twórcą tych fantazji był oczywiście sam Montholon.
Karierę zawdzięczał Montholon wyłącznie protekcjom swego ojczyma, Hugueta de Montaran de Semonyille, człowieka, o którym najwięcej mówi fakt, iż potrafił się utrzymać w kołach rządzących przez dziewięć kolejnych reżimów, od Ludwika XVI do Rewolucji Lipcowej! Przyjrzyjmy się tej karierze:
1. Montholon twierdził, że brał udział w bitwie pod Hohenlinden i za odwagę otrzymał szablę honorową. W rzeczywistości w roku 1801 usunięto go z armii.
2. Montholon twierdził, iż otrzymał stopień pułkownika za zasługi wojenne. Nieprawda. Starał się o to jego ojczym, lecz w 1805 roku cesarz odrzucił prośbę. Dopiero w roku 1809 machinacje przyniosły efekt i Montholon został pułkownikiem.
3. Montholon tak sumuje swoją brawurę: pod Eckmuhl szarżował na czele Wirtemberczyków, w Madrycie odbił Arsenał na czele marynarzy gwardii, za co otrzymał tytuł barona Cesarstwa i Legię Honorową, a po Wagram tytuł hrabiego Cesarstwa i funkcję szambelana dworu. Dokumenty wykazują, że wszystko to są bezwstydne kłamstwa. Montholon nigdy nie odznaczył się na polu chwały, a tytuły otrzymywał dzięki intrygom (szambelaństwo) bądź uzurpował je sobie (generalstwo w roku 1811).
4. W dalszych kampaniach nie wziął udziału ze względu na zdrowie zniszczone w bojach. I to jest nieprawda. Gdzie tylko mógł, podawał się za rannego, by przeczekać zawieruchę wojenną na tyłach. Podczas kampanii polskiej 1807 roku z takiej "rany" kurowała Montholona namiętnie w Toruniu głośna warszawska piękność nie najcięższego prowadzenia, pani Cichocka.
5. W roku 1812, uczyniwszy wszystko, by nie brać udziału w kampanii rosyjskiej, po krótkim urzędowaniu został Montholon pozbawiony funkcji ministra pełnomocnego na dworze Wielkiego Księcia Wurzburga, w wyniku skandalu wywołanego przez jego małżeństwo z Albina Heleną de Vassal, dwukrotną rozwódką, uwielbiającą intrygi (zwłaszcza łóżkowe), w których zazwyczaj grała jedną z głównych ról.
6. W roku 1813 nasz "bohater" dostał wezwanie do objęcia dowództwa 2 dywizji lekkiej kawalerii w Metzu i odmówił, tłumacząc się "ranami, które nie pozwalają dosiadać konia". Wezwanie ponowiono jeszcze dwukrotnie - bez skutku. W rezultacie ministerium wojny wydało 7 sierpnia 1814 roku nakaz szukania symulanta (albowiem zniknął) i postawienia go do dyspozycji I korpusu armii. Znaleziono go w Paryżu (22 I 1814), lecz zasłonił się zaświadczeniem lekarskim o niezdolności do służby. Potem pętał się przy milicji obywatelskiej, co dało mu okazję do przywłaszczenia sobie kilku tysięcy franków. Postawiony na czele jednego z oddziałów Gwardii Narodowej z rozkazem powstrzymywania marszu nieprzyjaciół na Paryż, manewrował tak zręcznie, że jego podwładni nie ujrzeli ani jednego wroga.
7. W czasie abdykacji cesarza udał się do Fontainebleau i zaproponował Napoleonowi, że poprowadzi go w góry Tarare, gdzie czekają resztki armii. Cesarz odmówił, uściskał Montholona i rzekł: "Zostań i chroń dla mnie swą wierność!" Montholon został i odrzucił możliwość służenia Burbonom. Wzruszające, prawda? Niestety, nie da się tego nazwać kłamstwem, to już ohydne łgarstwo, zważywszy, że w rzeczywistości Montholon żebrał o łaskę Ludwika XVIII w sposób tyle natarczywy (listy, prośby, protekcje), co odrażający, i wreszcie wyprosił sobie funkcyjkę na dworze Burbona.
8. Montholon wybiegł naprzeciw wracającego z Elby cesarza, wskazał mu rozlokowanie oddziałów rojalistowskich i został mianowany adiutantem w randze generała dywizji. W rzeczywistości pojawił się "spod ziemi" pod Waterloo, ubrany w mundur szambelana, i wkręcił się do najbliższego otoczenia cesarza. [...]

Wszystko, co powyżej napisałem o Montholonie, korzystając z ustaleń Massona, Forshufvuda, lorda Rosebery i własnych, jeszcze nie wystarcza, by można było oskarżyć hrabiego o morderstwo, bez ściągnięcia na siebie zarzutu, że się jest jednym z tych, co "na garbusów zrzucają odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia świata". Idźmy więc dalej.
Zastanówmy się. Człowiek, który przez pięć lat regularnie truje drugiego człowieka, cóż będzie czynił, by nie został przyłapanym lub by nie powzięto wobec niego podejrzeń? Będzie się oczywiście starał usuwać z otoczenia ofiary ludzi, którzy z nią stale przebywają. Oprócz Montholona stały dostęp do cesarza mieli: Bertrand, Gourgaud, Cipriani. Las Cases, dr Antommarchi oraz pokojowcy: Noyerraz, Saint-Denis i Marchand.
Marszałek dworu Bertrand nie był zbyt groźny, gdyż mieszkał w innym budynku niż Napoleon i chociaż często otrzymywał audiencje, jego kontakt z cesarzem był nieregularny. W roku 1821 udało się Montholonowi sprawić, że Napoleon przestał darzyć Bertranda sympatią i rzadko dopuszczał go do siebie.
Za to generał Gourgaud mieszkał o kilkanaście metrów od komnat cesarza. W roku 1818 Montholonowi udało się, w wyniku serii intryg, spowodować opuszczenie wyspy przez generała. Dodatkową przyczyną była choroba Gourgauda, z symptomami identycznymi jak w pierwszej fazie choroby Napoleona!
W ten sposób z trzech głównych satelitów cesarza na Sw. Helenie tylko Montholon pozostał w tym samym budynku, w którym mieszkał Napoleon. Sąsiadowali ze sobą przez ścianę.
Jeszcze przed Gourgaudem, w roku 1816, opuścił wyspę Las Cases, który był o tyle niewygodny, że Napoleon prawie co dzień przez długie godziny rozmawiał z nim lub dyktował mu. Las Cases i jego syn zapadli nagle na chorobę, której objawy: bezsenność, zawroty głowy, duszności, należą do bogatego repertuaru symptomów zatrucia arszenikiem. Cierpieli także na ataki palpitacji serca. Las Casesowie, którym lekarze polecili zmienić klimat, wyjechali z wyspy i wkrótce przestali chorować. Powiernikiem i kimś w rodzaju sekretarza Napoleona stał się wówczas Montholon.
Najniebezpieczniejszy dla truciciela był Franciszek Cipriani, agent tajnej policji Cesarstwa, który na wyspie stanowił jednoosobowe biuro wywiadu i kontrwywiadu Napoleona i szpiegował nie tylko u Anglików, lecz i w Longwood. Usunąć go za pomocą intryg było absolutną niemożliwością, gdyż jak mówił Gourgaud: "Cesarz wszystkich nas poświęciłby dla Ciprianiego". Przestraszyć i wygnać go chorobą, choćby najcięższą, było równie niemożliwe - Cipriani był człowiekiem ze stali. Bez żadnych wcześniejszych dolegliwości, 23 lutego 1818 roku, zaczął się nagle skręcać z bólu i zmarł po trzech dniach męczarni z objawami typowymi dla ostrego zatrucia arszenikiem. W otoczeniu cesarza szeptano o truciżnie, lecz oficjalnie podano jako przyczynę zgonu... zapalenie wyrostka robaczkowego.
Marchand i Noverraz, pełniący przy cesarzu codzienne posługi, również zapadli na ,,chorobę klimatu", przy czym Noverraz w takim stopniu, że w ogóle nie mógł pracować. Wówczas generał hrabia Montholon... zgłosił chęć objęcia funkcji kamerdynera! I mimo że obok był jeszcze Saint-Denis, Napoleon wyraził zgodę, chcąc mieć w codziennej służbie kogoś inteligentnego. Od tej chwili Montholon niemal nie opuszczał pokoju cesarza, decydując o wszystkim, o pokarmach, lekarstwach etc. W grudniu 1820 roku Montholon napisał do swej żony, która przebywała już w Europie: "Stałem się jego jedynym lekarzem, bierze tylko to, co ja poradzę". A właśnie to, co brał wówczas Napoleon i jak, wśród wszystkich argumentów wysuniętych przez Forshufyuda najbardziej zasługuje na miano dowodu.

Dla mordercy trującego ofiarę do końca arszenikiem rzeczą niezwykle niebezpieczną jest fakt, że arszenik osadza się na fałdach błony śluzowej żołądka w postaci białawo-żółtawego pyłu, który można bez trudu zauważyć w czasie autopsji zwłok. Markiza de Brinyilliers przewidziała to. Ostatnia faza jej metody, którą należało stosować na krótko przed przewidywaną śmiercią ofiary, polegała na zastąpieniu arszeniku trucizną wymiotną, powodującą oczyszczenie żołądka ze wspomnianego osadu.
Według Forshufvuda morderca przystąpił do realizacji tej fazy swego planu dokładnie 22 marca 1821 roku. Uważna analiza faktów całkowicie tę tezę potwierdza. Tego właśnie dnia Montholon po raz pierwszy podał Napoleonowi lemoniadę z emetykiem przygotowanym przez doktora Antommarchi, co miało ulżyć żołądkowym cierpieniom chorego.
Emetyk, czyli winian antymonylopotasowy, najpopularniejszy w owym czasie środek wymiotny, podawany w dozach leczniczych jest nieszkodliwy dla zdrowia. W przypadku przedawkowania zawarta w nim trucizna (antymon) straszliwie wyniszcza organizm. Antommarchi przepisał cesarzowi minimalną dozę emetyku, 1/80 grama (nieszkodliwa jest nawet 1/20 grama), tzw. "dozę defensywną". W efekcie - ku zdziwieniu lekarza - Napoleon po wypiciu lemoniady dostał ataku wymiotów i stan jego poważnie się pogorszył. 23 marca Montholon podał Napoleonowi kolejną porcję lemoniady i wówczas wymioty przerodziły się w konwulsje. Cesarz kategorycznie zakazał dalszego podawania mu emetyku.
Antommarchi, który posłusznie wykonywał rozkazy, stał się w tym momencie dla Montholona "persona non grata". Po usunięciu z wyspy Las Casesa i Gourgauda i uśmierceniu Ciprianiego i zepchnięciu w niełaskę Bertranda był on dla mordercy ostatnim już inteligentnym świadkiem, gdyż nie mających pojęcia o medycynie pokojowców nie trzeba się było zbytnio obawiać. 24 marca Montholonowi udało się przekonać Antommarchiego, że nie ma co sugerować się słowami chorego i należy dalej stosować kurację emetykową. W tym samym dniu ciężko zapadł na zdrowiu Noverraz i Montholon objął już na stale funkcję kamerdynera!
W trzy dni później (27 III 1821) Bertrand zapytał cesarza, czy podawany mu emetyk przynosi ulgę. Napoleon pojął, że nie posłuchano jego rozkazu i wpadł w straszliwy gniew. Przekonany, że winowajcą jest Antommarchi, kategorycznie zabronił mu pokazywać się w swoim pokoju. W ten sposób Antommarchi został wyrzucony za burtę gry. Chociaż cesarzowi gniew minął, nie przyjmował już od swego ziomka (Antommarchi był Korsykaninem) żadnych wskazań terapeutycznych. I tak "jedynym lekarzem" cesarza na Św. Helenie stał się generał hrabia Montholon. Był poza tym pielęgniarzem i pokojowcem, a więc wszystkim.
Myślę, że większość czytelników domyśliła się, że od 27 marca 1821 roku Napoleon nie przestał już wymiotować aż do swej śmierci. Ostatnie wymioty były pełne krwi. Tę fazę jego choroby można nazwać antymonową. Ale była jeszcze jedna.

Truciciel z Longwood wzbogacił klasyczne trucie ,,a la Brinvilliers" czymś w rodzaju "coup de grace", za pomocą trucizny rtęciowej, przystępując do realizacji tej dodatkowej fazy w pierwszych dniach maja 1821 roku.
Rzecz prosta Montholon, strojąc się w piórka "jedynego lekarza", nie mógł pozbawić Napoleona pomocy prawdziwych lekarzy, gdyż to byłoby podejrzane. Natychmiast więc po odsunięciu dr. Antommarchi od łoża chorego zaczął sprowadzać do Longwood lekarza garnizonu brytyjskiego na wyspie, Arnotta, który konsultował się z dwoma swoimi kolegami, Shorttem i Mitchellem. 3 maja 1821 roku o godzinie 17.30, po raz pierwszy, a następnie 4 maja, Napoleon otrzymał z rąk Montholona, zgodnie z zaleceniem Arnotta, Shortta i Mitchella, kalomel, uważany wówczas za quasi-panaceum, analogicznie do uwielbianej w XX wieku penicyliny. 5 maja o godzinie 17.50 zmarł.
Chlorek rtęciawy, zwany kalomelem, jest środkiem leczniczym (m.in. przeczyszczającym), który sam nie jest niebezpieczny. Jeśli jednak zmieszać go z mleczkiem z gorzkich migdałów przetwarza się w piorunującą truciznę - w cjanek rtęci. Bertrand, Marchand i Antommarchi podają w swych pamiętnikach, że od ostatnich dni kwietnia aż do śmierci Napoleona Montholon serwował mu regularnie orszadę. Do produkcji orszady używano wówczas wody z kwiatu pomarańczowego, cukru i... mleczka migdałowego!
Montholon, jako jedyny, w swym pamiętniku ze Św. Heleny nie pisze o orszadzie, ale o oranżadzie. Ot, taka drobna pomyłka pamięciowa. Zaraz potem następuje druga, równie interesująca: pan hrabia "zapomniał" napisać, że 3 maja to właśnie on nie dopuścił trzech lekarzy brytyjskich do łoża Napoleona (!) i że to właśnie on (gdy ich decyzji o podaniu kalomelu sprzeciwił się stanowczo dr Antommarchi i do Montholona zwrócono się o rozstrzygnięcie sporu) zdecydował ostatecznie, by zaaplikować choremu chlorek rtęciawy!
Montholon był ostrożny - swoje pamiętniki wydał dopiero w roku 1846 (i to w Lipsku, a nie we Francji!), gdy ze świętoheleńskich towarzyszy Napoleona żyli oprócz niego już tylko Gourgaud i Marchand. Wobec faktu, że ten pierwszy przebywał na wyspie tylko do roku 1818, Montholon opisał ten okres bardzo pobieżnie i liczył, że na resztę stary Marchand nie zareaguje. Ale się przeliczył - gdy Marchand przeczytał zawarte w tych wspomnieniach kłamstwa, wpadł we wściekłość i zażądał natychmiastowych poprawek. Wybuchłby skandal, lecz Montholon umarł i sprawa przycichła.
Myślę, że wystarczy już, by uwierzyć w dowodzenie dr. Forshufvuda wymierzone w człowieka, który w swych pamiętnikach napisał: "Otrucie Napoleona było rzeczą niemożliwą", a który nie tylko precyzyjnie zrealizował trucicielski przepis Marii Magdaleny de Brinvilliers, lecz nawet wzbogacił go własnym wynalazkiem. Jak pisał w roku 1961 już wówczas przekonany dowodzeniami Szweda tygodnik "Der Spiegel" (nr 52): "Cesarz Francuzów zmarł planowo".

Pozostały jeszcze do wyjaśnienia motywy. Data rtęciowego "coup de grace" jest łatwo wytłumaczalna: w kwietniu Napoleon podyktował Montholonowi swój testament i w tym momencie Montholon - jedyny człowiek, który znał treść tego dokumentu, nie licząc cesarza - marzył już tylko o jak najszybszym opuszczeniu wyspy i dorwaniu się do 2 milionów franków. Była to najwyższa suma ze wszystkich, które "bóg wojny" zapisał swym sługom.
Lecz motywy ogólne trucia cesarza arszenikiem od początku pobytu na Św. Helenie? Nie ulega wątpliwości, że Montholon był tylko narzędziem w czyimś ręku. Czyim? Forshufvud zakończył swą książkę dwoma zdaniami: "Kto był prawdziwym mordercą Napoleona? Nie ustawajmy w poszukiwaniach!" Lecz ten prawdziwy autor zbrodni jest już chyba nie do rozszyfrowania. Możemy tylko spekulować.

Źródło: W. Łysiak, Empirowy pasjans
http://napoleon.org.pl/helena/tru.php

niedziela, 18 sierpnia 2013

Św. Joanna D' Arc

..
Najpiękniejsze dziewczę Francji
„Są Francuzi lepsi i gorsi. Lepsi to ci, którzy wiedzą, kim była Joanna d’Arc.”
gen. Charles de Gaulle
 SEE
Potężny cios w głowę powalił ją na ziemię. Chwilę leżała bez ruchu, a przed jej oczami szarzał mrok. Coś łomotało w uszach, zagłuszając wszystko, zupełnie jakby wewnątrz czaszki rozśpiewały się wszystkie dzwonnice Paryża.
Potem ciemność zaczęła z wolna ustępować, choć uszy nadal wypełniała pieśń dzwonów. Z trudem, pokonując słabość i ból, dźwignęła się na nogi. Otarła z oczu krew.
Ujrzała tłumek żołnierzy wpatrujących się w nią z osłupieniem. Schyliła się po hełm – wiernego towarzysza wielu bitew, teraz całkowicie zniszczonego mocarnym uderzeniem. Obok leżał duży kulisty przedmiot. Zerknęła nań i nagle zrozumiała powód zdumienia towarzyszy. Jej głowa powinna zostać zmiażdżona, razem z nieszczęsnym hełmem. Nie uderzyła w nią belka zrzucona z murów szturmowanego miasta, ani kamień ciśnięty celną ręką procarza. W jej głowę ugodziła armatnia kula!
- To cud! - usłyszała czyjś rozgorączkowany głos.
Mimo woli uśmiechnęła się. Całe jej życie było cudem.
Głosy
Nosiła imię Joanna d’Arc. Wychowała się w wiosce Domrémy, od dziecka zwracając uwagę otoczenia swą żarliwą religijnością. Miała zaledwie 12 lat, gdy usłyszała Głosy.
Była akurat sama w polu, kiedy nagle przemówili do niej: św. Michał Archanioł, św. Katarzyna oraz św. Małgorzata. Głosy miały w sobie moc i takie piękno, że gdy zamilkły i znów została sama, zaczęła płakać z żalu. Po jakimś czasie usłyszała je znowu. Wracały do niej.
Próbowała opowiedzieć o swych wizjach rodzinie i znajomym. Na twarzach bliskich zobaczyła początkowo rozbawienie, które rychło zastąpił strach. To co mówiła wydawało się jakimś szaleństwem.
Dorastała, a Głosy udzielały jej wskazówek. Gdy osiągnęła pełnoletność, przekazały jej życzenie samego Boga – należy doprowadzić delfina Karola do Reims, do tradycyjnego miasta koronacyjnego francuskich królów, tam koronować go na władcę Francji. A potem wypędzić z ojczystej ziemi wojska angielskiego uzurpatora.
Wojna stuletnia
W owym czasie większa część Francji znajdowała się we władaniu Anglików oraz sprzymierzonych z nimi Burgundczyków. Konflikt, nazwany później wojną stuletnią, trwał od 1337 roku. Niepokonane, świetnie wyszkolone i dowodzone wojska angielskie zalały Francję. Miejscowe rycerstwo ponosiło klęskę za klęską. Na polach bitew pod Crécy, Poitiers, Azincourt została pogrzebana wojenna sława Francuzów.  Na domiar złego we własnych szeregach pojawiła się zdrada...
W 1422 roku zmarł władca Francji, obłąkany Karol VI. Jego małżonka wydała swą córkę za mąż za angielskiego króla, jednocześnie wyrzekając się syna Karola – prawowitego następcy tronu. Oficjalnie ogłoszono, że królem Francji i Anglii zostanie Henryk VI Lancaster.
Młody Karol, zdradzony przez swych najbliższych, z resztkami wiernych sobie wojsk wycofał się na południe od Loary. Jego sytuacja była krytyczna. Paryż znajdował się pod okupacją Anglików. Ich przyjaciele Burgundczycy dzierżyli we władaniu koronacyjne Reims. Jedynym punktem oporu na północy pozostał Orlean. Wszyscy wiedzieli, że kiedy padnie ten bastion, wojska angielsko-burgundzkie ruszą na południe, by dokończyć podboju.
Karol i jego stronnicy znajdowali się na skraju załamania. I właśnie wtedy pojawił się ktoś, kto wlał w ich serca nadzieję.
Wymarsz
Gdy Karol usłyszał o młodej wizjonerce, wtedy już 19-letniej, domagającej się spotkania z nim, nie okazał większego zainteresowania. Jednak wywołała piorunujące wrażenie, na nim i na całym dworze, gdy stanęła twarzą w twarz z władcą i oświadczyła mu bez ogródek:
„Mówię ci to od Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem Francji i synem króla. Posłał mnie Pan do ciebie, abym zawiodła cię do Reims i byś tam otrzymał koronę i namaszczenie...”
Joannę wzięła na spytki komisja teologów i kanonistów. Byli zdumieni przenikliwą inteligencją tej prostej dziewczyny. Początkowe niedowierzanie i sceptycyzm zamieniły się w życzliwość. Ówczesna Francja bardzo potrzebowała cudu.
W kwietniu 1429 r. ruszyła francuska odsiecz dla Orleanu. Wojsko prowadziła młoda dziewczyna w rycerskiej zbroi, dosiadająca białego rumaka, dzierżąca w ręku sztandar z napisemJezus Maria i obrazem Boga błogosławiącego kwiaty lilii.
Wcześniej Joanna podyktowała list do Anglików:
„Oddajcie Dziewicy, posłanej przez Boga, Króla niebios, klucze wszystkich miast, które zajęliście przemocą we Francji. I wy wszyscy [...] wracajcie  - na Boga – do swego kraju. [...] Królu Anglii, jeśli nie spełnisz moich żądań, to jako wódz wojenny – gdziekolwiek spotkam waszych ludzi we Francji, będę z nimi walczyć, zmuszę ich do ucieczki i wypędzę z kraju czy będą tego chcieli, czy też nie. A jeżeli nie zechcą być posłuszni, sprawię, że wszyscy zginą.”
Droga do Reims
29 kwietnia oddział Joanny przeprawił się przez Loarę i wykorzystując luki w pierścieniu angielskich wojsk oblężniczych, wkroczył do Orleanu, witany entuzjastycznie przez mieszkańców.
Pięć dni później Joanna poprowadziła pierwszy wypad przeciw Anglikom – po zaciekłej walce zdobyto bastylię Saint-Lup. Potem dokonano kolejnego wyłomu w pierścieniu oblężenia, biorąc szturmem wieżę Augustianów.
Decydująca batalia rozegrała się 7 maja – uderzono na najważniejszą bastylię wroga, panującą nad miejscowymi szlakami komunikacyjnymi Tourelles. Po całodniowej walce Francuzi byli już wyczerpani, ale Joanna zdołała poderwać ich do jeszcze jednego szturmu. W pewnej chwili bełt z kuszy przeszył jej ramię – zaniosła się łkaniem, ale zaraz mężnie opanowała ból i dalej prowadziła atak. Bastylia Tourelles została zdobyta, a jej załoga wycięta w pień. Nazajutrz armia angielska wycofała się spod Orleanu.
Joanna nie spoczęła na laurach. Ruszyła z wojskiem w stronę Reims. Jej imię stało się sławne, powtarzano je w całej Francji, porównując ją do największych wodzów w historii wojskowości. Do jej szeregów zewsząd dołączały tłumy ochotników.
Zdobyła Jargeau, Meung-Sur-Loire, Beaugency... To właśnie pod murami Jargeau Joannę dosięgła armatnia kula. W prawdziwie cudowny sposób przeżyła.
Jej armii brakowało wszystkiego – broni, machin oblężniczych, pieniędzy i żywności – ale serca rozpalał ogień świętej wojny. Anglicy i Burgundczycy cofali się w popłochu, kolejne miasta otwierały bramy.
Powrót króla
W sobotę 16 lipca 1429 roku wyzwolono Reims. Nazajutrz, podczas uroczystej Mszy świętej, młodego Karola koronowano na władcę Francji. U stóp ołtarza, w pierwszym szeregu wiernych, z nieodłącznym sztandarem w dłoni stała Joanna.
Wizjonerka nie była typem egzaltowanej osoby, spędzającej czas z oczyma tęsknie wzniesionymi ku niebu. W poprzednich miesiącach wykazała się wielkim hartem ducha, prowadziła żołnierzy na śmierć, uczestniczyła w walkach, odniosła dwie rany. Żołnierskiej braci imponowała fizyczną krzepą. Kiedyś zdarzyło się, że przez sześć dni i nocy pod rząd nie zdjęła z grzbietu pancerza. Posłuszeństwo wśród niekarnego wojska wymuszała brutalnie, płazując warchołów mieczem. Raz nawet złamała miecz na czyimś grzbiecie (praktyczny król Karol, który ufundował uzbrojenie Joanny, poradził jej kwaśno, by na przyszłość w takich sytuacjach używała kija).
A jednak w ów lipcowy dzień, gdy ujrzała królewską koronę na głowie swego władcy, z jej oczu popłynęły łzy szczęścia.
W ogniu
Zwycięstwa dziewiętnastoletniej pastuszki odniesione nad zastępami zaprawionego w bojach żołdactwa wywołały poruszenie i entuzjazm w całym kraju. Anglicy czuli, że pali im się grunt pod stopami.
Tymczasem dziewczę z Domrémy prowadziło swoich żołnierzy na nowe pola chwały. We wrześniu, podczas szturmu Paryża, jakiś angielski kusznik wziął ją na cel. Znów mogła mówić o ogromnym szczęściu – pocisk tylko zranił ją w nogę. Jednak w maju 1430 roku w Compiègne (niemal w rocznicę uwolnienia Orleanu) dostała się do niewoli.
Anglicy i ich kolaboranci zorganizowali jej proces, będący parodią dochodzenia inkwizycyjnego. Z pomocą okupantom pospieszyli posłuszni im mistrzowie uniwersytetu paryskiego. Publicznie oskarżyli dziewczynę o herezję i czary, dążąc do zdyskredytowania jej objawień. Wszak gdyby Joanna faktycznie okazała się Bożą wysłanniczką – oznaczałoby to, że angielskie rządy we Francji były nielegalne!
Mogła ocalić życie, przyznając się do herezji i prosząc o litość. Zdołano nakłonić ją do złożenia podpisu na dokumencie, którego treści nie znała. Gdy poznała, że oszukano ją, natychmiast odwołała swoje rzekome przyznanie się do winy, twierdząc z mocą, że otrzymywała polecenia wprost z Nieba.
Po rocznej niewoli, 30 maja 1431 roku, zaprowadzono ją na Stary Rynek w Rouen, przywiązano do pala, wokół którego złożono chrust i kłody drewna. Do ostatka wzywała imion Boga i świętych, tuląc do piersi drewniany krzyżyk. Gdy płomienie zakryły jej postać, usłyszano jeszcze przejmujący krzyk:
- Jezu...!
Wokół kłębił się tłum. Wielu widzów płakało, inni szydzili i rechotali radośnie. Naraz ktoś zawołał:
- Spaliliśmy świętą!
Popioły i cud
Po egzekucji Anglicy zebrali szczątki ofiary i spalili je raz jeszcze, aby uniemożliwić zebranie relikwii. Prochy wrzucili do Sekwany.
Mimo to przegrali wojnę. Król Karol VII przeszedł do historii z przydomkiem Zwycięski. Cieniem na jego panowaniu kładzie się fakt, że nie zrobił nic, aby ocalić uwięzioną Joannę, której przecież zawdzięczał koronę.
Po latach, na wniosek inkwizytora generalnego Francji oraz matki zamordowanej, z upoważnienia papieskiego wszczęto dochodzenie w sprawie procesu Joanny d’Arc. Po czterech latach śledztwa oraz przesłuchaniu 115 świadków, Joannę uznano za męczennicę, a jej proces za niesprawiedliwy i dokonany z pogwałceniem prawa kanonicznego.
W 1909 roku Joanna d’Arc została wyniesiona do chwały błogosławionych, a jedenaście lat później kanonizowana. Bulla beatyfikacyjna określiła Joannę i jej życie mianem jednego cudu.

„Wzrastanie” maj 2012
Andrzej Solak


sobota, 17 sierpnia 2013

OUN/UPA. Zamordowane Kresy Rzplitej


Wołyń – wołanie o pamięć

Wołyń – wołanie o pamięć
Co się zdarzyło na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ?
Ludobójstwo na Wołyniu i w Galicji Wschodniej na polskiej ,cywilnej ludności dokonywało się od lutego 1943 roku do początków marca roku 1944 .Bestialskich mordów dokonywały na Polakach odziały Ukraińskiej Powstańczej Armii ,która była sterowana (również ideologicznie ) przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, na której czele stał Stefan Bandera (stąd często potocznie te oddziały nazwane były banderowcami ) .Do bestialskich mordów przyłączała się też cywilna ludność ukraińska, bardzo często byli to sąsiedzi i znajomi ofiar .W przypadku UPA motywem działania najczęściej była skrajnie nacjonalistyczna i szowinistyczna ideologia uznająca ludobójstwo na Polakach za sposób załatwienia „kwestii polskiej” na tych ziemiach .To była zamierzona i dobrze zorganizowana akcja mająca na celu fizyczną eksterminację całego polskiego narodu zamieszkałego na tych terenach .Natomiast motywem działania ukraińskich chłopów najczęściej była chciwość i chęć zagrabienia mienia Polaków .Mordy na Polakach miały szczególnie bestialski charakter , szokowały nawet w czasach drugiej wojny światowej ,kiedy mordy i terror były na porządku dziennym .Opisy tych morderstw dokonywanych widłami,nożami,maczetami,prętami, robią naprawdę ogromne wrażenie .Dokładna liczba ofiar nie jest do końca znana ,głównie dlatego ,że w większości zatakowanych miejscowości zginęli wszyscy Polacy ,a wsie i siedliska Polaków zostały zrównywane z ziemią .Zabicie wszystkich Polaków i zatarcie wszystkich śladów ich wielowiekowej tam bytności było najważniejszym celem Ukraińców .Czołowi badacze tej zbrodni (Władysław i Ewa Siemaszko, Grzegorz Motyka i Jan Kęsik ) szacują ,że na Wołyniu wymordowano bestialsko 60 tysięcy Polaków, w Galicji Wschodniej 60-70 tysięcy Polaków, a w efekcie akcji odwetowych podziemnej polskiej armii śmierć poniosło łącznie 10-15 tysięcy Ukraińców .Znakomita badaczka ludobójstwa na kresach wschodnich Ewa Siemaszko podaje ,że w latach 1943-1945 Ukraińscy zgładzili niewiele ponad 130 tysięcy ludzi . Do apogeum ludobójstwa doszło latem1943 roku .Krwawa niedziela 11 VII 1943 roku pochłonęła kilka tysięcy istnień ludzkich ,spacyfikowano ponad sto polskich wsi .Mieszkańcy byli żywcem paleni w kościołach , opis makabrycznych zbrodni ,gwałtów i bestialstwa szokuje i przeraża tym bardziej ,że dotyczył niewinnej ludności cywilnej w tym kobiet i dzieci . Większość wsi i zagród zamieszkałych przez Polaków przestała istnieć , UPA specjalnym rozkazem polecała zacierać dokładnie wszelkie ślady Polaków tam kiedyś żyjących ,straty materialne ,kulturowe (zniszczono,sprofanowano,spalono większość kościołów ,szkół ,nawet przydrożnych kapliczek) były ogromne, zresztą ziemie Wołynia i Galicji Wschodniej do dziś nie odzyskały poziomu zagospodarowania jaki istniał ,kiedy mieszkali i gospodarowali tam Polacy. Reakcją Polaków w czasie ludobójstwa na Wołyniu i Galicji Wschodniej była przede wszystkim samoobrona, bo możliwości polskiego państwa podziemnego (Polska znajdowała się wówczas pod niemiecką i sowiecką okupacją ) nie były dostatecznie duże .Wyspą ocalenia dla części Polaków były większe miasta(np Lwów) i nieliczne skupiska samoobrony takie jak na przykład miejscowość Przebraże ,gdzie skutecznie obroniło się aż dziesięć tysięcy Polaków i gdzie mimo ataków UPA i ukraińskiego chłopstwa nie zdołano na szczęście przebić polskiej samoobrony .Polacy szukali też broni i pomocy u Niemców i sowieckiej partyzantki .Część Polaków zdołała dostać się na wywózki na roboty do Niemiec ,co w ówczesnych warunkach traktowano jak ocalenie .Na początku 1944 roku dowództwo Armii Krajowej(armia polska działająca w podziemiu w warunkach okupacji ) zarządziło mobilizację oddziałów partyzanckich na Wołyniu .Rozpoczęła się akcja Burza .Pod koniec stycznia 1944 roku utworzono Wołyńską Dywizję Piechoty Armii Krajowej ,ale jej działania nie zdołały zatrzymać rzezi ,bo w roku 1944 , fala ludobójstwa na Polakach przelała się do Galicji Wschodniej .Jej przebieg był nie mniej krwawy i brutalny jak na Wołyniu i jak na Wołyniu chodziło o to samo -wymordować wszystkich Polaków ,zatrzeć ślady ich istnienia ,zagarnąć polskie ziemie ,by na nich powstać mogła niepodległa Ukraina tylko dla Ukraińców .Absurdalność tej nacjonalistycznej tezy wydaje się dzisiaj tym większa ,że rozkazy o eksterminacji Polaków Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów wydano już po klęsce Niemców pod Stalingradem ,a więc z dużym prawdopodobieństwem można było zakładać ,że Niemcy będą się cofać, a Rosja sowiecka zawładnie tymi terenami na długo ,co się zresztą stało. Po zakończeniu drugiej wojny światowej wolna Ukraina nie powstała, a powstała następna republika Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich .Pamięć o ludobójstwie na Wołyniu była konsekwentnie przemilczana po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej i to zarówno w czasach komunizmu ,kiedy obowiązywała zasada mówiąca ,że w przestrzeni publicznej mówi się o tym ,o czym zdecyduje Komitet Centralny KPZR ( skrót -Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego ) w Moskwie, jak też po 1989 roku ,kiedy nie zawsze (a nawet coraz rzadziej) ta zasada nie obowiązywała .Milczenie w sprawie ludobójstwa dokonywanego na Polakach przez Ukraińców ,milczenie które dla Kresowian oznaczało ból i poczucie krzywdy ,zostało złożone w ofierze na ołtarzu poprawnych stosunków polsko – ukraińskich ,a konkretnie obowiązującej polityki Jagiellońskiej (Jerzy Giedroyć !) .Polityka ta jak na razie poniosła fiasko ,batalia o przeciągnięcie Ukrainy na „zachodnią” stronę ,co leży w żywotnym interesie naszego kraju ,napotyka na opór Rosji i jak na razie jest to bariera nie do przebycia .W tym roku (2013 ) mija 70 lat od tragedii Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej .Po raz pierwszy ten temat znalazł się w obiegu publicznym , ale kontrowersje wobec uchwały parlamentu polskiego, brak jednomyślności w kwestii uznania tej rzezi za ludobójstwo, mimo spełnienia wszystkich kryteriów definicji ludobójstwa ,nie daje niestety nadziei kresowiakom na szybkie przerwanie zmowy milczenia ,choć pewne jaskółki nadziei można jednak dostrzec .
Tło historyczne
Żeby choć trochę zrozumieć ,co się stało na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945 ,trzeba przypomnieć podstawowe fakty .Wołyń i Galicja Wschodnia nazywane też popularnie kresami wschodnimi ,to wysunięte na wschód polskie ziemie II Rzeczpospolitej zamieszkałe nie tylko przez Polaków, ale też przez Ukraińców ,Żydów i inne mniejszości narodowe ,na przykład tacy jak Ormianie,Rosjanie czy Czesi .W roku 1939 Polskę zaatakowało dwóch współpracujących ze sobą najeżdżców ,z zachodu Niemcy ,ze wschodu sowiecka Rosja .Kresy znalazły się więc pod sowiecką okupacją .Tak było do roku 1941 ,kiedy to Niemcy zaatakowały ZSRR i ziemie Wołynia i Galicji Wschodniej znalazły się z kolei pod okupacją niemiecką w tak zwanym Komisariacie Rzeszy Ukraina . Zarówno okupant sowiecki jak i niemiecki świadomie dążyli do podsycania waśni narodowościowych ,ale trzeba podkreślić ,że podżeganie padało na wybitnie podatny grunt .Historia wcześniejszych stosunków polsko -ukraińskich jest delikatnie mówiąc bardzo skomplikowana , usiana wzajemnymi waśniami,wojnami i pomniejszymi sporami .Ale też bezsporny jest fakt ,że sąsiedzi Polacy, Ukraińcy i Żydowscy , żyli obok siebie dość zgodnie we wsiach ,miasteczkach ,większych miastach wspierając się wzajemnie w trudnych chwilach ,szanując swoje religie i obyczaje ,zapraszając siebie wzajemnie na święta .Po rewolucji bolszewickiej (1918-1920) Ukraińcom nie udało się wybić na niepodległość ,Polakom na szczęście tak .Piłsudski dopełnił dzieła umacniając po zwycięskiej wojnie z sowietami władzę polską na kresach wschodnich, co przekreśliło do końca marzenia części ukraińskich elit ,ale też i znacznej części narodu ukraińskiego ,o niepodległej ,wielkiej Ukrainie .Warto zaznaczyć ,że w tym czasie Wołyń i Galicję Wschodnią zamieszkiwało około trzech milionów mieszkańców , a tylko 15-17 % ludności stanowili Polacy .Trzeba jednak podkreślić ,że Polacy to na tym terenie stanowili najmocniejszą siłę pod względem majętności (duży odsetek szlachty,ziemiaństwa ),kultury ,opinii ,również religii ,byli zawsze nośnikami tak zwanej „zachodniej” cywilizacji . Już po wybuchu drugiej wojny światowej w roku 1939 nacjonaliści ukraińscy przeprowadzili wiele antypolskich wystąpień , zanim weszły wojska sowieckie to opanowywali mosty, drogi, urzędy ,posterunki policji ,rozbrajali oddzielonych od swoich jednostek polskich żołnierzy ,dochodziło też niestety do brutalnych ataków na polską ludność cywilną ,palono polskie dwory szczególnie znienawidzone przez ludność ukraińską jako miejsca promieniujące polską kulturą i wiarą katolicką .Kiedy ziemie kresów wschodnich znalazły się pod sowiecką okupacją ,ataki ukraińskie ustały ,niestety do czasu .Ukraińscy nacjonaliści byli z reguły żołnierzami Ukraińskiej Powstańczej Armii ( w skrócie UPA) , a UPA stanowiła zbrojne ramię nacjonalistycznej i szowinistycznej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów(OUN) .Ideologia OUN -u była w dużej mierze wzorowana na ideologi totalitarnej ,niemieckiej NSDAP ,choć najważniejszym jej przesłaniem było doprowadzenie do wolnej ,niepodległej Ukrainy i to wszystkimi,nawet niegodnymi metodami .Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów kopiowała wprost z nazistowskiej ideologii niezwykle brutalne rozwiązania dotyczące mniejszości narodowych. Tu najważniejszym przykładem była eksterminacja Żydów, jaka dokonała się również na ziemiach Wołynia i Galicji Wschodniej zaraz po zajęciu przez Niemców tych Ziem .Badania pokazują ,że niemieckie ludobójstwo na Żydach(1942 rok ) pochłonęło 150 tysięcy Żydów na Wołyniu i 455 tysięcy w Małopolsce Wschodniej .Okupacyjne państwo niemieckie stosowało na kresach wschodnich barbarzyńską politykę morderstw, deportacji ,prześladowań ,a „skuteczność” w przeprowadzeniu holocaustu wobec Żydów ,bezpośredni w niej udział również ukraińskiej policji pomocniczej współpracującej z SS ,podpowiedziało ukraińskim nacjonalistom równie „skuteczne” metody wobec ludności narodowości polskiej . („rozwiązujemy sprawę polską ,tak jak Hitler sprawę żydowską” -oficer Ukraińskiej Powstańczej Armii rok 1943) .Przywódcą OUN był Stefan Bandera , a najważniejsi ludzie w tej organizacji to Dymytro Klaczkiwski słynny z okrucieństwa „Kłyn Sawur” ,Wasyl Iwachow,Iwan Łytwynczuk ,Petro Olijnyk ps”Enej” ,Jurij Stelmaszczuk ps „Rudyj”.Ci ludzie odpowiadają za podjęcie antypolskich działań, bo byli twórcami ideologii ,która wzorując się na holocauście ,konkretnymi rozkazami nakazała eksterminację cywilnej ludności polskiej zamieszkałej od wieków na Wołyniu i Galicji Wschodniej .Dyrektywy OUN nakazywały całkowitą likwidację ludności polskiej na tych terenach .Bezpośrednim wykonawcą tego ludobójstwa byli nie tylko żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii ,choć to oni odegrali decydującą rolę ,ale też wykonawcami w bardzo dużej okazywali się „sąsiedzi” , zwyczajna ukraińska ludność ,która żyła obok ludności polskiej od pokoleń .
Po drugiej wojnie światowej ,trzy wielkie zwycięskie mocarstwa (Stany Zjednoczone Ameryki Północnej ,ZSRR czyli sowiecka Rosja oraz Wielka Brytania ) zadecydowały ,że większość polskich ziem kresów wschodnich ,a więc również Wołyń i część Galicji Wschodniej dostała sowiecka Rosja .Polska „w zamian” otrzymała ziemie zachodnie ,gdzie przesiedlono pozostałą na ziemiach wschodnich ludność polską .Okupacja radziecka pozbawiła nacjonalistów ukraińskich nadziei na odrodzenie swojego państwa . Wolność Ukrainie (przynajmniej częściową ) przyniósł rok 1989 ,kiedy to po „pierestrojce” rozpadł się ZSRR .Nie jest to jednak dziś silne ,niepodległe państwo .Wpływy Rosji są bardzo,bardzo duże ,niejednokrotnie to nie Kijów a Moskwa decyduje o polityce i kierunkach rozwoju tego kraju .Na Ukrainie Zachodniej ,a więc między innymi na terenach Wołynia i Galicji Wschodniej ,kwestia ludobójstwa na ludności polskiej nie jest znana na co wskazują badania .Wręcz przeciwnie ,przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stefan Bandera jest stawiany za wzór jako bojownik o niepodległość Ukrainy ,polscy badacze doliczyli się aż piętnastu pomników stawianych temu pogromcy cywilnej polskiej ludności na Wołyniu i Galicji Wschodniej .Smutnym paradoksem jest fakt ,że dziś Ukraina jest rzeczywiście jak w założeniach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów ,krajem tylko dla Ukraińców .
Jak przebiegała rzeż wołyńska ?
Wyjątkowo barbarzyński przebieg rzezi na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ,daje temu ludobójstwu „palmę pierwszeństwa” w niechlubnej hierarchii najstraszliwszych zbrodni jakie dokonywały się w tej części świata .Ludobójstwo wołyńskie określane jest przez badaczy jako ludobójstwo straszne ( Ryszard Szawłowski „Trzy ludobójstwa”) ,to barbarzyńska forma ludobójstwa ,odznaczająca się przede wszystkim szczególnie drastycznymi metodami mordów. Mordy dokonywane na Polakach zamieszkałych na Wołyniu i w Galicji Wschodniej mające na celu unicestwienie ludzi tylko dlatego ,że byli Polakami,wykonywane były ze szczególnym okrucieństwem ,szokującym nawet w zestawieniu ze zbrodniami obu wielkich totalitaryzmów przetaczającymi się w dwudziestym wieku przez Europę -niemieckim i sowieckim .Mordy na Wołyniu i Galicji Wschodniej mają charakter specjalnie okrutnego znęcania się nad niewinnymi ofiarami .Ludzi zabijano głównie nie z broni palnej ,ale używano do mordów noży, wideł, cepów ,maczug, sztyletów ,siekier,kos ,jednym słowem przedmiotów codziennego użytku na wsi .Mordercy jakby specjalnie zadawali męczeńską śmierć ofiarom ,w szczególny sposób „delektowali” się swoim okrucieństwem i cierpieniem swych ofiar .Ludzi palono żywcem (bardzo często podczas niedzielnych nabożeństw),topiono w studniach ,przecinano piłami na pół ,odcinano głowy ,nabijano na pal ,rozrywano końmi,zdzierano żywcem skórę ,wycinano żywym ludziom genitalia,kobiety nie tylko gwałcono ,ale też wbijano im w krocze różne przedmioty ,rozrywano brzuchy ciężarnym, a niemowlęta nabijano na sztachety lub rozbijano im główki o ściany .Takiej makabry ,takiego barbarzyństwa nie znała nawet tak krwawa historia jak historia XX wieku . Jakby szatan wstąpił w Ukraińców, tryumf zła w najczystszej postaci .Wojna wyzwala zło i okrucieństwo ,przyzwyczaja ludzi do śmierci ,unieważnia zasady moralne ,ale to co zdarzyło się na Wołyniu i Galicji Wschodniej nie da się wytłumaczyć tylko tym .Takiego barbarzyństwa nie daje się po prostu zrozumieć . To była eskalacja mordu ,barbarzyństwa, niespotykana do tej pory ,bo zabić można szybko i zabić można w sposób okrutny ,przedłużający ból i upokorzenie .
Dlaczego ????
To trudne pytanie „dlaczego” ciągle pozostaje bez odpowiedzi. Bezradność prowadzi do wniosku ,że są może takie pytania ,które dotykają takiej tajemnicy zła ,że wszystkie argumenty ,a zwłaszcza te racjonalne ,są całkowicie nieużyteczne . Uczeni prowadzą od lat szczegółowe badania dotyczące ludobójstwa na Wołyniu i Galicji Wschodniej . Opisane są a zasadzie wszelkie aspekty dotyczące działalności Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich i Ukraińskiej Powstańczej Armii ,zebrane świadectwa świadków ocalałych z rzezi ( tu szczególne zasługi ma Lucyna Kuklińska badaczka z Krakowa która zebrała i wydała w trzech tomach pt „Dzieci kresów” gdzie zamieściła relacje ocalałych z rzezi dzieci, oraz Ewa i Władysław Siemaszkowie którzy wydali monumentalne dzieło „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945 gdzie zawarli obszerne opisy mordów dokonanych na kresach wschodnich wraz z listami ofiar),przeanalizowane zostały historyczne obciążenia jakie wpływały na stosunki polsko-ukraińskie przez wieki wspólnego bytowania na kresach wschodnich i wszystkie te informacje nie zdołały wytłumaczyć dlaczego w taki bestialski sposób usuwano Polaków i cały ich dorobek.
Nie tylko rozum jest bezradny wobec ogromu zbrodni na kresach wschodnich ,jeszcze bardziej bezradne są emocje .Jak to możliwe by żyjący od wieków obok Polaków Ukraińcy ,zmienili się nagle ze zwyczajnych sąsiadów, w aż tak strasznie bezwzględnych morderców .Co mieszka w tym ukraińskim narodzie ,w tych wydawało by się zwykłych ludziach ,że stać ich było na tyle okrucieństwa wobec niewinnych ludzi w tym kobiet , dzieci i starców . Nie wszystko da się wytłumaczyć zanikiem wartości moralnych co podczas okrutnych wojen zdarza się dość często ,nie wszystko zawarte jest w szowinistycznej , skrajnie nacjonalistycznej ideologii jaką wówczas propagowała elita intelektualna ukraińskiego narodu ,nie wszystko wytłumaczyć można też wcześniejszymi waśniami pomiędzy Polakami a Ukraińcami – motywy bardziej lub mniej uzasadnione to za mało ,by nagle wzbudzić w ludziach tak wielką nienawiść, aby nie tylko zabijać, ale zabijać w tak barbarzyński sposób .Tak więc pytanie „dlaczego” unoszące się nad pustymi dziś ziemiami Wołynia i wschodniej Galicji nie ma na razie szans na sensowną ,pełną odpowiedź ,bo taka wymagała by uznania win, a na to Ukraina nie jest jeszcze gotowa i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie .Miejscowi ludzie nie pamiętają lub nie chcą pamiętać swoich dawnych ,polskich sąsiadów .Tam nikt przecież przez 70 lat ich nie wspominał,komuna rozparcelowała ziemię ,mówienie o zbrodniach było nie w smak radzieckim władzom, a z Polski nikt się o nic nie upominał , po prostu łatwiej było nie pamiętać .Nawet dzisiaj ,kiedy Ukraina zaczyna powoli aspirować do zachodniego świata ( choć to dość ryzykowana teza w aktualnych warunkach geopolitycznych ) temat ludobójstwa wobec Polaków, jest na Ukrainie tematem tabu .Stephana Banderę wyniesiono już na pomniki ,Ci co wiedzą cokolwiek o tej zbrodni starają się ją umniejszyć pokazując na akcję odwetową Polaków ,na dawne zadrażnienia i upokorzenia jakie „Lachy” nie szczędziły Ukraińcom ,wreszcie twierdząc ,że termin ludobójstwo upokarza ukraiński naród .Niewątpliwie przeciągnięcie Ukrainy na „zachodnią” stronę byłoby bardzo ważnym ,pozytywnym krokiem w historii nie tylko obu tak bardzo doświadczonych narodów ,ale też w szerszym geopolitycznym znaczeniu . Gdyby istniał choćby cień takiej szansy ,można by próbować odłożyć te rozrachunki na później w imię racji stanu .Niestety,takiej szansy na razie nie ma .Ukraina jest zbyt ważna dla imperialnej Rosji, a Rosja ciągle jest zbyt silna ,by dobrowolnie zrzec się swoich niezwykle silnych wpływów na Ukrainie .Tym bardziej niepodległe polskie państwo powinno twardo upominać się o pamięć swoich rodaków bestialsko pomordowanych .Prawda ma moc oczyszczającą ,a w przypadku tego ludobójstwa fakty aż nadto krzyczą .Jeśli złożymy na ołtarzu jakichkolwiek dorażnych interesów politycznych tą straszną prawdę o ludobójstwie ,jeśli będziemy kuglować prawdą, rozmywać ją i manipulować faktami ,pokażemy nie tylko słabość polskiego państwa ,ale wzmocnimy też bezkarność tego ludobójstwa ,a bezkarność zawsze, ale to zawsze niesie ze sobą ryzyko strasznej powtórki z historii .Rozrachunki w własnymi winami są najtrudniejsze , tą traumę przechodziło wiele narodów .Polacy też musieli sobie poradzić z Jedwabnym ,choć skala mordu w Jedwabnym była nieporównywalnie mniejsza .Ukraińcy na pewno sobie poradzą ,jeśli oczywiście będą chcieli, a do tego przede wszystkim potrzebna jest edukacja i jeszcze raz edukacja , a z tym nie tylko na Ukrainie jest źle .Nauka historii w Polsce ,zwłaszcza pod rządami Platformy Obywatelskiej została zredukowana do szczątkowego kursu w którym historia współczesna praktycznie nie występuje .Młodzież nie miała i nie ma szans w wolnej Polsce po 1989 roku dowiedzieć się o ludobójstwie na Wołyniu i Galicji Wschodniej ,trudno się dziwić ,że sondaże sprawdzające wiedzę o podstawowych faktach dotyczących rzezi wołyńskiej są dla nas zawstydzające .Aby zmienić ten stan rzeczy przede wszystkim ważna jest informacja ,edukacja i to w różnych ,nawet tych popkulturowych , prostych formach. Ważne też jest podkreślanie bohaterskich postaw Ukraińców ,którzy Polakom pomagali ,bo tacy też byli i to wcale nie w małej liczbie .Takie pozytywne przykłady ,pokazywanie konkretnych historii ocalonych przez Ukraińców Polaków ,jest najlepszym sposobem na mniej bolesną konfrontację narodu ukraińskiego ze swoimi ciemnymi kartami historii .Dopiero po takim długim ,trudnym ,zapewne wieloletnim procesie ,można będzie myśleć o prawdziwym ,a nie tylko fasadowym pojednaniu narodów . Wołanie o pamięć dla pomordowanych na kresach wschodnich to wielkie zadanie dla wszystkich ,współczesnych Polaków .Tego po prostu nie wolno odpuścić ,zdać się na historyków ,polityków ,publicystów ,bo oni znów coś zrelatywizują ,pomieszają , będą jątrzyć .Rzetelna prawda o wielu aspektach tego ludobójstwa z podkreśleniem też heroicznej postawy zwykłych Ukraińców ostrzegających Polaków i ratujących im życie,z zaznaczeniem i zrozumieniem szerokiego tła historycznego stosunków polsko-ukraińskich ,gdzie Polacy też mieli swoje grzechy i winy , daje nadzieję na oczyszczenie ,wybaczenie i prawdziwe pojednanie obu narodów .

niedziela, 11 sierpnia 2013

III wojny ?


“Plan trzech wojen światowych.” 1871r – Albert Pike mason najwyższego 33 stopnia

Nie żyjący już dzisiaj słynny amerykański Mason – była głowa Masonów USA – Albert  Pike otrzymał szatańską wizję – precyzyjny plan doprowadzenia świata do Nowego Porządku Świata.
Głównymi punktami owego diabolicznego i okrutnego planu były trzy wojny o zasięgu światowym. Pike wysłał ten plan  innemu Masonowi, Mazziniemu,  ale ściśle tajny plan dostał się w niepowołane ręce i… został rozpowszechniony  na cały świat.
Po raz pierwszy ten szatański plan opublikowano już w roku 1871!

Jedna z jego kopii znajdowała się przez pewien czas w londyńskim muzeum.

Sekrety owych knowań wyjawił w swojej książce kardynał Chile – Carlo Rodriguez – “The Mystery of Freemasonry unveiled” (“Sekrety Masonów  ujawnione”) link -Amazon.com. Książka ta została wydana po raz pierwszy w roku1925!
Przyjrzyjmy się nieco bliżej owym diabolicznym planom trzech wojen światowych.
_________

Cele I Wojny Światowej

Poniżej cele I Wojny Światowej. Początkowo większość ludzi nie przywiązywała większej wagi do owego planu. Nigdy przedtem nikt nie wojował w wojnach światowych i wizja ta była traktowana jako nonsens.
I Wojna Światowa musi był wywołana w celu umożliwienia Iluminatom zdetronizowania mocy Carów w Rosji oraz uczynienia z tego państwa fortecy ateistycznego komunizmu.
Różnice pomiędzy agenturami Iluminatów pośród brytyjskimi oraz niemieckimi imperiami  będą użyte z celu wywołania tej wojny. Na koniec tej wojny wykreowany będzie komunizm.
Zostanie on użyty do zniszczenia innych rządów w celach osłabienia religii.”
Cele pierwszej wojny zostały precyzyjnie wypełnione. Powstał komunistyczny moloch – ZSRR, rodzina carów została wymordowana, ortodoksyjny kościół Wschodu – wróg Watykanu został zdziesiątkowany.
Dopiero po I Wojnie Światowej wielu zdało sobie sprawę z dokładności owego  planu i w rezultacie zaczęto ten plan rozpowszechniać, przyglądając się jemu ze  zwiększoną uwagą. Czekano na… II Wojnę Światową!

Cele II Wojny Światowej.

Cele następnej planowanej wojny, II WŚ były także bardzo interesujące.
“Druga Wojna Światowa zostanie podsycona różnicami pomiędzy faszystami i syjonistami politycznymi.
Celem wojny jest zniszczenie nazizmu a polityczny syjonizm musi się wzmocnić na tyle, aby był w stanie ustanowić suwerenne państwo Izrael w Palestynie.
W czasie II WŚ międzynarodowy komunizm musi się na tyle wzmocnić, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które będzie ograniczone i zachowane w tym stanie, do momentu. w którym będziemy je potrzebować do wywołania finałowego socjalnego kataklizmu.”
Celami II WŚ było zniszczenie faszyzmuustanowienie państwa Izrael oraz… utworzenie komunistycznego Bloku Wschodniego.
Zwróćmy uwagę na jeden wyjątkowy szczegół. Faszyzm w roku 1871 nie istniał!
Żeby zniszczyć nazizm, należało go najpierw stworzyć. Hitler, znany okultysta  i wielbiciel Madame Blavatsky był doskonałym  narzędziem. Hitler i Stalin zgodnie mordowali Żydów ortodoksyjnych a ocaleli z owych pogromów Żydzi otrzymywali pomoc oraz opiekę od Anglików w celu zamieszkania w… Palestynie.
Owa pomoc była  wynikiem oświadczenia rządu brytyjskiego w roku 1917, znanego jako Balfour  Declaration. Polska wikipedia niewiele rzuca światła na ten dokument, ale  angielska wersja podaje całkowity jej tekst, który został przesłany Lordowi Rothschild, który jest uważany za ojca współczesnego Izraela.
Kopia oryginalnego dokumentu.
Jakie były przyczyny utworzenia państwa Izrael?
- Izrael musiał objąć panowanie nad Palestyną, głównie Jerozolimą, ponieważ Lucyfer planuje odbudowę III Świątyni Salomona
- Izrael odegra kluczową rolę w wywołaniu światowego socjalnego kataklizmu, czyli III Wojny Światowej.
Wszystkie cele II WŚ zostały osiągnięte. Powstało państwo Izrael, powstał także komunistyczny Układ Warszawski.
Polskę oddano Sowietom w Jałcie a gen. Władysław Sikorski został zamordowany w katastrofie lotniczej, ponieważstał na przeszkodzie włączenia Polski do Bloku Wschodniego.
Z tych właśnie przyczyn armia sowiecka czekała na wschodnim brzegu Wisły aż Niemcy zniszczą Powstanie Warszawskie, aby zapewnić sobie pewne zwycięstwo nad  Polską i bez większych oporów włączyć nasz kraj do Układu Warszawskiego.
Znając szatański plan II Wojny Światowej wszystkie jej aspekty wydają się całkowicie sensowne.  Wiele wojennych tajemnic jest w takim świetle zrozumiałych  i wysoce logicznych.
Musiał istnieć zły, despotyczny władca. Musiał mieć złego despotycznego  przeciwnika – Stalina
Faszyzm powstał jako zły niegodziwy system, który powinien być za wszelką cenę zniszczony. Hitler grał rolę obsesyjnego mordercy Żydów w sposób doskonały.
Mógł on tę wojnę całkowicie wygrać, ale wiedział on doskonale, że jego zadaniem  nie jest wygrana wojna. Jego osobiste rozkazy zapobiegły zdobyciu tak Moskwy jak  i Stalingradu czy innych kluczowych celów. Hitler był osobiście odpowiedzialny  za klęski swych armii, ignorując rady doskonałych niemieckich strategów  wojskowych.
Holokaust Drezna 1945r
Warte wzmianki jest to, że Hitler i jego Trzecia Rzesza to wynik ingerencji  sił okultystycznych w nasze dzieje. Hitler według wielu źródeł (podobnie jak  Stalin czy inni) byli ludźmi opętanymi przez demony.Link,Link.
II Wojna Światowa była więc duchową ucztą demonów. 55 milionów ludzi  zamordowano w bestialski sposób aby ów szatański plan posuną się kolejny krok ku  NWO!
Hitler pokazujący piramidę (okultystyczny symbol tzw. illuminatów)
Jeżeli pominiemy okultystyczne aspekty tych wydarzeń – nic innego  praktycznie nie ma sensu.
Tymczasem na naszych oczach trwają intensywne przygotowania do III Wojny Światowej.

Planowana III Wojna Światowa, to wojna religijna.

Celem jest zniszczenie wszystkich  religii – głównie Judaizmu, Chrześcijaństwa oraz Islamu.
Dla przypomnienia, wojna ta była planowana wraz z obiema wojnami światowymi już w roku 1871.
Oto szatański plan.
“Trzecia Wojna Światowa musi się rozpocząć od przewagi różnic spowodowanych przez agenturyIlluminati pomiędzy politycznymi Syjonistami oraz liderami Świata Islamu. Owa wojna musi być prowadzona w taki sposób, ze Islam (Islamski Świat Arabski) oraz polityczny Syjonizm (Państwo Izrael) wzajemnie się zniszczą.
W tym samym czasie inne państwa, ponownie podzielone w tej kwestii będą powstrzymywane do punktu kompletnego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego oraz ekonomicznego.
Wypuścimy Nihilistów oraz ateistów oraz sprowokujemy niezwykły socjalny kataklizm, który w całym tym horrorze wykaże jasno i dobitnie narodom efekty absolutnego ateizmu, pochodzenie zdziczenia i najbardziej krwawe orgie.
Wtedy na każdym miejscu, wszędzie, obywatele, zmuszeni do własnej obrony przed mniejszościami etnicznymi i rewolucjonistami, będą eksterminować owych niszczycieli cywilizacji a masy pozbawione iluzji wobec chrześcijaństwa, którego boskie duchy, formujące chrześcijaństwo bez kompasu oraz kierunku, pożądających ideałów ale bez wiedzy, gdzie umieścić swoje oddanie i adorację, otrzymają rzeczywiste światło poprzez uniwersalną manifestację czystej doktryny Lucyfera, wystawionej w końcu na publiczny widok.
To wyjawienie spowoduje w rezultacie generalny reakcyjny ruch, po którym nastąpi zniszczeniechrześcijaństwa oraz ateizmuobydwu zwyciężonych oraz zniszczonych w tym samym czasie.”
Utworzenie Izraela w Palestynie oraz jego zbrodnie popełniane na Palestyńczykach  doprowadzają kraje arabskie do szału, Także bezgraniczne wsparcie całego świata  również powoduje coraz bardziej gwałtowne reakcje krajów arabskich. Konflikt  stopniowo się rozjątrza i jest systematycznie podsycany przez wszystkie strony,  z Watykanem włącznie.
Celem konfliktu jest wybicie tak Mahometan jak i Żydów. Nie chodzi tutaj o Syjonistów  poza granicami Izraela  ale chodzi głównie o Żydów ortodoksyjnych zachowujących Słowo Boże, ponieważ są oni  przeciwnikami Syjonizmu i oraz wielu zbrodni Syjonistów.
Ponadto ortodoksyjni Żydzi  wierząc w Boga Startego Testamentu, odrzucają tym samym Talmud oraz doktrynę lucyferiańską.
Druga część tego planu mówi o podziale narodów w kwestii Izraela oraz  Palestyny. Nie tyle chodzi o podział pomiędzy przywódcami, o ile chodzi o  podział opinii publicznej odnośnie sprawy Palestyny okupowanej przez Izrael.  Musimy się zgodzić, że podziały są jawne i jest wiele dyskusji na ten temat,  dyskusji bardzo zaciętych.
Ta sama część planu także omawia zupełne wyczerpanie ekonomiczne. Czyli  obecny kryzys jest świadomie wywołany przez “Iluminatów”
Trzecia część planu mówi o krwawych orgiach i zdziczeniu ateistów.  Najwyraźniej ateizm jest rezultatem oszukańczych teorii jak teoria Ewolucji czy  Teoria Wielkiego Wybuchu. Plan zakłada walki uliczne w tej kwestii.
Najciekawszy jest czwarty fragment tego planu, który zakłada, że w niemal  każdych państwach ludzie będą zmuszone do samoobrony przeciwko  mniejszościami etnicznymi. Jak to jest możliwe?
W niemal wszystkich krajach świata zachodniego i Europy są poumieszczani  Islamiści, którzy nie ukrywają swej nienawiści do Żydów i Chrześcijan. W Europie  jest ich ponad 55 milionów ludzi, którzy w większości przypadków obiecują światu  zwycięstwo Islamu.
Ostatnia część tego filmu ukazuje nam wszystko, oprócz Iluminatów, którzy ten  problem celowo stworzyli. Film nawołuje właśnie do nienawiści do Islamu.
Rzeczywistym wrogiem są “Iluminaci” oraz kontrolowane przez nich rządy państw.
I najciekawszy jest jeszcze jeden fragment:
…masy pozbawione iluzji wobec chrześcijaństwa, którego boskie duchy, formujące chrześcijaństwo bez kompasu oraz kierunku, pożądających ideałów ale bez wiedzy…
Najwyraźniej plan zakłada, że owe ‘boskie duchy’ chrześcijaństwa to nic  innego, jak… DEMONY!

Lucyfer kontroluje nominalne Chrześcijaństwo, ukazując je jako pozbawione kompasu i kierunku!

Lucyfer staje z boku śmiejąc się do rozpuku, jakimi szaleńcami są Chrześcijanie, każąc nam porównywać KRK z Adwentystami i Świadkami Jehowy,  dodając jeszcze kilka innych religii. W sumie obraz tych religii ukazuje  Chrześcijaństwo jako zupełnie chore umysłowo, które nie jest w stanie zrozumieć nawet prostych tekstów biblijnych pomimo posiadania wielu doktoratów.
W taki właśnie sposób pro syjonistyczne media ukazują nam Chrześcijaństwo pod  parasolem Watykanu. Dalej plan podaje, że owo Chrześcijaństwo zostanie  wystawione na manifestację doktryny Lucyfera.
Dzieje się właśnie w chwili obecnej, kiedy za pomocą mediów doktryna  lucyferiańska oraz satanizm są szeroko rozpowszechniane. Zobacz linki -Doktryna oraz Satanizm iMuzyka Rockowa.
Warto zwrócić uwagę na to, że dokument ten został po raz pierwszy  opublikowany w roku 1871. W chwili obecnej wielu próbuje zaprzeczać jego istnieniu. Londyńskie muzeum  kategorycznie zaprzecza, że o czymś takim kiedykolwiek słyszano.
Cel ukrywania tego dokumentu jest oczywisty.
Informacje w nim zawarte są niezwykle niebezpieczne dla orkiestratorów trzech  wojen, czyli Iluminatów, ponieważ schemat wojen jest oczywisty i działania w  kierunku wywołania III Wojny Światowej nie są dla wielu żadną tajemnicą.
Jezeli londyńskie muzeum mówi prawdę i listu tam nigdy nie widziano?
Dwie publikacje – Rodrugueza (1925 rok pierwszej edycji) orazWilliama Guy Carr’a dzieło – “Satan, Prince of This World” – (“Szatan, książę tego świata”)  wydane po raz pierwszy w roku 1959obie te publikacje cytują w  całości list Pike’a do Mazziniego.
Carr opisuje ten list jako szeroko znany w jego czasach, Rodrigues wyraża się w swej książce o tym liście w podobny sposób.
Nawet w wypadku kategorycznego zaprzeczania londyńskiego muzeum  pozostają nam zeznania obu autorów, a Rodriguez  opublikował swoją książkę na14 lat przed II Wojną Światową, oraz oczywiście przed postaniem nazizmu.
- Czy istnieją jakiekolwiek szanse na przypadkowe odgadnięcie tych wydarzeń?  Takiej szansy nie ma!
- Czy Lucyfer jest w stanie podać tak dokładne proroctwo? Również odpowiedź jest negatywna.
Upadek Lucyfera, ilustracja Gustave Dore
Co nam pozostaje?

Jest to plan samego Lucyfera konsekwentnie realizowany przez co najmniej 139 lat!

Najciekawsze jest to, że plan III Wojny Światowej jest niezwykle precyzyjny i widać jak na dłoni, w jaki sposób jest to konsekwentnie realizowane, pomimo, że III wojna  praktycznie się jeszcze nie rozpoczęła.
Co jest jeszcze godne uwagi – plan Lucyfera nie przewiduje ingerencji Boga i  wykonanie wyroku na Babilonie Wielkim czyli na  Watykanie.
Nie łudźmy się. Dzisiejsza ludzkość sama sobą nie zarządza, ale nasza niedola i ogólny bałagan światowy to dzieło Lucyfera  oraz jego ziemskich sług!

Znając owe szatańskie plany trzech wojen nie można się oprzeć kilku  refleksjom.

Przede wszystkim uderza jedno. Do jakiego stopnia zdegenerowani ludzie rządzą naszą planetą. Fakt wymordowania ponad 100 milionów ludzi w ubiegłym stuleciu  ukazuje nam zupełne zwyrodnienie tych, którzy do tych zbrodni doprowadzili.  Potwory typu Stalin, Lenin, Hitler, Roosevelt, Truman, Mao, Hiroshito, Pol Pot,  Breżniew czy  też wielu innych, kierowali z zimną krwią owymi masakrami, na polecenia  Lucyfera, którego wszyscy przywódcy państw bez większych wyjątków wielbią.
Wystarczy przejrzeć pewne dokumenty, aby natychmiast zorientować się, że  wszystkie przyczyny owych wojen były sfabrykowane. Kościoły Chrześcijaństwa, głownie  kontrolowanego przez Lucyfera uciszały skutecznie sumienia ludzi  nawzajem się mordujących się wzajemnie w często niezwykle okrutny sposób.
Propaganda mordu, pod płaszczykiem patriotyzmu czy demokracji podsycała  wzajemną nienawiść tych, którzy będąc manipulowani przez zawsze kłamliwe media i  władców, (tudzież przez kapelanów wojskowych), do najbardziej haniebnych  przelewów krwi i nieludzkich tortur, jakie można sobie wyobrazić.
Szczytem zbrodni była Hiroszima i Nagasaki, spalenie Drezna oraz Auschwitz.
Kim byli ludzie, którzy posłusznie realizowali ten szatański plan? Dlaczego  owe plany realizowali?
Dlaczego ten straszliwy plan jest nadal w trakcie realizacji!?
Istnieje tylko jedna logiczna odpowiedź na te pytania.

Światem rządzą sataniści!

Nie łudźmy się. Obecny kryzys światowy, wywołany zgodnie z planem III Wojny Światowej przez władze niemal wszystkich władców świata, prowadzi nas wprost do  najstraszliwszej katastrofy w dziejach istnienia ludzkości! Media pod nadzorem  “Iluminatów” zgodnie milczą oferując nam nigdy nie osiągane poprawy stanu naszych  warunków życia czyli zupełną iluzję
Żadne obietnice kłamiących zwykle polityków nie są realizowane i zawsze  ukazuje się nam jakieś brednie, które ‘wyjaśniają’ nam kolejne niepowodzenia  kolejnej ekipy rządzącej. Niepowodzenie za niepowodzeniem. A plany przed każdymi  wyborami były takie doskonałe.
“Pomożecie, towarzysze? – zażartował Gerek. “Pomożemy, towarzyszu”- zażartowali robotnicy!
Patrząc na światową politykę można wysnuć jeden i tylko jeden logiczny  wniosek.
To nie wymysł zwolenników teorii spiskowych, to nie wymysły wrogów obecnych  rządów i systemów społecznych.
Rządzą nami posłuszni wykonawcy poleceń Lucyfera. Są oni uwikłani po czubki  uszu w sekretne wielbienie szatana,demonów