M O D L I T W A

Twoje światło w Fatimie

niedziela, 29 czerwca 2014

Trupi przemysł, vel gabinet dr. Mengele 2.0

O. Jacek Norkowski: Taki „trup” może odczuwać ból. Dlatego w Niemczech przed pobraniem narządów podaje mu się środki znieczulające

Dla większości z Państwa transplantologia z pewnością kojarzy się z ratowaniem ludzkiego życia. Tymczasem za procederem tym kryją się wielkie dramaty dawców i ich rodzin. Doktor nauk medycznych o. Jacek Norkowski OP, w rozmowie z KSD opowiedział o wstrząsających praktykach towarzyszących pobieraniu organów do przeszczepów.
Okazuje się, że dawcy, od których pobiera się narządy ukrwione wcale nie umarli, a definicja tzw. śmierci mózgowej została wymyślona przez grupę osób w celu zalegalizowania transplantacji, za którą kryją się potężne pieniądze. O. Norkowski nawet podaje cennik – „W Stanach Zjednoczonych z jednego ciała ludzkiego można uzyskać kwotę w wysokości dwóch milionów dolarów. W cenę wliczane są narządy człowieka z bijącym jeszcze sercem: wątroba, nerki, płuca, serce itp. Następnie po śmieci, z martwych już zwłok pobiera się: skórę, ścięgna, powięzie, chrząstki, kości, soczewkę, rogówkę itp.
To razem uruchamia potężny biznes. W Europie jedna nerka kosztuje do kilkudziesięciu tysięcy euro”.
alt
Z doktorem nauk medycznych o. Jackiem Norkowskim OP, autorem książek „Człowiek umiera tylko raz” i „Medycyna na krawędzi„  rozmawia Agnieszka Piwar z Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
W Polsce od lat dziewięćdziesiątych obowiązuje definicja śmierci oparta na kryteriach mózgowych. Występuje Ojciec jako zdecydowany jej przeciwnik. Dlaczego?
O. Jacek Norkowski: Definicja ta jest przedmiotem mojej krytyki, z powodów etycznych i naukowych uważam ją za całkowicie niesłuszną. Definicja śmierci mózgowej zawarta jest w dokumencie harwardzkim. Jego kryteria sprowadzają się do umożliwiania orzekania śmierci człowieka na tej podstawie, że stwierdzono u niego śpiączkę określoną jako nieodwracalna i w ramach tej śpiączki bezdech oraz brak odruchów nerwowych w obrębie głowy.
W samym raporcie harwardzkim nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia dla uznania stanu śpiączki za stan śmierci człowieka. Jego autorzy podali jako uzasadnienie dla takiej decyzji to (nie było uzasadnienie od strony medycznej) brak miejsca w szpitalach, i że w przypadku chęci pobrania narządów brak takiej definicji śmierci powodowałby kontrowersje. Zatem do rozwiązania tych kontrowersji wprowadzono nową definicję śmierci. Potem tylko autorzy dokumentu podali, jak to technicznie wykonać, żeby postępowanie lekarza zmieściło się w ramach obowiązującego prawa. Generalnie nawet nie trzeba zmieniać prawa, ponieważ jeśli uznamy ten stan za śmierć, to on wchodzi w te rubryki prawne, które mówią o śmieci.
Kryterium tzw. śmierci mózgowej po raz pierwszy pojawiło się w 1968 r. Jakie były kulisy powstania tej definicji i kto ją zatwierdził?
To była stosunkowo nieduża, dwunastoosobowa grupa, powołana po zrobieniu pierwszego przeszczepu dokonanego w 1967 r. przez Christiaana Barnarda w Afryce Południowej. To była taka próba, żeby wykorzystać moment, kiedy cały świat się zachłysnął sukcesem Banranda – choć był to wątpliwy sukces, gdyż biorca bardzo szybko umarł. Zatem, żeby Banrand nie poszedł do więzienia, trzeba było wymyślić jakieś uzasadnienie prawne dla tego, co zrobił. Przecież zrobił to niezgodnie w prawem – nie można żyjącemu pacjentowi tak po prostu wyrwać serca z klatki piersiowej. A przynajmniej do niedawna jeszcze było to niemożliwe. Trzeba więc było wymyślić jakąś formułę. Wymyślono zatem formułę „śmieci mózgowej” i nazwano, że to jest zwykła śmierć. Dzięki temu nie potrzeba było zmieniać prawa. Jeżeli śmierć mózgowa jest jednym ze sposobów umierania, to w takim razie uznajemy, że poza tym, system prawny jest taki, jaki był. Sprowadzało się to do tego, że umożliwia to pobranie narządów od człowieka, którego serce bije, po uznaniu go uprzednio przez odpowiednią komisję za zmarłego.
Jakaś mała grupa ustala między sobą własne „prawo”, umożliwiające legalne wyrwanie serca czy wątroby żyjącemu jeszcze człowiekowi. Tymczasem przeciętny człowiek myśli, że transplantologia jest czymś pozytywnym i kojarzy się jedynie z ratowaniem czyjegoś życia. Czy świat medycyny przyglądał się temu bezkarnie? Gdzie byli etycy? Czy ktoś w ogóle to oprotestował?
Protestów trochę było. Poznałem osobiście dr. Paula Byrne’a, który jeszcze na początku lat 70-tych zaczął o tym pisać. Publikował artykuły i książki. Potem dołączyli do niego inni, Schewmon, Coimbra, Evans, Potts, Hill, Breul i grupa lekarzy japońskich (Watanabe, Abe, Shinzo, Morioka). Spośród filozofów: Seifert, Spaeman, Beckman. To oczywiście tylko wybrane nazwiska. W Polsce samotnym walczącym przez cale lata o prawdę na temat chorych z śpiączce i stanie wegetatywnym był prof. Jan Talar. To jest już w tej chwili taki międzynarodowy ruch ludzi, którzy domagają się prawdy na temat śmieci mózgowej. Niemniej jednak, to jest także sprawa mediów. To media powodują, że do ludzi docierają tylko pozytywne informacje na temat transplantacji, transplantologii oraz tego, że kryteria są absolutnie pewne, dobre i ścisłe. Na to odpowiadają ci lekarze, których przed chwilą wymieniłem. Np. Coimbra mówi, że jeśli zastosujemy te metody, które już medycyna od dość dawna ma, typu: kontrola ciśnienia śródczaszkowego, w tym hipotermia, kraniotomia, zastosowanie suplementacji hormonalnej, oprócz zadbania o ustabilizowanie krążenia u chorego, co zwykle jest robione, jeśli zacznie się leczyć pod tym kątem, to wtedy możemy uzyskać wyleczenia, powrót do normalnego stanu zdrowia – według różnych danych 50-70 proc. – u ludzi, którzy obecnie stają się dawcami na zasadzie kryteriów śmierci mózgowej.
Czy zna Ojciec osobiście jakiś przypadek, kiedy osoba zakwalifikowana do zostania dawcą obudziła się ze śpiączki i odzyskała zdrowie?
Takich przypadków jest d u ż o, także w Polsce. Osobiście znam Agnieszkę Terlecką, która była już kandydatką do zostania dawcą. Jej ojciec w pewnym momencie dowiedział się o prof. Janie Talarze, który wybudza chorych z uszkodzeniem mózgu. W ostatniej chwili rodzice Terleckiej zmienili decyzję i przewieźli córkę do kliniki prof. Talara w Bydgoszczy. Po pięciu dniach dziewczyna otworzyła oczy, a po kilku miesiącach rehabilitacji wróciła do całkowitego zdrowia.
Czy organy autentycznie martwego człowieka w ogóle nadają się do przeszczepu?
Po śmierci człowieka nie można pobrać narządów ukrwionych. Wszystkie takie narządy pobiera się od osoby z bijącym jeszcze sercem, która formalnie jest nazywana osobą zmarłą. W Polsce nie ma obowiązku znieczulenia takiej osoby, tylko podaje się jej środki zwiotczające, czyli powodujące, że człowiek nie będzie się ruszał. W każdym kraju procedury są inne. W Polsce są bardzo liberalne. W Niemczech natomiast, osobom przeznaczonym do pobrania organów, a więc formalnie martwym, podaje się środki znieczulające.
Po co „oficjalnemu trupowi” środki znieczulające?
Ponieważ może odczuwać on ból. Właściwie prawie nic nie wiemy na temat stanu jego świadomości; człowiek w śpiączce może rozumieć ludzką mowę, co wykazał Kotchoubey i co potwierdzają historie niektórych chorych. Jednym z nich był Zachariasz Dunlap w Stanach Zjednoczonych, który słyszał jak komisja lekarska orzekała, że on nie żyje. Jest z nim sporo wywiadów w internecie na ten temat, opublikowanych potem jak już wrócił do zdrowia.
Zatem wychodzi na to, że serce, wątrobę, nerkę itp. pobiera się tylko i wyłącznie od żywych jeszcze ludzi?
Tak. Oni są w śpiączce, sami nie oddychają i zostali zdiagnozowani jako nieżyjący w myśl obowiązujących kryteriów ale równocześnie osoby takie mogą być w tym stanie nawet przez 3 miesiące i reagują na podawane środki lecznicze tak jak każdy inny chory. Mam tu na myśli kobiety oczekujące potomstwa i diagnozowane jako będące w stanie śmierci mózgowej, którym pozwolono żyć, aby mogły wydać na świat swoje dziecko. Często jednak pobiera się potem od nich narządy, choć mogłyby one przeżyć i tym potomstwem się cieszyć. Taki przypadek miał prof. Talar.

Jakie pieniądze kryją się za transplantologią?
W Stanach Zjednoczonych z jednego ciała ludzkiego można uzyskać kwotę w wysokości dwóch milionów dolarów. W cenę wliczane są narządy człowieka z bijącym jeszcze sercem: wątroba, nerki, płuca, serce itp. Następnie po śmieci, z martwych już zwłok pobiera się: skórę, ścięgna, powięzie, chrząstki, kości, soczewkę, rogówkę itp. To razem uruchamia potężny biznes. W Europie jedna nerka kosztuje do kilkudziesięciu tysięcy euro.
Musi pobierać leki immunosupresyjne, aby jego organizm nie odrzucił przeszczepu. Ściśle biorąc jego organizm to w końcu zrobi, ale chodzi o spowolnienie tego procesu.
Ile wynoszą roczne koszty utrzymania takiej osoby?
Systemy ubezpieczeniowe płacą do kilkudziesięciu tysięcy euro roczne na jednego pacjenta.
Jeśli pomnożymy to przez ilość osób, którym przeszczepiono cudzy organ, i dodamy lata przez które takie leki będą im podawane, to sumują się nam potężne kwoty. Kto robi na tym największy interes?
Producenci i dystrybutorzy tych leków.
Ten, kto jest ubezpieczycielem, ale często oznacza to sięgnięcie po fundusze budżetowe.
Te wszystkie przerażające dane, które Ojciec przytoczył, z pewnością sprowokują u niejednej osoby pytanie:
czy lekarze będą mnie ratować, kiedy ulegnę jakiemuś poważnemu wypadkowi! Czy możemy się jakoś zabezpieczyć przed spisaniem na straty?
Aby nie być potraktowanym jako dawca na zasadzie tzw. zgody domniemanej należy się zgłosić do Centralnego Rejestru Sprzeciwów na stronie Polstransplantuhttp://www.poltransplant.org.pl/crs1.html Formularz należy pobrać i wydrukować, wypełnić i wysłać na wskazany adres. To ważne, bo po wypadku można być uznanym za dawcę czasem nawet pomimo sprzeciwu rodziny. Chorych w śpiączce należy leczyć ( i rodzina zawsze powinna się tego domagać) a nie biernie obserwować jak pogarsza się ich stan a potem zabijać podczas pobierania narządów.

niedziela, 22 czerwca 2014

Inspiratorzy, architekci Vaticanum II




KS. FRANCISZEK RADECKI CMRI

––––––––

Część I: Plan ogólny; rola masonerii

Drugi Sobór Watykański, znany jako Vaticanum II, był jednym z najbardziej traumatycznych wydarzeń w historii. Podczas 12 miesięcznych sesji, jakie się odbyły w czteroletnim okresie 1962 – 1965 położył on podwaliny pod stworzenie zupełnie nowego kościoła. Po 50 latach jego skutki są wciąż odczuwalne na całym świecie.

Jak zdołano w obecnych czasach utworzyć Nowy Kościół przypominający w zewnętrznych elementach Kościół katolicki, ale tak radykalnie od niego odmienny w sprawach zasadniczych? Komu udało się zaplanować i skrupulatnie wprowadzić w życie takie gruntowne zmiany na skalę ogólnoświatową?

Prawdziwy mózg Vaticanum II

Chociaż historycy wskazują wielu inspiratorów, którzy dopomogli w utworzeniu tej humanistycznej religii oraz w szerzeniu jej idei, to ostatecznie wszystko to było dziełem tylko jednej siły sprawczej: kogoś przewyższającego wszystkich inteligencją, władzą i wpływami, którego słowo było prawem i którego gorliwi służalcy spełniali każde polecenie; kogoś kto mógł zaoferować bezprzykładną sławę a nawet kapelusz kardynalski lub papieski tron tym, którzy spełniali jego rozkazy.

Ten ktoś nie należy do możnych tego świata, chociaż wywiera przemożny wpływ na jego losy. To nie majętny możnowładca, chociaż oferuje świat każdemu, kto usłucha jego wezwania. To Lucyfer, książę ciemności, którego jedynym celem jest zniszczenie dzieła Bożego i zaprowadzenie jak największej ilości dusz w nieugaszone płomienie ognia piekielnego. To on jest mózgiem Vaticanum II. Lucyfer stworzył dzisiejszy neokościół.

Zmiany wprowadzone w następstwie Vaticanum II zostały zapoczątkowane wieki wcześniej za pomocą stopniowej infiltracji i indoktrynacji, tworząc sposób myślenia, w którym "wszystko jest dozwolone". Dokumenty Vaticanum II stały się instrukcją z konkretnymi wskazówkami jak utworzyć nowy kościół.

Neokościół zastąpił wiarę rozumem, zawierzenie Bogu ufnością w ludzkość, chrześcijańską miłość filantropią, porządek nadprzyrodzony naturalnym, łaskę uczuciowością, modlitwę działaniem oraz Boga światem. Nazwa "katolicki" została utrzymana w celu starannego ukrycia fałszywych przekonań i nie dopuszczenia by ludzie rozpoznali jego diaboliczne pochodzenie.

Jak do tego doszło

Ponad 250 lat pracy u podstaw przygotowało grunt dla tych, którzy mieli się ostatecznie stać architektami, inicjatorami Vaticanum II. Ludzie ci nieprzerwanie zawzięcie pracowali w pocie czoła, pod kierunkiem Lucyfera, aby zniszczyć wiarę i rozsiewać ziarna zwątpienia. Właściwe zrozumienie tego, co wydarzyło się na owym soborze jest niemożliwe, jeśli sobie nie uświadomimy jak kardynałowie, biskupi i teologowie (periti) zdobyli wpływowe stanowiska władzy, które ostatecznie umożliwiły im przejęcie kontroli nad soborem. Długi, żmudny proces trwał przez pokolenia aż, w końcu, wszystko zostało dobrze przygotowane.

Pod adresem duchowieństwa kierowano obietnice władzy i sławy, aby zachęcać ich do wstępowania w szeregi tajnych stowarzyszeń w celu przygotowania świata na zmiany mające wstrząsnąć samymi jego fundamentami. Skoro funkcjonariusze organów ścigania i urzędnicy państwowi mogą się stać przestępcami i sprzeniewierzyć się prawom, które poprzysięgli przestrzegać, nie należy myśleć, że nie może to dotyczyć biskupów i kapłanów.

Masoneria odegrała główną rolę w przygotowaniu świata, duchowieństwa i ogółu ludzi na przyjęcie i zaakceptowanie zmian Vaticanum II. Ponieważ organizacje te z natury są tajne, to łatwiej jest dotrzeć do tajnych sekretów CIA niż do tajemnic wpływowych lóż, których członkowie składają przysięgi krwi.

Masoneria

Masoneria została założona w 1717 roku wraz z powstaniem Wielkiej Loży Londynu. Wkrótce potem, loże wolnomularskie powstały w 1721 roku w Mons, w Belgii, w 1725 w Paryżu, we Francji i w Ameryce Północnej w 1728 roku. Masoneria usiłuje praktycznie zignorować istnienie Boga przez lekceważenie Jego praw, usunięcie zakazów i oferowanie nieokiełznanej wolności.

Był to misterny plan. Loże wolnomularskie wywodzą się z cechów kamieniarzy, którzy budowali katedry. Dla zachowania tajemnic handlowych używali oni tajnych haseł. Dlatego też, ponieważ po reformacji zbudowano niewiele kościołów, loże mogły zostać wykorzystane do innych celów.

Adam Weishaupt, były jezuita i profesor prawa kanonicznego, założył w 1776 roku tajną organizację o nazwie iluminaci, dążącą do stworzenia nowego porządku światowego, który ostatecznie miał zniszczyć Kościół katolicki i ustanowić humanistyczny świat pozbawiony Boga. Głównym terenem jego działalności były Niemcy i Europa. Czy można się dziwić, że centrum dowodzenia Vaticanum II nie znajdowało się w Rzymie, lecz w Belgii, Francji, Niemczech oraz sąsiadujących z nimi Holandii i Austrii?

Wolnomularzom wolno mieć osobiste przekonania, ale twierdzą, że czczą Wielkiego Architekta Wszechświata – byt podobny do deistycznej, gnostyckiej i manichejskiej koncepcji boga, który jest odległym obserwatorem mającym niewielki wpływ na czyjeś życie (1). Wielki Architekt to nie Trójca Święta, Trójjedyny Bóg. Eliminuje to ostatecznie potrzebę istnienia zorganizowanej religii.

Liberalna koncepcja propagowana przez masonerię nazywana indyferentyzmem głosi, że jedna religia jest tak samo dobra jak inna. Indyferentyzm został formalnie przyjęty przez Vaticanum II w jego dekretach o ekumenizmie i wolności religijnej. Papieże Pius VIII, Grzegorz XVI, Pius IX, Leon XIII i Pius XI potępili te błędne przekonania.

Nieoczekiwanie, wielu duchownych przystąpiło do masonerii, co wyjaśnia H. Daniel-Rops w książce, The Church in the Eighteenth Century (str. 63):

"W Caudebec [Francja] piętnastu z osiemdziesięciu członków loży było kapłanami; w Sens [Francja], dwudziestu z pięćdziesięciu. Kanonicy i księża parafialni zasiadali w Czcigodnym Zgromadzeniu, podczas gdy cystersi z Clairvaux mieli lożę w samych murach swego klasztoru. Saurine, przyszły biskup Strasburga za czasów Napoleona, należał do kierownictwa Wielkiego Wschodu. Nie będziemy dalecy od prawdy sugerując, że przed 1789 rokiem jedna czwarta francuskich masonów była duchownymi...".

Owi duchowni stali się gorliwymi uczniami upowszechniającymi zabójcze idee wśród mas oraz w seminariach, klasztorach i na uniwersytetach. Sąsiednie kraje wkrótce zaraziły się liberalizmem. Kardynał Newman opisuje tę ideologię jako odrzucenie pierwszych zasad i Objawienia Bożego (Pisma Świętego i Tradycji Apostolskiej), zastąpionych przez rozum.

Papież Klemens XII potępił masonerię i tajne stowarzyszenia w 1738 roku, podobnie jak uczyniło to dziesięciu kolejnych papieży. Ponieważ niewielu ludzi zdołało uchylić skrywającą ją tajemną zasłonę, niemal 300 lat zakulisowej działalności pozostało prawie niezauważonych, z wyjątkiem niszczycielskich skutków: szeroko rozpowszechnionego zwątpienia i niewiary, buntu wobec władzy, lekceważenia Dekalogu a często prawa w ogólności, swobody myśli i działania, obojętności wobec Boga i porządku nadprzyrodzonego, ignorowania dotychczasowego nauczania Kościoła w tym Pisma Świętego i Tradycji Apostolskiej oraz skupienie się na tu i teraz, przy niemal całkowitej obojętności na życie przyszłe.

Ponieważ często jedynym skutkiem prześladowania był wzrost liczby nawróceń do Kościoła katolickiego, masoni postanowili go zinfiltrować – jak opisuje to list Piccolo Tigere z 1822 roku:

"...Zgromadźcie się wokół Apostolskiego Tronu [papieża] jako jego przyjaciele, a plonem waszego połowu będzie Rewolucja w Kapie i Tiarze, maszerująca z krzyżem i sztandarem – Rewolucja potrzebująca tylko iskry, by cztery strony świata stanęły w ogniu.

...W obecnych okolicznościach nigdy nie ściągajcie maski. Zadowólcie się grasowaniem wokół katolickiej owczarni, ale jak dobre wilki chwytajcie w locie pierwszego baranka jaki się nadarzy w pożądanych warunkach. ...Spisek przeciw Stolicy Apostolskiej nie powinien krzyżować się z innymi projektami.

...absolutną koniecznością jest zdekatolicyzowanie świata. ...Rewolucja w Kościele to Rewolucja en perma­nence. ... spiskujmy wyłącznie przeciwko Rzymowi" (2).

Zgubne idee

Diabeł stwierdził, że najłatwiejszym sposobem sprowadzenia dusz na manowce jest głoszenie im fałszywej nauki. Te fałszywe przekonania, nazywane herezjami, celowo oddalają człowieka od Boga i Jego praw wpływając w ten sposób na jego odróżnianie między dobrem i złem oraz prawdą i błędem. Beda Czcigodny twierdzi, że diabeł zawsze miesza trochę prawdy z błędem by uczynić go bardziej pociągającym i strawnym. Papież św. Pius X porównał to do kropli trucizny.

Ponieważ kompas pokazuje północ magnetyczną, a nie północ geograficzną, piloci muszą wprowadzać poprawkę; w przeciwnym razie zboczą z kursu. Jeśli jednostka albo społeczność podąży za fałszywymi standardami i błędnymi przekonaniami, to ich działania staną się moralnie naganne. Grzech będzie postrzegany jak coś dobrego i normalnego, a cnota zostanie uznana za coś skrajnego i godnego pogardy. Vaticanum II osiągnął ten cel.

Wystarczy tylko kilka jednostek by wywrzeć wpływ na masy. Profesorowie uniwersyteccy, środki masowego przekazu i inni eksperci wywierają codziennie wpływ na życie milionów ludzi. Diabeł stwierdził, że jednym z najłatwiejszych sposobów wprowadzenia katolików w błąd jest wykorzystanie wilków przebranych za owce: kardynałów, biskupów i kapłanów głoszących błąd. Kiedy inicjatorzy Vaticanum II głosili nowe nauki, miliony ludzi posłusznie za nimi podążyło ponieważ ufali tym, którzy przekazywali przesłanie. Ci niegodziwi przywódcy religijni byli kanałem wykorzystanym przez siły piekielne do zdeprawowania wiary i sprowadzenia owczarni na manowce.

Zmiana wiary była procesem trwającym lata, lecz przez stopniowy wzrost rozprzężenia, obojętność wobec religii i brak życia modlitwy wielu ludzi łatwo wpadło w pułapkę. Rozprzestrzenianie błędnych przekonań jest niczym dzieło starannego podpalacza. Niewielkie płomyki ognia szybko ogarną cały las.

XVIII wiek

Vaticanum II uosabia wiele ekumenicznych i wolnomularskich koncepcji Locke'a, Hume'a, Rousseau, Diderota (3) i Woltera (4), jakie przeniknęły do społeczeństwa w XVIII wieku. Ten okres w Europie, znany jako Wiek Rozumu albo Wiek Oświecenia, usiłował zastąpić religię filozofią oraz ubóstwić człowieka, powodując przewrót religijny. Ostatecznie prowadzi to do ateizmu.

Brak miłości Jana Jakuba Rousseau dla pięciorga dzieci, które miał z kochanką i późniejszą żoną Teresą Levasseur przejawił się w oddaniu ich po urodzeniu do miejscowego sierocińca. Wolter (1694 – 1778) i Diderot (1713 – 1784) brutalnie zaatakowali katolicką Wiarę oraz nie tylko potrzebę, ale samo istnienie Boga. Hume (1711 – 1776) przedkładał uczucie nad rozum i będąc ateistą, twierdził, że życie powinno opierać się na samozadowoleniu, teorii, którą praktykują dzisiaj miliony ludzi. Działalności tych postaci nie można lekceważyć.

Herezja jansenizmu postrzegała Boga jako tyrana bez serca i zaatakowała wiele aspektów katolickiej Wiary. Francuski jansenista ksiądz Jacques Jubé (znany z reform liturgicznych wprowadzanych w parafii Asnières), który zmarł w Paryżu w 1745 roku, był jednym z wielu, którzy opracowali liturgie w językach narodowych bardzo przypominające Nową Mszę (Novus Ordo Missae). To eksperymentowanie utorowało drogę liturgicznym zmianom Vaticanum II. Schizmatycki synod w Pistoi z 1786 roku zaatakował władzę papieża i został w 1794 roku potępiony przez Papieża Piusa VI w jego bulli Auctorem fidei.

Francja była powoli przekształcana z kraju katolickiego w międzynarodowe centrum masonerii. Konstytucja Cywilna Kleru zagwarantowała, że kapłani stali się zwykłymi pracownikami państwowymi, którzy byli szybko awansowani i łatwo zdobyli eksponowane stanowiska.

Podczas Rewolucji Francuskiej i po niej, własność Kościoła była konfiskowana, utworzony został schizmatycki kościół, zachęcano duchowieństwo do zawierania małżeństw a odprawianie Mszy i sprawowanie sakramentów przez duchownych lojalnych wobec katolickiej Wiary zostało zakazane. Konformistyczną hierarchię i kler wkrótce pochłonęły sprawy świeckie ze szkodą dla troski o dobro dusz. Duchowni przeciwni żonatemu klerowi i nowo utworzonemu schizmatyckiemu kościołowi byli skazywani na wygnanie albo topieni.  Francuski Kościół, który niegdyś zdawał się być niewzruszony wkrótce zaczął się kruszyć.

Wiek XIX

Sprawy wyglądały tak ponuro, że niektórzy przepowiadali zniszczenie Kościoła katolickiego w 1799 kiedy to Papież Pius VI zmarł na wygnaniu we Francji. Niektórzy francuscy politycy i niemieccy wolnomyśliciele chełpili się, że to będzie koniec papiestwa.

Francuski konkordat z 1801 roku zezwolił na powrót katolicyzmu do Francji pod pewnymi zastrzeżeniami. Francuscy biskupi mieli być odtąd wybierani przez państwo, a nie mianowani przez papieża. Pomogło to niezwykle modernistom ponad 150 lat później, na krótko przed Vaticanum II, ponieważ ich ludzie byli już dobrze zakorzenieni na wpływowych stanowiskach. Kilku francuskich prałatów, w tym Daniélou, Elchinger, Etchegaray, Liénart, Lustiger, Marty, Suhard i Weber odegrało kluczowe role przed, podczas i po Vaticanum II. Czterech z tych modernistów było przewodniczącymi francuskiej konferencji biskupów.

Pruski Kulturkampf (walka kulturowa) był podjętą przez Otto von Bismarcka w latach 1871 – 1878 próbą osłabienia wpływów Kościoła. Chociaż katolicy stanowili prawie 40% populacji, uwięziono albo wygnano połowę biskupów i niemal 2000 kapłanów. Świeckich pomagających im wtrącano do więzień. W tym okresie, ponad milion katolików zostało pozbawionych Mszy i sakramentów i opustoszało 25% parafii.

Liczba święceń była niewielka jako że szkoły i seminaria były kontrolowane przez rząd i kandydaci musieli wypełniać państwowe wytyczne i studiować na świeckich uniwersytetach. Chociaż środki te zostały ostatecznie złagodzone, podobnie jak się to stało kilka dziesięcioleci wcześniej we Francji, prześladowania pozwoliły kapłanom i biskupom, sympatyzującym z celami nakreślonymi przez Bismarcka, objąć kluczowe pozycje w hierarchii oraz bez podejrzeń wykształcić innych, którzy stali się ich następcami. Pamiętajmy, że zdarzyło się to zaledwie 90 lat przed rozpoczęciem Vaticanum II.

Uniwersytet w Tybindze od dawna był przystanią nowomodnej, liberalnej myśli. Johann Möhler (1796 – 1838), który zainspirował wielu przyszłych modernistów, był tam teologiem. Liberalny protestancki teolog Adolf von Harnack (1851 – 1930), który jest często uważany za twórcę modernizmu, był tam wykładowcą. Modernista Karl Adam (1876 – 1966) spędził całą karierę wykładając w Tybindze. Modernista Romano Guardini (1885 – 1968) był również uczonym z Tybingi.

Teologiczne szkoły Fryburga, Monachium, Tybingi i Würzburga przez dziesięciolecia uczyły modernizmu i innych błędnych przekonań, ale ostrożnie pozostawały pod radarem Watykanu. Stały się one przedszkolem modernizmu i przygotowały drogę dla Vaticanum II kształcąc wielu jego przyszłych przywódców.

Modernizm był rozpowszechniany w całej Europie przez wpływowych przywódców, którzy utorowali drogę Vaticanum II. Niektórzy zostali potępieni jako heretycy, podczas gdy kilku przed śmiercią powróciło do Kościoła. Oto niektórzy z najwybitniejszych, wymienieni według krajów:

Belgia – Albin Van Hoonacker i Paulin Ladeuze (osłaniany przed Watykanem przez kardynała Mercier);

Anglia i Irlandia – Friedrich von Hügel, Maude Petre i George Tyrrell;

Francja – Maurice Blondel, Félicité de Lamennais i Alfred Loisy. Protestanccy duchowni Auguste i Paul Sabatier (kolejny student Tybingi) zasugerowali, że katolicy odbudują Kościół od wewnątrz.

Niemcy – Herman Schell i Adolf von Harnack;

Włosi – Ernesto Buonaiuti, Antonio Fogazzaro, Salvatore Minocchi, Romolo Murri i Giovanni Semeria;

Wielu wczesnych modernistycznych "teologów" było płodnymi pisarzami, wysoko cenionymi w kręgach intelektualnych, podczas gdy kapłani szerzyli ich błędy wśród swych rówieśników.

Architekci modernizmu

Immanuel Kant (1724 – 1804) przyjął hipotezę Davida Hume'a (1711 – 1776), że natura ludzka jest ułomna i niezdolna do zrozumienia pojęcia Boga. Ten agnostyczny pogląd głosi, że nie można dojść do poznania Boga poprzez świat, który stworzył.

Luteranin Kant uważał, że przyczyna i skutek, podstawowe założenie teologii naturalnej, jest nie do utrzymania. Objawienie Boże jest również uważane za niemożliwe.

Kant przejął błędy René Kartezjusza i Johna Locke'a prowadzące do przekonania, że nie da się poznać rzeczy takimi jak one faktycznie są, a jedynie takimi jakie one się nam wydają.

Dlatego też, jeśli nigdy nie można mieć formalnej pewności o czymkolwiek, nawet o religii, to życie staje się przedsięwzięciem typu "zrób to sam" pozbawionym jakiegokolwiek podręcznika oraz reguł. Czy można się dziwić, że owocami Vaticanum II jest anarchia, podziały i bezustanna zmiana?

Félicité de Lamennais (1782 – 1854) był zwolennikiem teologii oswobodzenia i został ekskomunikowany w 1834 roku.

Herman Schell (1848 – 1906) był profesorem apologetyki w Würzburgu, gdzie miał wykłady na temat religii wschodu, Kanta i Nietzschego. Żarliwy ekumenista nazywał swych zwolenników "postępowymi katolikami". Schell opowiadał się za powszechnym kapłaństwem wszystkich ochrzczonych wiernych, występował przeciw filozofii scholastycznej oraz gardził Watykanem i władzą kościelną.

Jego pierwsza książka nie otrzymała imprimatur (aprobata władzy kościelnej na publikowanie prac) z Watykanu, a trzy późniejsze książki znalazły się na indeksie Ksiąg Zakazanych.

Papież Leon XIII potępił wiele heretyckich poglądów Schella, w tym negację upadku rodzaju ludzkiego, wieczności Piekła i grzechu pierworodnego oraz śmiertelnego, jego wypaczoną koncepcję Trójcy Świętej, pogląd, że śmierć jest quasi-sakramentem przez który nieochrzczony może zostać zbawiony oraz jego minimalizację skuteczności zarówno chrztu jak i ostatniego namaszczenia. Papież św. Pius X nazwał jego poglądy nową trucizną.

Współczesny mu uczony Ernst Commer stwierdził, że "w każdym obszarze jego teologii były błędy" (5).

Historyk Thomas O'Meara OP, w pracy Church in Culture: German Catho­lic Thought, 1860-1914, stwierdził, że Teilhard de Chardin, Henri de Lubac, Karl Rahner i Hans Küng podali jedynie nauczanie Schella w nowym opakowaniu.

Moderniści wychwalają błędne koncepcje Schella, z których wiele jest zawartych w dokumentach Vaticanum II. Po soborze jego prace doczekały się wznowień.

Maurice Blondel (1861 – 1949), francuski świecki filozof, wierzył w wewnętrzną siłę nazywaną immanencją życiową, która otwierała człowieka na boskość. W jego przekonaniu istniało niewielkie rozróżnienie między sferą przyrodzoną i nadprzyrodzoną, które często ze sobą mieszał.

Blondel, podobnie jak heretyk Pelagiusz (354 – 418), uważał, że naturalne uczynki mogą zasłużyć na nadprzyrodzoną nagrodę. Twierdził, że naturalna dobroć jest jedynym przymiotem niezbędnym dla osoby ludzkiej. Wiara, jak głosił, jest jedynie wyrazem ludzkich aspiracji.

Chenu, Congar i de Lubac w późniejszym okresie wchłonęli i rozbudowali wiele heretyckich przekonań Blondela.

Adolf von Harnack (1851 – 1930) był liberalnym protestantem, który działał jako nadworny teolog w Berlinie i twierdził, że Kościół katolicki wypaczył naukę Ewangelii. Negował on Boskość Chrystusa, który według niego jedynie objawił ludzkości Ojca oraz potrzebę istnienia widzialnego kościoła. Jego uczeń, Karl Barth (1886 – 1968), który wywarł wpływ na protestancką i modernistyczną myśl całego dwudziestego wieku, był jednym z założycieli Światowej Rady Kościołów.

Alfred Loisy (1857 – 1940) był francuskim kapłanem apostatą oraz biblistą wierzącym w nieustannie zmieniający się kościół, który rozwijał się na przestrzeni wieków. Loisy wykładał na paryskim Instytucie Katolickim w latach 1890 – 1893 i zanegował autentyczność Ewangelii św. Jana.

Chenu i Rahner przyjęli błędne przekonania Loisy, że kościół stopniowo się rozwinął wokół człowieka Jezusa. 16 grudnia 1902 Święte Oficjum umieściło na indeksie Ksiąg Zakazanych pięć jego książek. Po zaciągnięciu ekskomuniki w marcu 1908 roku, rozpoczął propagowanie humanistycznej religii.

Loisy postawił "teologów" ponad Bogiem. Co ciekawe, "teologowie" Vaticanum II cieszyli się statusem znakomitości i poważaniem przewyższającym zarówno Pismo Święte jak i Tradycję.

W 1907 roku Albert Houtin napisał w swoim Vie de Loisy (str. 138): "Wiedziałem, że już nie był chrześcijaninem, chociaż zawsze twierdził, że jest w nim coś z katolika, ale uważałem, że był tak jak ja spirytualistą i deistą. Powiedział mi, że dwadzieścia lat temu przestał wierzyć w duszę, wolną wolę, życie przyszłe, istnienie osobowego Boga".

George Tyrrell (1861 – 1909) był irlandzkim konwertytą, który później został jezuitą. Zaczął czytać prace Blondela po zaprzyjaźnieniu się z baronem Friedrichem von Hügel (1852 – 1925), gorliwym orędownikiem ruchu modernistycznego. Zanegował on nieomylny depozyt Wiary i wierzył w ewolucję teologii opierającej się na indywidualnym doświadczeniu.

Tyrell potępił dogmat, papiestwo i hierarchię jako ludzkie instytucje i wierzył, że Duch Święty zamieszkuje pośród świeckich, gdzie Bóg przebywa w obrębie wspólnoty.

Uważał, że każda ochrzczona osoba jest oficjalnym misjonarzem. Yves Congar OP, przekształcił tę ideę w powszechne kapłaństwo wiernych, które znajdujemy w dokumentach Vaticanum II. Skutkiem tego są parafie zarządzane przez świeckich, świeckie rady, komunia udzielana przez świeckich, czytania mszalne świeckich i świeccy diakoni.

Według Tyrella, moralność powinna się opierać na powszechnej opinii. Moralny relatywizm przenikający dziś społeczeństwo zaowocował szerzącą się niemoralnością i praktycznym ateizmem, czyniąc pośmiewisko z Dekalogu. Dzisiejszy neokościół zmniejsza nacisk na powagę grzechu. Postrzega się go jak błąd, a nie jak obrazę Bożą.

Kościół pozbawiony hierarchicznej struktury, posiadający wierzenia i obyczaje ustalane przez indywidualne osoby będzie ostatecznie ewoluował w kierunku uniwersalnej religii, której wyobrażenie zawarł Tyrell w pośmiertnie wydanej książce Christianity at the Cross-Roads. Po wydaleniu z zakonu jezuitów w 1906 roku, Tyrell twierdził, że wciąż jeszcze żyje, ale jego serce jest martwe. Dwa lata później został ekskomunikowany. Niektórzy sądzą, że ostatecznie stał się agnostykiem.

Modernizm

Ci wpływowi ludzie zasiali ziarna wątpliwości, tworząc religię zależną od jednostki. Moderniści próbowali zastąpić Pismo Święte i katolicki dogmat historyczną analizą i rozumem. Pomimo, że późniejsi papieże potępili błędy i przestrzegali wiernych, moderniści, jak termity, znaleźli sobie ukryte zakamarki i w ukryciu kontynuowali swe dzieło.

Papież św. Pius X otwarcie zaatakował modernizm encykliką Pascendi, Przysięgą antymodernistyczną i usuwaniem z seminariów profesorów, którzy byli zainfekowani tą herezją. Inni, aż do lat trzydziestych siedzieli cicho. Stali się przywódcami, "ekspertami" podczas Vaticanum II.

–––––––––––


Artykuł z czasopisma "The Reign of Mary", nr 152, Fall 2013 ( www.cmri.org )

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

Przypisy:
(1) Poglądy deistyczne i gnostyckie zostały potępione we wczesnych wiekach Kościoła, a herezja albigensów (manichejska) została potępiona na Trzecim Soborze Laterańskim w 1179 roku.

(2) Alta Vendita (list Piccolo Tigre – Małego Tygrysa) adresowany do piemonckich lóż karbonariuszy. Z pracy Msgr. George'a Dillona, DD, The War of Antichrist with the Church and Christian Civilization, London: Burns & Oates, 1885, ss. 65-72, 77.

(3) Jego rewolucyjne i naturalistyczne idee były nawet propagowane przez kapłanów, którzy przyłączyli się do jego sprawy. Ataki Diderota przeciw Bogu zawierały teorie podobne do głoszonych przez Karola Darwina. Encyklopedia (Encyclopédie), którą opublikował obejmowała 17 tomów i była wydawana w okresie 1751 – 1772.

(4) Ten płodny pisarz był autorem 2000 książek i periodyków oraz 20000 listów. Uważa się, że jego śmierć była jedną straszną rozpaczą. Krążyła opowieść, że kiedy przed śmiercią kapłan poprosił go, aby wyrzekł się diabła, Wolter miał odpowiedzieć, że to nie najlepszy czas by sobie robić nowych wrogów. Propagowana przez Woltera niemoralność w formie seksualnej rozwiązłości i braku hamulców moralnych owładnęła dzisiejszym społeczeństwem.

(5) Thomas O'Meary OP, Church and Culture: German Catholic Theology 1860-1914, str. 115.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIV, Kraków 2014
Powrót do spisu treści dzieła ks. Franciszka Radeckiego CMRI pt.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:

piątek, 13 czerwca 2014

Sterligov *

Dokumenty / Historia / Szerokie tory / Szerokie tory, odc. 24
  • Szerokie tory
  • odc. 24
German Sterligow był pierwszym rosyjskim milionerem. Wzbogacił się w 90 roku po tym, jak w wieku 23 lat założył w Moskwie giełdę towarową. Miał luksusowy apartament w Nowym Jorku, zamek w Burgundii i dom na Rublowce – moskiewskiej dzielnicy bogaczy. Dziś mieszka z żoną i czwórką synów na głuchej wsi. Hoduje kozy, drób i świnie. Stał się bardzo religijny. Jego dzieci studiują Ewangelię, nie mają telewizora, nie chodzą do szkoły (bo jest źródłem rozpusty), a żona – zgodnie z prawosławnym zwyczajem – zakrywa głowę chustką. Do zmiany stylu życia zmusiła go nieudana próba startu w wyborach prezydenckich w 2004 roku. Podobno na kampanię wyborczą wydał wszystkie pieniądze. O Sterligowie znów stało się głośno, kiedy wybuchł kryzys. Wtedy to wyciągnął z szafy garnitur i pojechał do Moskwy, gdzie otworzył międzynarodową firmę do walki z recesją. Jego plan jest prosty: zlikwidować dolara, wprowadzić handel wymienny, a bezrobotnych przesiedlić na wieś. Sterligow to jedna z najbarwniejszych postaci publicznych w Rosji. W reportażu jeden dzień z życia ekscentrycznego biznesmena, równie barwny jak sam bohater.

wtorek, 10 czerwca 2014

Czas psychopatów

Alexander Dugin. Czas przemian czy czas psychopatów?

SEE
Teraz nastały takie dziwne czasy – moda na psychopatów, tyranów? Z jednej strony niemieccy neonaziści w parlamencie, z drugiej strony miliony oszołomionych ideologią Korwina Mikke gimnazjalistów i licealistów w Polsce. Zaś na idola części „niezależnych mediów”, wyrasta inny mizantrop, Alexander Dugin z Rosji. Przez lata przywódca małej partii nacjonal-bolszewickiej, a dziś główny ideolog Putina i kremla.

Alexander Dugin jest kabalistą, zna na wylot to tajemne pismo, dziś dostępne na wyciągnięcie ręki w internecie, nawet po polsku. W wywiadzie prasowym z polskim dziennikarzem oficjalnie przyznał się do znajomości koncepcji zawartych w tej księdze. Wtedy właśnie miało miejsce jedno z większych olśnień mojego życia.

Oni studiują kabałę, tajemne pisma, poznają to także od strony praktycznej. A nam, szaraczkom poszukującym wiedzy, wciska się na stronach typu „Stop NWO” chrześcijaństwo (umiłowanie masochizmu, cierpienia, fałszywej pokory), strach przed masonerią i wszystkim, co tylko stoi w sprzeczności z jedynie słuszną religią. Jaki jest tego efekt? Oni rządzą, a my się boimy, jesteśmy zagubieni, nie znamy siebie, swoich możliwości, reakcji, tego, jak zostaliśmy stworzeni.

Alexander Dugin w wielu swoich wypowiedziach wprost mówił o potrzebie całkowitej likwidacji państwa polskiego, wcielenia naszych ziem do „nowego ZSRR” i rusyfikacji Polaków. W Polakach widzi on „obrońców słowiańskiego rasizmu”.

Nie są to jedyne szokujące fakty o osobie Alexandra Dugina. Ma on bowiem pochodzenie chazarskie (jedna z gałęzi judaizmu). Jego strategia „EuroAzji” to nic innego, jak przedłużenie koncepcji syjonizmu globalnego na nowe obszary – wschodniej Europy i Azji.

Elementem nadrzędnym jego ideologii jest odbudowa istniejącego przed wiekami kaganatu chazarskiego na terenach Azji i Europy, z wielokulturową mieszanką narodowościową, rządzoną przez Chazarów jako „naród wybrany przez boga”. W przeszłości kaganat chazarski zajmował terytoria dzisiejszej Ukrainy, Białorusi, Rosji, Kaukazu, Kazachstanu, i został rozgromiony przez Polaków i Rusinów. Obecni Ukraińcy są w głównej mierze potomkami Chazarów i Kozaków z Kaukazu.

alexander duginJednym z planów syjonizmu mają być ponoć ponadnarodowe byty takie jak UE, Unia Afrykańska, Unia Północnoamerykańska, a teraz – Unia EuroAzjatycka z panem Duginem jako ideologiem. Czy tylko ideologiem?

Co ciekawe, pan Dugin wezwał do zakazu nauczania fizyki kwantowej w Rosji i palenia książek jej poświęconych. Po to, by ograniczyć Rosjanom wartościową wiedzę?

Źródło rosyjskie o Alexandrze Duginie: http://irenecaesar.wordpress.com/2014/01/10/alexandr-dugin-is-the-weapon-of-zionism/

Ustaliliśmy więc mentorów dla części „niezależnych” autorów w Polsce. Pan Marek Podlecki prowadzący stronę „monitor polski” zamieścił niedawno taki artykuł:

„Aleksander Dugin: Żydzi wypowiedzieli wojnę Rosji”:
http://www.monitor-polski.pl/aleksander-dugin-zydzi-wypowiedzieli-wojne-rosji/
Screen z tego artykułu (obecnie można tam komentować):
monitor polski blog 2
Zwróćcie uwagę na znacznik: „prof. Alexandra Dugina”. Ma on legitymizować bełkot tego mizantropa i czynić go w opinii zwykłego czytelnika „bardziej wiarygodnym, naukowym”.
Na stronie monitor polski pojawiło się wiele zdjęć z rzekomych masakr cywilów na Ukrainie, które okazały się być fałszywkami propagandowymi ze strony Rosji. Nie mówię, że tych ataków nie było, bo są one codziennie. Jednak warto to zjawisko i model postępowania człowieka odurzonego, zniewolonego ideologią, odnotować:
monitor polski blog 2Zdjęcie powyżej zostało wstawione na stronę monitor polski jako zdjęcie z Ukrainy, tymczasem jest to zdjęcie sprzed lat, z 2006 roku, z Rosji. Kilkanaście razy demaskowano tego typu „fejki” na tej stronie. Osoby, które to wstawiały, również sam admin, po zdemaskowaniu odwracały kota ogonem i traktowały innych czytelników jak idiotów.
Podsumował: Jarek Kefir