SEE
| EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI | LUDWIK KALKSTEIN | BLANKA KACZOROWSKA |
Poniżej mam (dys)honor zaprezentować sylwetki trzech postaci, które odegrały kluczową rolę w aresztowaniu gen. "Grota". Wszyscy troje - "Hanka", "Sroka", "Gens" - służyli w wywiadzie Armii Krajowej. Kiedy zdradzili, ciosy wymierzone przez Gestapo ugodziły dotkliwie właśnie w tą część struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Cała trójka mogła sobie z dumą (?) zapisać na koncie około 200 aresztowanych żołnierzy AK.
Wszyscy troje tworzyli szczęśliwą rodzinę: Świerczewski był mężem siostry Kalksteina, zaś sam Kalkstein ożenił się z Kaczorowską.
Z całej trójki zasłużona nagroda spotkała tylko "Gensa": był to powróz u powały jakiejś ponurej piwnicy. Pozostali umknęli z rąk podziemnej Temidzie. Śmieszne wyroki jakie zasądził "ludowy" wymiar sprawiedliwości to oczywista kpina. Ta sama dwójka wykwalifikowanych i doświadczonych wywiadowców oraz zdrajców, kontynuując dobrą passę z okresu okupacji, była także na żołdzie Urzędu Bezpieczeństwa.
Oto oni...
EUGENIUSZ ŚWIERCZEWSKI /"Gens"/
Wikipedia, jak na ironię, podaje: Eugeniusz - imię męskie pochodzenia greckiego. Oznacza "zacny" lub "szlachetnie urodzony".
Nie jest znana data urodzin, ale można domniemywać, że przyszedł na świat w ostatnich latach XIX wieku. Jako jedyny z trójki zdrajców znał Stefana Roweckiego osobiście. Los zetknął obydwu mężczyzn w roku 1920: Rowecki był dowódcą Oddziału II. (wywiad) 4. armii, zaś Świerczewski pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego i dowodził pociągiem propagandowym. Na wniosek mjr. Roweckiego Eugeniusz Świerczewski został mianowany porucznikiem. Po zakończeniu działań zbrojnych Świerczewski odszedł do cywila i zamieszkał w Warszawie. Pracował jako dziennikarz oraz krytyk teatralny zrzeszony w Towarzystwie Krzewienia Kultury Teatralnej.
Na początku konspiracji wstąpił do ZWZ-AK, gdzie pod pseudonimem "Gens" w stopniu - prawdopodobnie - majora pracował w wywiadzie. Był żonaty z siostrą Ludwika Kalksteina. Gdy została ona aresztowana przez Gestapo, za namową szwagra zgodził się pracować dla Niemców, jako agent nr "100". W zamian uzyskał zapewnienie o wcześniejszym zwolnieniu żony.
Oprócz rozpracowywania Oddziału II. KG AK oraz łączności, Świerczewski odegrał kluczową rolę w aresztowaniu generała "Grota". W dn. 30.VI.1943 zauważył go przypadkiem na ulicy a następnie śledził. Gdy ten wszedł do kamienicy przy ul. Spiskiej 14, zdrajca zawiadomił swych mocodawców.
20. czerwca 1944 r. zdradziecki "Gens" spotkał swoje przeznaczenie w osobach żołnierzy z Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II. Komendy Głównej AK. Zespołem likwidacyjnym dowodził zastępca kierownika Wydziału - Stefan Ryś ps. "Józef". Po krótkim przesłuchaniu oraz przyznaniu się kolaboranta do winy, został wykonany wyrok: karząca ręka Polskiego Państwa Podziemnego powiesiła Eugeniusza Świerczewskiego. Wydarzenie to miało miejsce w Warszawie, w piwnicy budynku przy ul. Krochmalnej 74...
Nie jest znana data urodzin, ale można domniemywać, że przyszedł na świat w ostatnich latach XIX wieku. Jako jedyny z trójki zdrajców znał Stefana Roweckiego osobiście. Los zetknął obydwu mężczyzn w roku 1920: Rowecki był dowódcą Oddziału II. (wywiad) 4. armii, zaś Świerczewski pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego i dowodził pociągiem propagandowym. Na wniosek mjr. Roweckiego Eugeniusz Świerczewski został mianowany porucznikiem. Po zakończeniu działań zbrojnych Świerczewski odszedł do cywila i zamieszkał w Warszawie. Pracował jako dziennikarz oraz krytyk teatralny zrzeszony w Towarzystwie Krzewienia Kultury Teatralnej.
Na początku konspiracji wstąpił do ZWZ-AK, gdzie pod pseudonimem "Gens" w stopniu - prawdopodobnie - majora pracował w wywiadzie. Był żonaty z siostrą Ludwika Kalksteina. Gdy została ona aresztowana przez Gestapo, za namową szwagra zgodził się pracować dla Niemców, jako agent nr "100". W zamian uzyskał zapewnienie o wcześniejszym zwolnieniu żony.
Oprócz rozpracowywania Oddziału II. KG AK oraz łączności, Świerczewski odegrał kluczową rolę w aresztowaniu generała "Grota". W dn. 30.VI.1943 zauważył go przypadkiem na ulicy a następnie śledził. Gdy ten wszedł do kamienicy przy ul. Spiskiej 14, zdrajca zawiadomił swych mocodawców.
20. czerwca 1944 r. zdradziecki "Gens" spotkał swoje przeznaczenie w osobach żołnierzy z Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II. Komendy Głównej AK. Zespołem likwidacyjnym dowodził zastępca kierownika Wydziału - Stefan Ryś ps. "Józef". Po krótkim przesłuchaniu oraz przyznaniu się kolaboranta do winy, został wykonany wyrok: karząca ręka Polskiego Państwa Podziemnego powiesiła Eugeniusza Świerczewskiego. Wydarzenie to miało miejsce w Warszawie, w piwnicy budynku przy ul. Krochmalnej 74...
Do góry
LUDWIK KALKSTEIN /"Hanka"/
Jak podaje Wikipedia: Ludwik - imię męskie pochodzenia germańskiego, wersja rozwojowa frankońskiego imienia Chlodwig. Wywodzi się ze słowa oznaczającego "głośny", "sławny". Coś jest na rzeczy...
Historia tego człowieka to opowiadanie o losie wiecznego sprzedawczyka, nie tyle zmuszanego do kolaboracji ile chętnie podejmującego się jej z własnej inicjatywy. Wiecznego kłamcy i krętacza. Robaka ciągle żyjącego w ukryciu i bez przerwy zmieniającego nazwiska w obawie przed tymi, których zdradził. Świadomego i entuzjastycznego współpracownika Gestapo a potem Urzędu Bezpieczeństwa (o czym świadczą dokumenty będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej).
Urodził 13.III.1920 r. w Warszawie; pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Porucznik WP. Od stycznia 1940 r. "oficer" Armii Krajowej (ps. "Hanka") w stopniu porucznika, pracował w sieci wywiadu ofensywnego "Stragan" (dowodził komórką "H"). Na początku kwietnia 1942 r. został aresztowany przez Gestapo; w toku śledztwa załamał się i zgodził na współpracę. Na wolność wyszedł w listopadzie, ale już jako agent nr "97" i rozpoczął metodyczną współpracę z Niemcami. Dzięki pracy Kalksteina, jego żony i Świerczewskiego (Świerczewski był szwagrem Kalksteina - żona "Gensa" była siostrą "Hanki") w katowniach Gestapo znalazło się około 200 żołnierzy AK (głównie pracowników wywiadu) nad którymi funkcjonariusze Geheimstaatspolizei roztoczyli swoją "troskliwą opiekę". Jak na ironię Kalkstein był kawalerem Krzyża Walecznych (od 11.XI.1941). 14.XI.1942 zdrajca wziął ślub z drugą zdrajczynią: Blanką Kaczorowską w m. Radość. Oboje współpracowali z SS-Untersturmfuhrerem Erichem Mertenem przy sprawie gen. "Grota", a więc aresztowanie i śmierć dowódcy AK z (nie)czystym sumieniem mogą sobie zapisać na swoje konto.
Zdrada Kalksteina została odkryta przez kontrwywiad AK kilka miesięcy po aresztowaniu "Grota"; Wojskowy Sąd Specjalny nie mógł jednak wyegzekwować oczywistego w tej sytuacji wyroku (zasądzonego w dn. 25.III.1944), ponieważ Ludwik Kalkstein został przez Niemców ukryty i otoczony ochroną. Na ulicach Warszawy można go było zobaczyć już wkrótce, bowiem w czasie pamiętnych 63 dni Powstania, stanął do walki. Cóż, że pod nazwiskiem Konrad Stark, w mundurze Waffen-SS i nie po tej stronie barykady... Po upadku powstania pracował jeszcze w kilku placówkach Gestapo (Grójec, Skierniewice, Sochaczew). Rozwiódł się również ze swoją żoną.
Po wojnie Kalkstein krótko przebywał w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Przyborowie, Chorzowie aż w końcu zamieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w radiu oraz pisał książki marynistyczne i dla dzieci, jako Wojciech Świerkiewicz (wcześniej używał też nazwisk Świer i Święcki). 18.VI.1949 został zatrzymany przez żołnierzy WOP w Berzeczu w czasie próby nielegalnego przekraczania granicy. Osadzony w więzieniu został zwerbowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Otrzymał pseudonim "Granica" i gorliwie współpracował z UB przez rok. Potem wyjechał w nieznanym kierunku i w 1950 r. UB skreśliło go ze swojej sieci agenturalnej.
Irena Rowecka-Mielczarska (córka legendarnego generała) twierdzi, że w tym mniej więcej okresie mury pomorskiej rozgłośni stały się świadkami momentu ponurej satysfakcji. Podobno, jeden z byłych żołnierzy generała "Grota" wypłacił Kalksteinowi należność za jego judaszowy czyn, straszliwie masakrując mu twarz.
W 1953 r. UB upomniało się o obywatela "Świerkiewicza" i aresztowało go. W 1954 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął przewód w sprawie współpracy Kalksteina z Gestapo. Sądzony z tego samego artykułu co gen. A. E. Nil-Fieldorf mógł spodziewać się tylko kary śmierci. Tymczasem wyrok brzmiał: dożywocie. Jednak dwa lata później sąd skrócił wykonywanie kary do 12 lat, bo to by w 1965 r. warunkowo wypuścić Ludwika Kalksteina na wolność. W czasie odbywania kary kilkakrotnie uczestniczył jako świadek oskarżenia w procesach przeciwko żołnierzom AK. Oprócz tego współwięźniowie wspominają go jako gorliwego kapusia.
Uczynny Ludwik złożył w 1965 r. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych ofertę współpracy na dowolnym, zależnym od potrzeb MSW kierunku (nieważne w jaki sposób, byle zdradzać i być kapusiem pełną gębą...). Równocześnie prosił o wydanie mu dowodu osobistego na inne nazwisko.
Jak wynika z oświadczeń pracowników filmu oraz środowisk AK prowadzących śledztwo w sprawie Kalksteina, w latach 60-tych napisał on scenariusz filmowy. Film został nakręcony w formie serialu i zyskał sobie popularność pod tytułem... "Czarne chmury"! Podobno Ryszard Pietruski oraz Antoni Wójtowicz figurują jako twórcy scenariusza dlatego, że w przeciwnym razie nikt nie zgodziłby się na produkcję serialu, którego pomysłodawcą jest ex-agent Gestapo, współsprawca aresztowani generała "Grota".
Ludwik Edward Kalkstein-Stoliński zamieszkał następnie w Zielonej Górze, potem pod Warszawą a w końcu w Mysiadle k/Piaseczna (od 1975 r.). Po ponownym ożenku, po raz kolejny zmienił nazwisko: od 1979/80 r. przedstawiał się jako Ludwik Stoliński-Ciesielski. Zajmował się w tym czasie m.in. hodowlą trzody i drobiu.
W 1982 r. Ludwik Kalkstein wyjechał do Francji i tu ślad za nim urywa się...
Historia tego człowieka to opowiadanie o losie wiecznego sprzedawczyka, nie tyle zmuszanego do kolaboracji ile chętnie podejmującego się jej z własnej inicjatywy. Wiecznego kłamcy i krętacza. Robaka ciągle żyjącego w ukryciu i bez przerwy zmieniającego nazwiska w obawie przed tymi, których zdradził. Świadomego i entuzjastycznego współpracownika Gestapo a potem Urzędu Bezpieczeństwa (o czym świadczą dokumenty będące w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej).
Urodził 13.III.1920 r. w Warszawie; pochodził ze spolszczonej rodziny pruskiej. Porucznik WP. Od stycznia 1940 r. "oficer" Armii Krajowej (ps. "Hanka") w stopniu porucznika, pracował w sieci wywiadu ofensywnego "Stragan" (dowodził komórką "H"). Na początku kwietnia 1942 r. został aresztowany przez Gestapo; w toku śledztwa załamał się i zgodził na współpracę. Na wolność wyszedł w listopadzie, ale już jako agent nr "97" i rozpoczął metodyczną współpracę z Niemcami. Dzięki pracy Kalksteina, jego żony i Świerczewskiego (Świerczewski był szwagrem Kalksteina - żona "Gensa" była siostrą "Hanki") w katowniach Gestapo znalazło się około 200 żołnierzy AK (głównie pracowników wywiadu) nad którymi funkcjonariusze Geheimstaatspolizei roztoczyli swoją "troskliwą opiekę". Jak na ironię Kalkstein był kawalerem Krzyża Walecznych (od 11.XI.1941). 14.XI.1942 zdrajca wziął ślub z drugą zdrajczynią: Blanką Kaczorowską w m. Radość. Oboje współpracowali z SS-Untersturmfuhrerem Erichem Mertenem przy sprawie gen. "Grota", a więc aresztowanie i śmierć dowódcy AK z (nie)czystym sumieniem mogą sobie zapisać na swoje konto.
Zdrada Kalksteina została odkryta przez kontrwywiad AK kilka miesięcy po aresztowaniu "Grota"; Wojskowy Sąd Specjalny nie mógł jednak wyegzekwować oczywistego w tej sytuacji wyroku (zasądzonego w dn. 25.III.1944), ponieważ Ludwik Kalkstein został przez Niemców ukryty i otoczony ochroną. Na ulicach Warszawy można go było zobaczyć już wkrótce, bowiem w czasie pamiętnych 63 dni Powstania, stanął do walki. Cóż, że pod nazwiskiem Konrad Stark, w mundurze Waffen-SS i nie po tej stronie barykady... Po upadku powstania pracował jeszcze w kilku placówkach Gestapo (Grójec, Skierniewice, Sochaczew). Rozwiódł się również ze swoją żoną.
Po wojnie Kalkstein krótko przebywał w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Przyborowie, Chorzowie aż w końcu zamieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w radiu oraz pisał książki marynistyczne i dla dzieci, jako Wojciech Świerkiewicz (wcześniej używał też nazwisk Świer i Święcki). 18.VI.1949 został zatrzymany przez żołnierzy WOP w Berzeczu w czasie próby nielegalnego przekraczania granicy. Osadzony w więzieniu został zwerbowany przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Otrzymał pseudonim "Granica" i gorliwie współpracował z UB przez rok. Potem wyjechał w nieznanym kierunku i w 1950 r. UB skreśliło go ze swojej sieci agenturalnej.
Irena Rowecka-Mielczarska (córka legendarnego generała) twierdzi, że w tym mniej więcej okresie mury pomorskiej rozgłośni stały się świadkami momentu ponurej satysfakcji. Podobno, jeden z byłych żołnierzy generała "Grota" wypłacił Kalksteinowi należność za jego judaszowy czyn, straszliwie masakrując mu twarz.
W 1953 r. UB upomniało się o obywatela "Świerkiewicza" i aresztowało go. W 1954 r. Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął przewód w sprawie współpracy Kalksteina z Gestapo. Sądzony z tego samego artykułu co gen. A. E. Nil-Fieldorf mógł spodziewać się tylko kary śmierci. Tymczasem wyrok brzmiał: dożywocie. Jednak dwa lata później sąd skrócił wykonywanie kary do 12 lat, bo to by w 1965 r. warunkowo wypuścić Ludwika Kalksteina na wolność. W czasie odbywania kary kilkakrotnie uczestniczył jako świadek oskarżenia w procesach przeciwko żołnierzom AK. Oprócz tego współwięźniowie wspominają go jako gorliwego kapusia.
Uczynny Ludwik złożył w 1965 r. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych ofertę współpracy na dowolnym, zależnym od potrzeb MSW kierunku (nieważne w jaki sposób, byle zdradzać i być kapusiem pełną gębą...). Równocześnie prosił o wydanie mu dowodu osobistego na inne nazwisko.
Jak wynika z oświadczeń pracowników filmu oraz środowisk AK prowadzących śledztwo w sprawie Kalksteina, w latach 60-tych napisał on scenariusz filmowy. Film został nakręcony w formie serialu i zyskał sobie popularność pod tytułem... "Czarne chmury"! Podobno Ryszard Pietruski oraz Antoni Wójtowicz figurują jako twórcy scenariusza dlatego, że w przeciwnym razie nikt nie zgodziłby się na produkcję serialu, którego pomysłodawcą jest ex-agent Gestapo, współsprawca aresztowani generała "Grota".
Ludwik Edward Kalkstein-Stoliński zamieszkał następnie w Zielonej Górze, potem pod Warszawą a w końcu w Mysiadle k/Piaseczna (od 1975 r.). Po ponownym ożenku, po raz kolejny zmienił nazwisko: od 1979/80 r. przedstawiał się jako Ludwik Stoliński-Ciesielski. Zajmował się w tym czasie m.in. hodowlą trzody i drobiu.
W 1982 r. Ludwik Kalkstein wyjechał do Francji i tu ślad za nim urywa się...
..
SEE Dla akowców "Sroka", dla gestapo agentka 98, dla SB agentka "Katarzyna", dla męża - agenta gestapo w AK, Ludwika Kalksteina...
Piękna Blanka
czytany 4351 razy
liczba komentarzy:3
liczba komentarzy:3
W 1941 r. miała 19 lat i rysy Marleny Dietrich. Była sprzątaczką w niemieckim szpitalu w Siedlcach. Na początku 1942 r. została członkinią grupy operacyjnej "H", którą dowodził Ludwik Kalkstein. Pobrali się 14 listopada tego roku. Nawiązali współpracę z gestapo. On był agentem 97, ona agentką "V-98". Oboje ulokowani w wywiadzie AK. W czerwcu 1943 r. wydali Niemcom dowódcę AK, gen. Stefana Grota-Roweckiego. 25 marca 1944 r., zaocznym wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego, agentka 98 została skazana na karę śmierci. Wyroku nie wykonano, gdyż była wtedy w ciąży. Blanka Kaczorowska.
Na podstawie tekstu Adama Zadwornego "Kalkstein", który 23 lutego "Gazeta Wyborcza" opublikowała w "Dużym Formacie"
Miłosna konspiracja w konspiracji
Blanka Kaczorowska „Sroka” urodziła się 13 października 1922 r. w Brześciu nad Bugiem. W 1941 r. działała w wywiadzie w Siedlcach. Pracując jako sprzątaczka w niemieckim szpitalu, robiła też odpisy z księgi rannych na froncie wschodnim. Były tam cenne dla wywiadu: daty, miejsca walk i numery jednostek wojskowych. "Sroka" nawiązała też wtedy służbowy romans z intendentem na siedleckim lotnisku. Dzięki niemu zdobyła plan mobilizacyjny Hamburga.
We wniosku do odznaczenia przełożeni charakteryzują ją krótko: "Dzielność, odwaga, opanowanie".
Krzyż Walecznych dostała 11 listopada 1941 r., razem z Ludwikiem Kalksteinem "Hanką". Dowództwo przeniosło ją do grupy "H". Blanka była tam: tłumaczką, maszynistką i sekretarką.
Jej związek z "Hanką" to miłosna konspiracja w konspiracji. O tym, że mieszkali razem, wiedziała wtedy tylko jego rodzina.
Kocioł
Jest kwietniowe przedpołudnie 1942 r. "Hanka" leży w łóżku z Blanką. Odwiedza ich jego ojciec. Mówi, że cioteczny brat "Hanki" jest szantażowany przez swojego agenta. Ludwik idzie do kuzyna. Nie bierze palta, w którym ma zaszytą truciznę, ani broni. Wpada w kocioł. Podczas przesłuchania jest bity, ale gra pionka. Udaje, że nie zna niemieckiego. Wciąż się trzyma.
Ocalenie
Sierpień 1942, Warszawa. Untersturmführer Erich Merten z SS mówi, że "Hanka" musi się zastanowić, jaka krew w nim płynie. To dla niego szansa na przeżycie. On nie reaguje. Po kilku dniach pokazuje mu oficera wywiadu, który ma wybite wszystkie zęby, jest pijany i mówi, że Niemcy wiedzą o "Straganie" wszystko. "Hanka" wciąż milczy. Gestapowcy aresztują jego rodziców i siostrę Ninę. Pokazują skatowanego ojca. Grożą, że to samo zrobią matce. "Hanka" podpisuje volkslistę i zgadza się na współpracę. Gestapo rejestruje go jako tajnego agenta nr 97.
Komisja z Berlina
Po trzech miesiącach od aresztowania sypie swój sztab i agentów. Gestapo rozpuszcza plotkę o rozstrzelaniu "Hanki". Jego rodzina otrzymuje świadectwo zgonu. Kalkstein - jako tajny agent Paul Henchel - farbuje czarne włosy na blond i nosi okulary. Dostaje samochód i mieszkanie w niemieckiej dzielnicy.
Wallenrod
Kiedy staje w drzwiach mieszkania Blanki, dopiero po długiej chwili dociera do niej, że to zmartwychwstały Ludwik. Wyznaje jej, że jest Konradem Wallenrodem w gestapo: chce dostać się do kwatery Hitlera, zabić go i zmienić losy wojny. Prosi, aby mu w tym pomogła. Tej samej nocy oszołomiona Blanka przyjmuje jego oświadczyny. Biorą ślub w Radości, która jest wtedy nur für Deutsche.
Blanka zostaje agentką 98. Mertenowi podoba się jej akowski pseudonim "Sroka", więc pozwala go zachować. Mąż prosi ją, aby podała nazwiska ludzi z siedleckiej komórki wywiadu. Nic im nie grozi - zapewnia Merten.
Wydani przez nią wywiadowcy z Siedlec od razu trafiają pod ścianę. Zdradzony szef sekcji zachodniej "Straganu" Karol Trojanowski "Radwan" nie wytrzymuje tortur i ciągnie do piekła kolejnych. Dowódca wywiadu, Marian Drobik "Dzięcioł" zostaje zakatowany na śmierć w Berlinie.
Niemcy zwalniają jego rodziców. Ojciec, który na Pawiaku ciężko się rozchorował, umiera po kilku tygodniach.
Argentyna
Kiedy Blanka pojmuje, że jej ukochany nie jest Wallenrodem, dręczą ją nocne koszmary. On obiecuje jej, że wkrótce zerwą z gestapo i uciekną do Argentyny. Uczą się hiszpańskiego. Na razie upija się co wieczór.
Nie potrafią uwolnić się od Mertena, który wciąż ma w ręku Ninę. Z okazji 40. urodzin dają mu w prezencie srebrną papierośnicę z wygrawerowanymi liczbami 97 i 100 oraz sroką. Merten mówi, że wolałby dostać dowódcę AK.
Tysiąc marek
30 czerwca 1943 r. Eugeniusz Świerczewski "Gens", mąż Niny, rozpoznaje na ulicy Stefana "Grota" Roweckiego; W 1920 r. razem służyli w armii gen. Szeptyckiego. Śledzi go, a kiedy dowódca AK znika w kamienicy przy ul. Spiskiej 14, dzwoni na gestapo. Aresztowany "Grot" zostaje samolotem przetransportowany do Berlina. Merten dostaje 1000 marek nagrody i urlop.
Kontrwywiad AK wszczyna śledztwo, w którym jest kilkanaście hipotez, dotyczących tego, kto zdradził. Gestapo wypuszcza z Pawiaka Ninę. Po kilku tygodniach umiera na zapalenie płuc.
Numer colta
W grudniu 1943 r. E. Świerczewski wciąga w pułapkę kolejnego oficera "Straganu" i dla pozorów daje się razem z nim aresztować na ulicy. Kontrwywiad AK odkrywa, że noc po aresztowaniu spędził nie na Pawiaku, lecz we własnym domu. A także, że uchodzący od roku za martwego "Hanka" żyje. I to z Blanką.
25 marca 1944 r. podziemny sąd skazuje ich za zdradę na karę śmierci. Blanka ma zginąć na ulicy, ale żołnierze chowają broń, widząc jej wielki brzuch. Potem AK namierza szwagrów i ciężarną Blankę w mieszkaniu przy ul. Cecylii Śniegockiej.
Lustro
Po śmierci szwagra Paul Henchel (kolejny pseudonim Ludwika Kalksteina) całymi dniami spogląda zza zasłony na ulicę. Kiedy zaczyna mówić do Blanki po niemiecku o planach nowej Europy, które snuje z Mertenem, ona podejrzewa go o obłęd. Pewnego dnia przychodzi do domu w mundurze SS. Długo stoi przed lustrem, wpatrując się w swoje nowe odbicie. Jako esesman nazywa się Konrad Stark.
Na początku powstania Blanka ucieka z kilkutygodniowym synem z Warszawy. On pozostaje przy Mertenie, ale nie chce walczyć. Wśród powstańców są członkowie jego rodziny. Jego stryj Tadeusz Kalkstein-Stoliński ginie 6 sierpnia na Wiejskiej.
Po powstaniu wraz z Mertenem pracuje w jednostce gestapo w Grójcu. W hotelu w Skierniewicach, w towarzystwie gestapowców, razem z Blanką spędza sylwestra. Front jest już blisko.
Nowe życie
W styczniu 1945 r. razem z Mertenem trafiają do Łodzi. Gdy zbliża się front, Merten daje mu radiostację, 500 dolarów i wycofuje się wraz z wojskiem na zachód. On zrzuca mundur SS, a po wkroczeniu Armii Czerwonej topi radiostację w basenie przeciwpożarowym. Blance mówi, że znajdzie dla nich miejsce na ziemi, gdzie rozpoczną nowe życie. Jesienią 1945 r. pojechał do Szczecina. Tam został Wojciechem Świerkiewiczem.
Jak podaje Wikipedia, Blanka Kaczorowska po wojnie mieszkała w Częstochowie, studiowała w Łodzi, a następnie wróciła do Warszawy. Komuniści doskonale znali jej przeszłość. W 1948 r. znalazła się pod osobistą opieką ministra kultury i sztuki, Włodzimierza Sokorskiego. Została magistrem historii sztuki. 1 czerwca 1951 r. rozpoczęła pracę jako asystentka w Państwowym Instytucie Badania Sztuki Ludowej i Folkloru.
W 1952 r. została aresztowana przez UB oraz osądzona. Sąd warszawski skazał ją w 1953 r. na dożywocie. Wkrótce jednak wyrok został zmniejszony do 15 lat pozbawienia wolności, a następnie do 10. Wyszła z więzienia po 5 latach - 17 marca 1958 r.
W końcu czerwca 1959 r. została współpracownikiem Departamentu II (wywiadu) Służby Bezpieczeństwa. Jako agentka "Katarzyna" pracowała do 1963 r. Tajnym, świadomym współpracownikiem była ponownie w latach 1967-1972. Pracowała w centrali importowej.
20 sierpnia 1953, Szczecin. W chwili zatrzymania na szczecińskiej ulicy pisarz Wojciech Świerkiewicz ma przy sobie 9 zł 65 gr, dowód osobisty, legitymację ZLP, scyzoryk i papierośnicę. W jego domu ubecy znajdują dwie podpisane umowy na napisanie scenariuszy filmowych. Jeden z filmów ma opowiadać o walce wywiadów.
Kiedy on zdejmował przed ubekami kolejne maski, Blanka od 8 miesięcy siedziała w areszcie. Na przesłuchaniach tłumaczyła, że on miał inne. Zerwali ze sobą. Widziała się z nim w Szczecinie tylko raz. Chciała rozwodu. On odparł, że jej mąż już nie istnieje. Blanka wróciła do panieńskiego nazwiska. Żyła z adwokatem, byłym sędzią wojskowym Romanem Vogel-Rawiczem.
Sądzili ich oddzielnie. Ona dostała dożywocie. Sąd zwolnił ją warunkowo, najprawdopodobniej dzięki kontaktom adwokata. On zostaje skazany na śmierć, którą kolejne amnestie zamieniły na 15 lat więzienia. W 1963 r. udzielił jedynego wywiadu w swoim życiu. W celi odwiedził go Krzysztof Kąkolewski.
Nóż w szkole
K. Kąkolewski rozmawia też z Blanką Kaczorowską, którą odnajduje w Centrali Handlowej "Foto-Kino-Film".Dawna "Sroka" opowiada, że ślepo wierzyła mężowi. Żali się, że kiedy siedziała w więzieniu, jej synowi dokuczali rówieśnicy, znający przeszłość rodziców. Jednego z nich dźgnął nożem w szkole. Trafił do poprawczaka. Wspomina też, że od 20 lat każdej nocy ma koszmary. I cholernie nieudane życie osobiste. Wszyscy mężczyźni rzucają ją natychmiast, gdy dowiedzą się, kim była.
Po odsiedzeniu połowy kary Ludwik Kalkstein stara się o warunkowe zwolnienie. Odszukuje Blankę. Nie potrafią nawet ze sobą rozmawiać. Biorą rozwód.Dowgird
12 marca 1972, Warszawa. Twórca "Stawki większej niż życie", Andrzej Konic przegląda stary spis szlachty litewskiej w poszukiwaniu nazwiska, które mógłby nosić bohater jego nowego serialu. Jego wzrok zatrzymuje się na nazwisku Dowgird.
"Czarne chmury", pierwszy polski serial płaszcza i szpady, ma premierę w Boże Narodzenie 1973 r. Odnosi wielki sukces.
Fabuła do złudzenia przypomina życiorys Christiana Ludwiga von Kalcksteina. Filmowy Krzysztof, jak historyczny Christian, występuje przeciwko elektorowi.
W latach 70. w środowisku filmowym mówi się, że "Czarne chmury" wymyślił Ludwik Kalkstein. Próżno szukać jednak jego nazwiska na "liście płac". W serwisie informacyjnym Filmpolski.pl, będącym kopalnią wiedzy na temat wszystkich filmów, wyprodukowanych w Polsce po 1945 r., można o "Czarnych chmurach" przeczytać: "Autorstwo scenariusza nie jest oczywiste".
Stoliński
18 lutego 1968, Szczecin. Porucznik SB Kazimierz Baran pisze tajny raport do MSW, w którym opisuje odwiedziny byłego agenta gestapo Ludwika Kalksteina. "Ponieważ nazwisko Kalkstein uniemożliwia mu normalne życie, chce wystąpić o zmianę i prosi o pomoc w tym względzie SB. Daje przy tym do zrozumienia, że chętnie dyskutowałby z nami na interesujące nas tematy z jego działalności".
Taki dokument odnalazłem w odtajnionych przez IPN aktach SB. Od tej pory Kalkstein jest Ludwikiem Stolińskim.
Węgorze
Wypuszczenie z więzienia zdrajcy współodpowiedzialnego za wpadkę dowódcy Armii Krajowej nagłaśnia Wolna Europa.
„Opowiadano mi, że dosięgła go » prywatna kara «: w pomorskiej rozgłośni ktoś zmasakrował mu twarz” - pisze w swoich wspomnieniach Irena Rowecka, córka generała.
Ale to nieprawda. Ludwik Stoliński szuka swojej bezpiecznej przystani. Pomaga mu w tym powodzenie u kobiet. Początkowo mieszka na Wybrzeżu u właścicielki prywatnego sklepu. Wozi do Warszawy wędzone węgorze, które kupują ajenci knajp z dancingiem. Jego kolejną towarzyszką życia jest dentystka z Zielonej Góry. W tym czasie na jego dawny, szczeciński adres wciąż przychodzą rachunki z izb wytrzeźwień w całej Polsce.
Utrata
Kiedy na ekranach telewizorów po raz pierwszy pokazuje się Krzysztof Dowgird, Stoliński mieszka już od kilku miesięcy we wsi Mysiadło z zamożną córką badylarza, Teresą Ciesielską.
Prowadzą kurzą fermę. W Mysiadle odnajduje go dawny żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych. Po tym wydarzeniu Stoliński z kochanką i jej ojcem sprzedają majątek i przenoszą się do wsi Utrata pod Jarocinem. Zakładają wielką fermę świń. Dobrze im się powodzi. Mieszkają w domu z czerwonej cegły otoczonym wysokim murem. W środku socjalistyczny high life. Skórzane fotele i kolorowy telewizor. Nikt z jego sąsiadów nie podejrzewa, kim naprawdę jest bogacz Stoliński.
Chroniczne stany depresyjne
14 września 1980, Jarocin. Hodowca świń z Utraty odbiera w urzędzie nowy dowód osobisty. Od tej pory nosi nazwisko córki badylarza. Od roku są małżeństwem. W 1981 r. dostaje paszport jako Ludwik Ciesielski. To już jego 16. nazwisko, licząc konspiracyjne. Na miesiąc przed wprowadzeniem stanu wojennego Ciesielski samotnie wyjeżdża do Francji.
Od połowy lat 70. we Francji mieszka Blanka Kaczorowska. W 1979 r., na skutek "chronicznych stanów depresyjnych", trafia do szpitala psychiatrycznego w La Quene en Briet.
Po przyjeździe Ciesielskiego do Francji dawni kochankowie z grupy "H" spotykają się z synem, który w 1944 roku, będąc w brzuchu matki, uratował jej życie.
W 1982 r., na prośbę dyrekcji szpitala, Kaczorowska zostaje przeniesiona do domu opieki w Lailly en Val, w którym przebywają polscy kombatanci. Pewnego dnia w krzyczącej po nocach pensjonariuszce dawny akowiec rozpoznaje agentkę gestapo. Wybucha skandal. W 1984 r. dyrekcja przenosi ją do francuskiego domu opieki w oddalonym o 6 km Beaugency.
On żyje samotnie w wynajętym mieszkaniu w Paryżu. Choruje na serce. Wciąż pije. Sąsiedzi uważają go za dziwaka. Całymi dniami zza firanki obserwuje ulicę. Rzadko wychodzi z domu. W Paryżu jego trop się urywa.
Prywatne śledztwo
Z akt Kalksteina i Kaczorowskiej wynika, że w 1986 r. wypożyczył je z archiwum ówczesny szef MSW, generał Czesław Kiszczak. SB szukało wtedy tej pary.
Kiszczak, dawny oficer peerelowskiego kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, mieszka w willi urządzonej jeszcze w latach 80. Stawia przede mną kubek z kawą i mówi: - To było, można by rzec, moje prywatne śledztwo.
Twierdzi, że od wielu lat nurtowała go wpadka "Grota" i sprawa Kalksteina. - Jeszcze w latach 40., gdy pracowałem w kontrwywiadzie, mój kolega Mrówczyński wpadł na trop Kaczorowskiej. Rozpracowywaliśmy ją.
- Czy w 1986 roku udało wam się ich odnaleźć?
- Nie. Ustaliliśmy tylko, że Kaczorowska wyjechała do swojej siostry do Szwajcarii. Tam też, zdaje się, zamieszkał ich syn.
- Wcześniej współpracowali z wami?
- Oboje byli doskonałymi agentami w więzieniu. Widziałem grube teczki ich pracy.
W 2007 r. szczeciński IPN umarza śledztwo, które miało wyjaśnić okoliczności śmierci generała "Grota". Według najczęściej powtarzanej wersji, dowódca AK został zgładzony i spalony w obozie w Sachsenhausen na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego. Znane są jednak relacje świadków, którzy twierdzili, że widzieli "Grota" w obozie jesienią 1944. Trwające pięć lat śledztwo niczego nie wyjaśnia. Także tego, czy Kalkstein rzeczywiście nie żyje.
Przesłuchiwany w tym śledztwie Władysław Bartoszewski zeznaje, iż poznał człowieka, znającego syna Kalksteina. Syn dawnego "Hanki" wierzy, że jego ojciec był w gestapo Wallenrodem.
Adam Zadworny korzystał z: A. Chmielarz, A.K. Kunert, "Spiska 14"; Kazimierz Jarochowski, "Sprawa Kalcksteina" oraz wspomnień Bernarda Zakrzewskiego "Oskara"
(opr. Ana)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz