VIVA Bruksela !
Przed jutrzejszym brukselskim szczytem warto sobie przypomnieć, czym
jest centrala Unii Europejskiej z punktu widzenia europejskiego
podatnika.
W Brukseli jest obecnie zatrudnionych 55 tys. urzędników oraz personelu
dodatkowego, których pensje mieszczą się w przedziale od 2.6 do 18 tys.
euro.
Na pensje 55 tys. urzędników idzie mniej niż połowa unijnych wydatków
na administrację. W 2012 roku wydano na nie 4,5 mld euro . Zarobki
urzędników wahają się od 2,6 tys. euro miesięcznie dla świeżo
zatrudnionej sekretarki do ponad 18 tys. brutto dla najwyższych rangą
dyrektorów generalnych i ich zastępców. Ponad 20 tys. euro na miesiąc
zarabiają komisarze i sędziowie Trybunału UE. Ostatnio – w ramach
umownie mówiąc „oszczędności” – zaczęto zatrudniać pracowników
na kontrakty terminowe. Ci pracownicy „kontraktowi” stanowią ok. 20 %
wszystkich zatrudnionych, a ich pensje wynoszą od 1.8 do 6.0 tys.
euro brutto.
Oczywiście osobna kwestią są przywileje których korzystają brukselscy
eurokraci – chociażby takie jak bezpłatne szkoły dla dzieci czy tez
różnego rodzaju zniżki o których nawet nie warto wspominać, by nie psuć
sobie względnie dobrego nastroju. Warto też wspomnieć o emeryturach,
które brukselscy urzędnicy nabywają szybciej niż obywatele większości
państw członkowskich, a ich średnia wielkość to 43 tys. euro brutto.
Nie będę w tej notce zajmował się kosztami funkcjonowania 736
europosłów, bo to osobna bajka.
Cała ta machina urzędnicza ma do dyspozycji sporą ilość urzędników
zatrudnionych w poszczególnych krajach unijnych, opłacanych przez
państwa członkowskie ale wykonujących pracę na rzecz UE. Nawet jeśli
większość krajów europejskich tnie wydatki, a niektóre wręcz
dramatycznie, to Bruksela, jak gdyby nigdy nic, zaproponowała w kolejnej
perspektywie 2014–2020 wzrost wydatków na swoje utrzymanie z 50,6 mld
euro do 62,6 mld euro.
Bruksela „produkuje” i „obsługuje” miesięcznie około miliona
stron pism i korespondencji wydając nie tylko decyzje. Publikuje
rocznie ponad 10 milionów materiałów propagandowych na temat UE. Spora
część wychodzi w formie broszur na nienagannym papierze.
Unia Europejska olbrzymią ilość dotacji przyznaje różnym organizacjom na promocję idei wspólnej Europy.
Ponad 77 mln euro otrzymuje ponad 100 organizacji, takich jak Fundacja
Pokoleń Europy czy Forum Młodzieży Europejskiej , Europejskie Lobby
Kobiet czy Kobiety w Europie na rzecz Wspólnej Przyszłości) czy
prounijne think tanki - Centrum Polityki Europejskiej, Centrum
Europejskich Studiów Strategicznych czy Transeuropejskie Stowarzyszenie
Studiów Strategicznych .
W jednym z największych programów Erasmus uczestniczy ponad 2000 uniwersytetów i około 175 tys. studentów rocznie. W Programie Jeana Moneta uczestniczy 1500 profesorów, którzy o europejskiej integracji uczą 250 tys. studentów rocznie.
W latach 2005-07 Konfederacja Europejskich Związków Zawodowych
otrzymała 4,8 mln euro, Instytut Europejskich Związków Zawodowych –
ponad 10 mln euro, a Stowarzyszenie Lesbijek, Gejów, Bi-, Trans- i
Interseksualistów – 1,5 mln euro. Z kolei organizacja Przyjaciele
Europy, która zajmuje się promowaniem integracji europejskiej, a gdzie
działają m.in. byli wysocy unijni urzędnicy, w 2008 roku otrzymała 175
tys. euro.
Unia Europejska wspiera także media dotacjami i niskooprocentowanymi
kredytami . Stacje, które sięgają po unijny grosz to m.in. BBC, TVP,
Radio France czy TV5 z Francji. Chodzi o programy popularyzujące UE
takie jak znana nam „Europa da się lubić” czy też spoty reklamowe.
Jesienią ubiegłego roku urzędnicy w Brukseli strajkowali, a Komisja
Europejska zaskarżyła próby ograniczenia podwyżek płac do Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości, powołując się na prawa nabyte i, o zgrozo,
wygrała. Ostatnie pięć kryzysowych lat to właśnie taka zabawa w kotka i
myszkę. Historia stosowania uników i różnych trików przez unijnych
urzędników i parlamentarzystów, by nic nie stracić, jest bogata.
Kontynent przeżywa trudności gospodarcze i musi zaciskać pasa. Co
ciekawe, w tym samym czasie Bruksela domaga się od poszczególnych państw
cięć wydatków, ograniczania deficytu i długu publicznego.
Unię zabija biurokracja. Ciekawe czy jutro David Cameron postawi sprawę unijnych biurokratów na ostrzu noża.
Od 2008 roku liczba urzędników wzrosła w Polsce o niemal 150 tys. i
przekroczyła już milion osób. Ale są kraje, które umiały sobie poradzić z
tym problemem.
Poniższa mapka z portalu forsal.pl obrazuje o ile wzrosła ilość urzędników w państwach UE w przeciągu ostatnich 5 latach.
Jak widać jesteśmy w ścisłej czołówce. Jeszcze z rok i premier Tusk znowu stanie na pudle !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz