Biegli nie mieli czasu na opinie, sędzia wyjechała do sanatorium, Krystian Broll nie doczekał odszkodowania
Sąd przyznaje: Krystianowi Brollowi należało się zadośćuczynienie. Chodziło tylko o wysokość. Według adwokata Brolla można było szybko wyliczyć, ile powinien dostać za każdy rok niesłusznie spędzony w szpitalu psychiatrycznym. Ale prokurator nie zgadzał się na wydanie wyroku częściowego. Sąd musiał się dowiedzieć, dlaczego mężczyzna był śmiertelnie chory.
Krystian Broll czekał:
- osiem miesięcy na rozpoczęcie procesu o zadośćuczynienie - w zrujnowanym domu bez ogrzewania,
- kolejne trzynaście miesięcy na opinię, czy jego zły stan zdrowia jest efektem farmakoterapii w szpitalu,
- miesiąc przed jego śmiercią biegli przyznali, że mogło tak być,
- dwa tygodnie po jego śmierci będzie ostatnia rozprawa - umorzenie.
Sanatorium i sezon urlopowy
- Sąd nie neguje, że pokrzywdzonemu należało się zadośćuczynienie i odszkodowanie za niesłuszne pozbawienie wolności - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach, gdzie toczy się proces nieżyjącego już Krystiana Brolla.
Dowodem jest kasacja Sądu Najwyższego z 2014 roku, uchylająca wcześniejsze orzeczenia sądów w Rybniku i Gliwicach w tej sprawie. Dzięki tej kasacji Broll wyszedł na wolność. Sąd uznał, że był niesłusznie pozbawiony wolności.
Katowicki sąd miał tylko ustalić, ile mu się należy za te osiem lat detencji.
Broll złożył pozew w lipcu 2015 roku. Zażądał 14 mln zł zadośćuczynienia i 500 tys. zł odszkodowania.
Piotr Wojtaszak, adwokat Brolla podkreśla, że wtedy w Kodeksie Postępowania Karnego obowiązywał jeszcze przepis, nakazujący rozpatrywanie takich spraw w pierwszej kolejności. - Sąd zapomniał - twierdzi mecenas.
- Sprawy o niesłuszne pozbawienie wolności są u nas priorytetowe - nie zgadza się Krawczyk.
Proces ruszył w lutym 2016 roku. Na pierwszych trzech rozprawach, wyznaczanych co miesiąc, przesłuchiwany był Broll, mimo że Sąd Najwyższy zgromadził już w jego sprawie materiał dowodowy. - Takie są przepisy - kwituje Krawczyk.
Potem Broll miał pecha. Członkini składu sędziowskiego wyjechała do sanatorium i jeden termin mu przepadł. W postępowaniu karnym, jak mówi Krawczyk, nie można zastąpić sędziego. Trzeba powołać nowy skład i proces rusza od nowa.
A po powrocie sędzi rozpoczął się sezon urlopowy.
Chory z powodu leczenia
We wrześniu 2016 na wniosek pełnomocnika Skarbu Państwa i prokuratury sąd postanowił dopuścić dowód - opinie biegłych, czy stan zdrowia Brolla jest efektem farmakoterapii w szpitalu. Sąd nie mógł tego zrobić wcześniej, bo - jak wyjaśnia Krawczyk - wynikło to dopiero z zeznań pokrzywdzonego i świadków.
Zdaniem Wojtaszaka było w ogóle niepotrzebne. - Nigdy w swoich pismach nie podnosiłem, że podstawą roszczenia jest choroba. Podstawą pozwu był sam fakt pozbawienia wolności i warunki, w jakich przebywał przez ponad 8 lat mój klient - mówi.
Krawczyk: - Ale sąd nie ma taryfikatora, według którego można obliczyć, ile pieniędzy należy się poszkodowanemu. Nie można pomnożyć przez lata jakiejś kwoty. Trzeba ustalić ją w oparciu o coś. Chodziło przecież o ogromne pieniądze z budżetu państwa. W uzasadnieniu wyroku musimy podać motywy przyznania takiej kwoty.
Opinie mieli sporządzić biegli z Pracowni Badań Toksykologicznych Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Mieli na to miesiąc.
Gdy termin dobiegał końca, dwukrotnie (5 i 12 października) odmówili z powodu nawału innych pilnych zleceń.
Na rozprawie 3 listopada sąd postanowił zapytać kolejnych biegłych z onkologii i farmakologii. Tym razem mieli dwa miesiące. Nawet nie odpowiedzieli sądowi, czy zdążą. W końcu wydali opinię, ale z ponad miesięcznym poślizgiem.
10 lutego 2017 roku biegli orzekli, że nie wykluczają, iż Broll jest chory z powodu leczenia w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku.
Interpretacje
Broll cierpiał na białaczkę limfatyczną. Nabytą, nie genetyczną - tak twierdził jego lekarz. Zdiagnozowali mu ją już w szpitalu. Zmuszony do remontowania zrujnowanego przez złodziei domu, musiał pożyczać pieniądze na życie.
Wojtaszak informował o tym sąd, obawiając się, że jego klient może nie doczekać wyroku. Wnioskował o wydanie wyroku częściowego. Broll mógłby dostać przynajmniej odszkodowanie za łatwiejsze do ustalenia straty materialne - okradziony i zniszczony dom, utracone zarobki.
Kodeks Postępowania Karnego nie przewiduje takiej możliwości. Zdaniem adwokata można wtedy posiłkować się Kodeksem Postępowania Cywilnego, który dopuszcza wyrok częściowy.
Krawczyk: - To kwestia interpretacji przepisów, czy w tym przypadku można. Ale prokurator się z tym nie zgadzał, więc wyrok i tak byłby zaskarżony. A przed uprawomocnieniem wyroku nie można by wypłacić pieniędzy.
Broll, emerytowany inżynier, umarł w nędzy, w domu bez ogrzewania 8 marca 2017 roku. 22 marca jego sprawa zostanie umorzona. Rodzina nie odziedziczy zadośćuczynienia.
Autor: Małgorzata Goślińska / Źródło: TVN 24 Katowice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz