M O D L I T W A

Twoje światło w Fatimie

środa, 22 marca 2017

Psychuszka 3rp. Inż.Krystian BROLL, R.i.P.



Biegli nie mieli czasu na opinie, sędzia wyjechała do sanatorium, Krystian Broll nie doczekał odszkodowania




Biegli nie mieli czasu na opinie, sędzia wyjechała do sanatorium, Krystian Broll nie doczekał odszkodowania
Foto: tvn24Krystian Broll zmarł przed końcem procesu

Sąd przyznaje: Krystianowi Brollowi należało się zadośćuczynienie. Chodziło tylko o wysokość. Według adwokata Brolla można było szybko wyliczyć, ile powinien dostać za każdy rok niesłusznie spędzony w szpitalu psychiatrycznym. Ale prokurator nie zgadzał się na wydanie wyroku częściowego. Sąd musiał się dowiedzieć, dlaczego mężczyzna był śmiertelnie chory.

Krystian Broll czekał:
- osiem miesięcy na rozpoczęcie procesu o zadośćuczynienie - w zrujnowanym domu bez ogrzewania,
- kolejne trzynaście miesięcy na opinię, czy jego zły stan zdrowia jest efektem farmakoterapii w szpitalu,
- miesiąc przed jego śmiercią biegli przyznali, że mogło tak być,
- dwa tygodnie po jego śmierci będzie ostatnia rozprawa - umorzenie.






Sanatorium i sezon urlopowy

- Sąd nie neguje, że pokrzywdzonemu należało się zadośćuczynienie i odszkodowanie za niesłuszne pozbawienie wolności - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach, gdzie toczy się proces nieżyjącego już Krystiana Brolla.
Dowodem jest kasacja Sądu Najwyższego z 2014 roku, uchylająca wcześniejsze orzeczenia sądów w Rybniku i Gliwicach w tej sprawie. Dzięki tej kasacji Broll wyszedł na wolność. Sąd uznał, że był niesłusznie pozbawiony wolności.
Katowicki sąd miał tylko ustalić, ile mu się należy za te osiem lat detencji.




Broll złożył pozew w lipcu 2015 roku. Zażądał 14 mln zł zadośćuczynienia i 500 tys. zł odszkodowania.
Piotr Wojtaszak, adwokat Brolla podkreśla, że wtedy w Kodeksie Postępowania Karnego obowiązywał jeszcze przepis, nakazujący rozpatrywanie takich spraw w pierwszej kolejności. - Sąd zapomniał - twierdzi mecenas.
- Sprawy o niesłuszne pozbawienie wolności są u nas priorytetowe - nie zgadza się Krawczyk.
Proces ruszył w lutym 2016 roku. Na pierwszych trzech rozprawach, wyznaczanych co miesiąc, przesłuchiwany był Broll, mimo że Sąd Najwyższy zgromadził już w jego sprawie materiał dowodowy. - Takie są przepisy - kwituje Krawczyk.
Potem Broll miał pecha. Członkini składu sędziowskiego wyjechała do sanatorium i jeden termin mu przepadł. W postępowaniu karnym, jak mówi Krawczyk, nie można zastąpić sędziego. Trzeba powołać nowy skład i proces rusza od nowa.
A po powrocie sędzi rozpoczął się sezon urlopowy.

Chory z powodu leczenia

We wrześniu 2016 na wniosek pełnomocnika Skarbu Państwa i prokuratury sąd postanowił dopuścić dowód - opinie biegłych, czy stan zdrowia Brolla jest efektem farmakoterapii w szpitalu. Sąd nie mógł tego zrobić wcześniej, bo - jak wyjaśnia Krawczyk - wynikło to dopiero z zeznań pokrzywdzonego i świadków.
Zdaniem Wojtaszaka było w ogóle niepotrzebne. - Nigdy w swoich pismach nie podnosiłem, że podstawą roszczenia jest choroba. Podstawą pozwu był sam fakt pozbawienia wolności i warunki, w jakich przebywał przez ponad 8 lat mój klient - mówi.
Krawczyk: - Ale sąd nie ma taryfikatora, według którego można obliczyć, ile pieniędzy należy się poszkodowanemu. Nie można pomnożyć przez lata jakiejś kwoty. Trzeba ustalić ją w oparciu o coś. Chodziło przecież o ogromne pieniądze z budżetu państwa. W uzasadnieniu wyroku musimy podać motywy przyznania takiej kwoty.
Opinie mieli sporządzić biegli z Pracowni Badań Toksykologicznych Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Mieli na to miesiąc.




Gdy termin dobiegał końca, dwukrotnie (5 i 12 października) odmówili z powodu nawału innych pilnych zleceń.
Na rozprawie 3 listopada sąd postanowił zapytać kolejnych biegłych z onkologii i farmakologii. Tym razem mieli dwa miesiące. Nawet nie odpowiedzieli sądowi, czy zdążą. W końcu wydali opinię, ale z ponad miesięcznym poślizgiem.
10 lutego 2017 roku biegli orzekli, że nie wykluczają, iż Broll jest chory z powodu leczenia w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku.

Interpretacje

Broll cierpiał na białaczkę limfatyczną. Nabytą, nie genetyczną - tak twierdził jego lekarz. Zdiagnozowali mu ją już w szpitalu. Zmuszony do remontowania zrujnowanego przez złodziei domu, musiał pożyczać pieniądze na życie.
Wojtaszak informował o tym sąd, obawiając się, że jego klient może nie doczekać wyroku. Wnioskował o wydanie wyroku częściowego. Broll mógłby dostać przynajmniej odszkodowanie za łatwiejsze do ustalenia straty materialne - okradziony i zniszczony dom, utracone zarobki.
Kodeks Postępowania Karnego nie przewiduje takiej możliwości. Zdaniem adwokata można wtedy posiłkować się Kodeksem Postępowania Cywilnego, który dopuszcza wyrok częściowy.
Krawczyk: - To kwestia interpretacji przepisów, czy w tym przypadku można. Ale prokurator się z tym nie zgadzał, więc wyrok i tak byłby zaskarżony. A przed uprawomocnieniem wyroku nie można by wypłacić pieniędzy.
Broll, emerytowany inżynier, umarł w nędzy, w domu bez ogrzewania 8 marca 2017 roku. 22 marca jego sprawa zostanie umorzona. Rodzina nie odziedziczy zadośćuczynienia.






niedziela, 8 stycznia 2017

Kościół. Ktoś przełożył wajchę

Nowa Wiosna Kościoła - odwołana?http://breviarium.blogspot.com/2017/01/nowa-wiosna-koscioa-odwoana.html

ks. Tomasz Jaklewicz w Trybunie Ludu Bożego popełnił tekst, którego nie powstydziłaby się nawet Kronika Novus Ordo. Czytamy, przecieramy oczy ze zdumienia, ale stoi nadal to samo. Oto co bardziej „wywrotowe” cytaty:


Trzeźwy sceptycyzm zadający pytania Kościołowi posoborowemu - toż to herezja jest! Kto to puścił do druku? Negatywme zjawiska, postępujący rozkład Kościoła, którego to rozkładu biskupi nie raczą zauważać... Zamiast iosny zapanowała zima... Puste kościoły, klasztory, seminaria, banalizacja liturgii,.. Jakże to, Leokadio? Włącz-no prędko radio!



Przymykanie oka na problemy, które burzą wygodne dla nas założenia. Oto jednozdaniowa, skondensowana definicja posoborowego episkopatu. Ba, powiem więcej: posoborowego duchowieństwa.



Tu większość czytelników może się szyderczo uśmiechnąć. Ileż to razy słyszeliśmy z ust biskupów, kapłanów i „zaangażowanych świeckich” oskarżenia o „tradycjonalizm”, „schizmatyckość” czy nieposłuszeństwo Ojcu świętemu... Ileż to raz wyrzucano nas z plebanii i zakrystii gdy prosiliśmy o Mszę świętą, o chrzest, o sakrament małżeństwa w „starym rycie” czy choćy o chwilę merytorycznej rozmowy Kolejny raz okazuje się, że to my mieliśmy rację, a nie teoretycy marksizmu-bugninizmu.



ks. Tomasz Jaklewicz w prostych, żołnierskich słowach pisze otwarttym tekstem, że jego pokolenie zostało OSZUKANE. Że ówczesne duchowieństwo ordynarnie i chamsko KŁAMAŁO mówiąc o kondycji i sytuacji wewnętrznej Kościoła  W imię czego - pozostaje zapytać. W imię kogo i jakich idei? Z pewnością nie w Imię Boże. Należy również zapytać - dlaczego niektórym prominentnym „działaczom posoborowia” ten posoborowy, fałszywy paradygmat wżarł się w mózgi tak głęboko, że już nie potrafią powiedzieć prawdy, nawet jeśliby ich ich mocno potrząsnąć.



No to już jest z punktu widzenia teologii posoborowej czysta herezja. Nie wiem, jakim cudem to poszło do druku :-)



jak wyżej.



No i masz. Okazuje się, że posoborowie nie dość, że przyniosło straty, to jeszcze pontyfikaty św. Jana Pawła II i Benedykta XVI nie zdołały tychże strat odrobić. Kto wie, może dożyjemy wreszcie krytycznej oceny owoców pontyfikatu papieża Polaka, a zwłaszcza bezhołowia panującego w niektórych kongregacjach podczas, gdy „szef” zajmował się przyjmowaniem tysięcy wiernych na prywatnych audiencjach i lataniem po kraju i świecie...

Ani chybi ktoś przełożył wajchę i po latach posoborowego bajzlu zaczyna się nieśmiałe oswajanie czytelników z kościelną normalnością.