M O D L I T W A

Twoje światło w Fatimie

niedziela, 18 sierpnia 2013

Św. Joanna D' Arc

..
Najpiękniejsze dziewczę Francji
„Są Francuzi lepsi i gorsi. Lepsi to ci, którzy wiedzą, kim była Joanna d’Arc.”
gen. Charles de Gaulle
 SEE
Potężny cios w głowę powalił ją na ziemię. Chwilę leżała bez ruchu, a przed jej oczami szarzał mrok. Coś łomotało w uszach, zagłuszając wszystko, zupełnie jakby wewnątrz czaszki rozśpiewały się wszystkie dzwonnice Paryża.
Potem ciemność zaczęła z wolna ustępować, choć uszy nadal wypełniała pieśń dzwonów. Z trudem, pokonując słabość i ból, dźwignęła się na nogi. Otarła z oczu krew.
Ujrzała tłumek żołnierzy wpatrujących się w nią z osłupieniem. Schyliła się po hełm – wiernego towarzysza wielu bitew, teraz całkowicie zniszczonego mocarnym uderzeniem. Obok leżał duży kulisty przedmiot. Zerknęła nań i nagle zrozumiała powód zdumienia towarzyszy. Jej głowa powinna zostać zmiażdżona, razem z nieszczęsnym hełmem. Nie uderzyła w nią belka zrzucona z murów szturmowanego miasta, ani kamień ciśnięty celną ręką procarza. W jej głowę ugodziła armatnia kula!
- To cud! - usłyszała czyjś rozgorączkowany głos.
Mimo woli uśmiechnęła się. Całe jej życie było cudem.
Głosy
Nosiła imię Joanna d’Arc. Wychowała się w wiosce Domrémy, od dziecka zwracając uwagę otoczenia swą żarliwą religijnością. Miała zaledwie 12 lat, gdy usłyszała Głosy.
Była akurat sama w polu, kiedy nagle przemówili do niej: św. Michał Archanioł, św. Katarzyna oraz św. Małgorzata. Głosy miały w sobie moc i takie piękno, że gdy zamilkły i znów została sama, zaczęła płakać z żalu. Po jakimś czasie usłyszała je znowu. Wracały do niej.
Próbowała opowiedzieć o swych wizjach rodzinie i znajomym. Na twarzach bliskich zobaczyła początkowo rozbawienie, które rychło zastąpił strach. To co mówiła wydawało się jakimś szaleństwem.
Dorastała, a Głosy udzielały jej wskazówek. Gdy osiągnęła pełnoletność, przekazały jej życzenie samego Boga – należy doprowadzić delfina Karola do Reims, do tradycyjnego miasta koronacyjnego francuskich królów, tam koronować go na władcę Francji. A potem wypędzić z ojczystej ziemi wojska angielskiego uzurpatora.
Wojna stuletnia
W owym czasie większa część Francji znajdowała się we władaniu Anglików oraz sprzymierzonych z nimi Burgundczyków. Konflikt, nazwany później wojną stuletnią, trwał od 1337 roku. Niepokonane, świetnie wyszkolone i dowodzone wojska angielskie zalały Francję. Miejscowe rycerstwo ponosiło klęskę za klęską. Na polach bitew pod Crécy, Poitiers, Azincourt została pogrzebana wojenna sława Francuzów.  Na domiar złego we własnych szeregach pojawiła się zdrada...
W 1422 roku zmarł władca Francji, obłąkany Karol VI. Jego małżonka wydała swą córkę za mąż za angielskiego króla, jednocześnie wyrzekając się syna Karola – prawowitego następcy tronu. Oficjalnie ogłoszono, że królem Francji i Anglii zostanie Henryk VI Lancaster.
Młody Karol, zdradzony przez swych najbliższych, z resztkami wiernych sobie wojsk wycofał się na południe od Loary. Jego sytuacja była krytyczna. Paryż znajdował się pod okupacją Anglików. Ich przyjaciele Burgundczycy dzierżyli we władaniu koronacyjne Reims. Jedynym punktem oporu na północy pozostał Orlean. Wszyscy wiedzieli, że kiedy padnie ten bastion, wojska angielsko-burgundzkie ruszą na południe, by dokończyć podboju.
Karol i jego stronnicy znajdowali się na skraju załamania. I właśnie wtedy pojawił się ktoś, kto wlał w ich serca nadzieję.
Wymarsz
Gdy Karol usłyszał o młodej wizjonerce, wtedy już 19-letniej, domagającej się spotkania z nim, nie okazał większego zainteresowania. Jednak wywołała piorunujące wrażenie, na nim i na całym dworze, gdy stanęła twarzą w twarz z władcą i oświadczyła mu bez ogródek:
„Mówię ci to od Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem Francji i synem króla. Posłał mnie Pan do ciebie, abym zawiodła cię do Reims i byś tam otrzymał koronę i namaszczenie...”
Joannę wzięła na spytki komisja teologów i kanonistów. Byli zdumieni przenikliwą inteligencją tej prostej dziewczyny. Początkowe niedowierzanie i sceptycyzm zamieniły się w życzliwość. Ówczesna Francja bardzo potrzebowała cudu.
W kwietniu 1429 r. ruszyła francuska odsiecz dla Orleanu. Wojsko prowadziła młoda dziewczyna w rycerskiej zbroi, dosiadająca białego rumaka, dzierżąca w ręku sztandar z napisemJezus Maria i obrazem Boga błogosławiącego kwiaty lilii.
Wcześniej Joanna podyktowała list do Anglików:
„Oddajcie Dziewicy, posłanej przez Boga, Króla niebios, klucze wszystkich miast, które zajęliście przemocą we Francji. I wy wszyscy [...] wracajcie  - na Boga – do swego kraju. [...] Królu Anglii, jeśli nie spełnisz moich żądań, to jako wódz wojenny – gdziekolwiek spotkam waszych ludzi we Francji, będę z nimi walczyć, zmuszę ich do ucieczki i wypędzę z kraju czy będą tego chcieli, czy też nie. A jeżeli nie zechcą być posłuszni, sprawię, że wszyscy zginą.”
Droga do Reims
29 kwietnia oddział Joanny przeprawił się przez Loarę i wykorzystując luki w pierścieniu angielskich wojsk oblężniczych, wkroczył do Orleanu, witany entuzjastycznie przez mieszkańców.
Pięć dni później Joanna poprowadziła pierwszy wypad przeciw Anglikom – po zaciekłej walce zdobyto bastylię Saint-Lup. Potem dokonano kolejnego wyłomu w pierścieniu oblężenia, biorąc szturmem wieżę Augustianów.
Decydująca batalia rozegrała się 7 maja – uderzono na najważniejszą bastylię wroga, panującą nad miejscowymi szlakami komunikacyjnymi Tourelles. Po całodniowej walce Francuzi byli już wyczerpani, ale Joanna zdołała poderwać ich do jeszcze jednego szturmu. W pewnej chwili bełt z kuszy przeszył jej ramię – zaniosła się łkaniem, ale zaraz mężnie opanowała ból i dalej prowadziła atak. Bastylia Tourelles została zdobyta, a jej załoga wycięta w pień. Nazajutrz armia angielska wycofała się spod Orleanu.
Joanna nie spoczęła na laurach. Ruszyła z wojskiem w stronę Reims. Jej imię stało się sławne, powtarzano je w całej Francji, porównując ją do największych wodzów w historii wojskowości. Do jej szeregów zewsząd dołączały tłumy ochotników.
Zdobyła Jargeau, Meung-Sur-Loire, Beaugency... To właśnie pod murami Jargeau Joannę dosięgła armatnia kula. W prawdziwie cudowny sposób przeżyła.
Jej armii brakowało wszystkiego – broni, machin oblężniczych, pieniędzy i żywności – ale serca rozpalał ogień świętej wojny. Anglicy i Burgundczycy cofali się w popłochu, kolejne miasta otwierały bramy.
Powrót króla
W sobotę 16 lipca 1429 roku wyzwolono Reims. Nazajutrz, podczas uroczystej Mszy świętej, młodego Karola koronowano na władcę Francji. U stóp ołtarza, w pierwszym szeregu wiernych, z nieodłącznym sztandarem w dłoni stała Joanna.
Wizjonerka nie była typem egzaltowanej osoby, spędzającej czas z oczyma tęsknie wzniesionymi ku niebu. W poprzednich miesiącach wykazała się wielkim hartem ducha, prowadziła żołnierzy na śmierć, uczestniczyła w walkach, odniosła dwie rany. Żołnierskiej braci imponowała fizyczną krzepą. Kiedyś zdarzyło się, że przez sześć dni i nocy pod rząd nie zdjęła z grzbietu pancerza. Posłuszeństwo wśród niekarnego wojska wymuszała brutalnie, płazując warchołów mieczem. Raz nawet złamała miecz na czyimś grzbiecie (praktyczny król Karol, który ufundował uzbrojenie Joanny, poradził jej kwaśno, by na przyszłość w takich sytuacjach używała kija).
A jednak w ów lipcowy dzień, gdy ujrzała królewską koronę na głowie swego władcy, z jej oczu popłynęły łzy szczęścia.
W ogniu
Zwycięstwa dziewiętnastoletniej pastuszki odniesione nad zastępami zaprawionego w bojach żołdactwa wywołały poruszenie i entuzjazm w całym kraju. Anglicy czuli, że pali im się grunt pod stopami.
Tymczasem dziewczę z Domrémy prowadziło swoich żołnierzy na nowe pola chwały. We wrześniu, podczas szturmu Paryża, jakiś angielski kusznik wziął ją na cel. Znów mogła mówić o ogromnym szczęściu – pocisk tylko zranił ją w nogę. Jednak w maju 1430 roku w Compiègne (niemal w rocznicę uwolnienia Orleanu) dostała się do niewoli.
Anglicy i ich kolaboranci zorganizowali jej proces, będący parodią dochodzenia inkwizycyjnego. Z pomocą okupantom pospieszyli posłuszni im mistrzowie uniwersytetu paryskiego. Publicznie oskarżyli dziewczynę o herezję i czary, dążąc do zdyskredytowania jej objawień. Wszak gdyby Joanna faktycznie okazała się Bożą wysłanniczką – oznaczałoby to, że angielskie rządy we Francji były nielegalne!
Mogła ocalić życie, przyznając się do herezji i prosząc o litość. Zdołano nakłonić ją do złożenia podpisu na dokumencie, którego treści nie znała. Gdy poznała, że oszukano ją, natychmiast odwołała swoje rzekome przyznanie się do winy, twierdząc z mocą, że otrzymywała polecenia wprost z Nieba.
Po rocznej niewoli, 30 maja 1431 roku, zaprowadzono ją na Stary Rynek w Rouen, przywiązano do pala, wokół którego złożono chrust i kłody drewna. Do ostatka wzywała imion Boga i świętych, tuląc do piersi drewniany krzyżyk. Gdy płomienie zakryły jej postać, usłyszano jeszcze przejmujący krzyk:
- Jezu...!
Wokół kłębił się tłum. Wielu widzów płakało, inni szydzili i rechotali radośnie. Naraz ktoś zawołał:
- Spaliliśmy świętą!
Popioły i cud
Po egzekucji Anglicy zebrali szczątki ofiary i spalili je raz jeszcze, aby uniemożliwić zebranie relikwii. Prochy wrzucili do Sekwany.
Mimo to przegrali wojnę. Król Karol VII przeszedł do historii z przydomkiem Zwycięski. Cieniem na jego panowaniu kładzie się fakt, że nie zrobił nic, aby ocalić uwięzioną Joannę, której przecież zawdzięczał koronę.
Po latach, na wniosek inkwizytora generalnego Francji oraz matki zamordowanej, z upoważnienia papieskiego wszczęto dochodzenie w sprawie procesu Joanny d’Arc. Po czterech latach śledztwa oraz przesłuchaniu 115 świadków, Joannę uznano za męczennicę, a jej proces za niesprawiedliwy i dokonany z pogwałceniem prawa kanonicznego.
W 1909 roku Joanna d’Arc została wyniesiona do chwały błogosławionych, a jedenaście lat później kanonizowana. Bulla beatyfikacyjna określiła Joannę i jej życie mianem jednego cudu.

„Wzrastanie” maj 2012
Andrzej Solak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz